Premier Mateusz Morawiecki, wygłaszając swoje exposé, wykonał gesty dobrej woli pod adresem centrum, dopieścił prawe skrzydło tematami światopoglądowymi i dobrze przygotował grunt pod kampanię prezydencką Andrzeja Dudy. Ktoś policzył, że gdy Morawiecki przemawiał w Sejmie, a trwało to około półtorej godziny, Dominik Tarczyński 45 razy krzyknął „brawo, Mateusz”. Tarczyński jest przedstawicielem PiS-owskich radykałów, czyli tej części obozu Zjednoczonej Prawicy, której nie podobają się umizgi premiera do centrum. Ale szef rządu zjednał sobie ostatnio jego sympatię na gruncie prywatnym, pamiętając o jego świętach, a nawet odwiedzając go w domu. – Premier mocno pracuje nad tym, żeby prawa strona naszego obozu go polubiła, przysiada się do ludzi na posiedzeniach klubu, pamięta o ich urodzinach, w ten sposób zdobywa przyczółki i rozładowuje ewentualne napięcia – mówi polityk Zjednoczonej Prawicy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.