Przed wyborami do parlamentów krajowych w trzech wschodnich landach Niemiec w mediach jak refren powtarzała się fraza, że rok 2019 będzie najbardziej decydującym od momentu upadku muru. Dyktuje ją lęk przed prawicową, populistyczną, antyimigrancką Alternatywą dla Niemiec (AfD), której niektóre przedwyborcze sondaże dawały zwycięstwo. 1 września swoje parlamenty landowe wybrały Brandenburgia i Saksonia. AfD nie wygrała, ale zdobyła drugą pozycję po CDU w Saksonii i SPD w Brandenburgii. Dostała odpowiednio 27 i 23 proc. głosów. Trzecie wybory odbędą się w Turyngii 27 października, wszystkie sondaże pokazują tam równie wysoką pozycję AfD. Wiadomo już, że ta partia to nie efemeryda, jej poparcie – zwłaszcza na wschodzie – jest stabilne i może ona na stałe wpisać się w polityczny krajobraz Niemiec, tak jak Front Narodowy wpisał się w krajobraz Francji. A to oznacza, że zachód Niemiec, gdzie AfD ma poparcie dużo niższe – na poziomie ok. 10 proc. – i wschód, gdzie głosuje na nią co czwarty wyborca, mogą się coraz bardziej od siebie oddalać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.