Piszę ten tekst w trakcie podróży po północnym Kaukazie. Z perspektywy gór Dagestanu, odbudowanego za kremlowskie miliardy Groznego czy pogrążonego w żałobie Biesłanu (w którym właśnie odbywają się obchody 15. rocznicy zamachu terrorystycznego) lepiej widać siłę słowa. Zwłaszcza tego kłamliwego, zaprzęgniętego do machiny propagandy, służącego do politycznych interesów. W ostatnich dniach w rosyjskich mediach rządowych rozpętano prawdziwy antypolski seans z powodu niezaproszenia na obchody wybuchu 80-lecia II wojny światowej przedstawicieli Moskwy. Przychylne władzy media mają w Rosji moc informacyjnego atomu. Nic dziwnego, że o sprawie, z której przez kilka dni robiono wydarzenie dnia, mówi rosyjska ulica. Przekonuję się o tym nieustannie, zaczepiany na tę okoliczność przez taksówkarzy czy przypadkowych ludzi w restauracji. Siła propagandy jest tu naprawdę niesłychana!
„Linia między dostarczaniem ludziom poczucia godności i narodowej dumy a wzbudzaniem nacjonalizmów jest zawsze bardzo cienka” – ostrzega w rozmowie z JAKUBEM MIELNIKIEM SHAUN WALKER, wieloletni korespondent „The Guardian” w Rosji (str. 62). A ja się zastanawiam, czy słowa te pasują tylko do Kremla, czy także do Warszawy. Między Polską a Rosją nie ma prostych analogii. Polska to kraj demokratyczny z niepokojącymi, ale jednak pojedynczymi tendencjami autorytarnymi. Rosja Putina to kraj autorytarny z fasadowymi elementami demokracji, po której zresztą praktycznie nikt tu już nie płacze. Niemniej niektóre mechanizmy ogłupiania społeczeństwa przez elity przekraczają granice reżimów i państw. Ogłupia zresztą nie tylko słowo, ale też jego brak. Dziennikarz śledczy MARIUSZ ZIELKE w poruszającym wywiadzie, który przeprowadziła z nim KATARZYNA SKRZY- DŁOWSKA-KALUKIN, mówi o zmowie milczenia wokół pedofilii na salonach (str. 16). Zielke twierdzi, że natknął się na największą aferę związaną z polskim show-biznesem.
„Przy każdym skandalu związanym z molestowaniem seksualnym pojawia się pytanie o świadków. O tych, którzy wiedzieli, ale nie reagowali” – zwraca uwagę EWA WANAT (str. 21). I pyta retorycznie: „Gdzie byliście, kiedy to się działo?”. Wanat jak nikt inny ma prawo, by zadać takie pytanie. Sama bowiem kilka lat temu ujawniła, że jako dziewczynka była ofiarą molestowania seksualnego. Na koniec refleksja z powyższymi rozważaniami z pozoru niezwiązana. Tydzień temu piórem JOANNY MIZIOŁEK „Wprost” napisał, że na czas kampanii Grzegorz Schetyna ma się usunąć w cień. Po ukazaniu się naszego tygodnika lider PO wyśmiał tę tezę, po czym po kilku godzinach ogłosił, że kandydatką Platformy na premiera ma być Małgorzata Kidawa-Błońska. A także– jak ujawnia w swoim tekście Joanna Miziołek (str. 22) – prawdopodobnie kandydatką na prezydenta. Cóż, przyzwyczailiśmy się, że politycy nie mówią prawdy i denerwują się, kiedy ktoś im to wykazuje. Na szczęście – jak pisał Franćois Rabelais – „czas jest ojcem prawdy”. Zarówno w sprawach mniejszej wagi (typu drobne kłamstewka polityków), jak i tych dramatycznych (jak kwesta przemocy seksualnej wobec nieletnich). Z wiarą, że dobre dziennikarstwo jest w stanie ten czas skrócić, zachęcam do lektury „Wprost”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.