Wystarczyło, że Lech Kaczyński pofatygował się do Cardiff i już mamy Euro 2012! Boże, ileż ten człowiek zrobiłby dla Polski, gdyby w tym Cardiff siedział cały czas. Żarty żartami, ale Kaczki mają sukces nie lada.
Nie pomogły lamenty ludzi przyzwoitych ogłaszane w "New York Timesie" i powszechne oburzenie prasy na Jamajce. Przyznanie kaczystowskiemu reżimowi prawa do organizowania mistrzostw Europy wpędziło w stan głębokiego przygnębienia Węgrów, Chorwatów, Włochów i Donalda Tuska.
Szefem komitetu organizacyjnego Euro 2012 powinien zostać oczywiście Marian Piłka. W ramach walki z pornografią piłkarze nosiliby długie spodnie od dresu, a mecze odbywałyby się po ciemku.
Marek Jurek występuje. Najpierw tylko zapowiedział, że wystąpi ze swojej funkcji marszałka, potem wystąpił z PiS jako partii, następnie z PiS-klubu (nie mylić z PEN Clubem), a na koniec wreszcie wystąpił u
Bogdana Rymanowskiego w TVN 24. To ostatnie było smutnym widowiskiem, bo Jurek, człowiek niegdyś sympatyczny, łajał Rymanowskiego i bredził bez składu. Ale to podobno nie koniec. Jurek ma bowiem również wystąpić na festiwalu w Opolu z pieśnią "Ma-rek Ju-u-rek smutną ma twarz". Podobno już robi casting na chórki.
Ale za to ileż to dobrego można było usłyszeć o Marku Jurku w ciągu jednego tygodnia! Kwadrans po odejściu z PiS, jak każdy kto odchodzi od kaczystów, doczekał się miłych słów ze strony Platformy Obywatelskiej. Później pozachwycały się nim media i komentatorzy od komentowania wszystkiego. Zgodnie podkreślano, że prawdziwie wielki to człowiek, który dba o swe dobre imiona. Oba.
Wielkość Jurka była podkreślana także przez pomniejszych posłów PiS widzących w nim męża stanu. Najwięcej w Jurku dostrzegał Artur Zawisza, który dostrzega na tym świecie wszystko prócz granic śmieszności.
Politycy koalicji postanowili rzucić w Trybunał Konstytucyjny Granatem. Konkretnie Mirosławem Granatem, profesorem. To postęp, bo dotychczas rzucali łajnem.
Wiadomo, że nowym marszałkiem Sejmu ma zostać ktoś z PiS: albo Joachim Brudziński, albo Paweł Zalewski. Uważamy, że myślenie Jarosława idzie w dobrym kierunku. To zdecydowanie powinien być Zalewski, z tym że wolelibyśmy Igora. Jak znamy Kaczyńskiego, to on też.
Przy okazji poszukiwania kandydatów na neo-Jurka pojawiały się różne wzruszające kandydatury. Ciekawa była propozycja awansu dla Kazimierza Ujazdowskiego (niegdyś zwanego Budyniem, po doktoracie - Doktorem Oetkerem; ciekawe, jak by go złośliwcy nazwali jako marszałka). Najlepszy był jednak pomysł laski marszałkowskiej dla Adama Lipińskiego. Niestety, pomysł upadł. Zamiast laski koledzy wręczą mu
Renatę Beger pocieszenia. Z gipsu, w skali 1:1.
A z tego całego Jurka, Piłki i Zawiszy powstanie nowa kanapa skoncentrowana na ochronie życia. Ma się jakoś nazywać Nie Do Życia czy podobnie. Wróżymy ogromne sukcesy. W salonach meblowych.
Jak tylko z MSZ odszedł maksymalnie nadęty koleś nazywany w prasie "twarzą Anny Fotygi", niejaki Sadoś, pani Ania dała się poznać jako równa babka. W wywiadzie ogłosiła, że uwielbia imprezki, a na jedną z nich pofatygowała się przebrana za rokokową latarnię. No, no, no, to musiała być niezła bibka. Jak to mawiał jeden z bohaterów filmowych, roko koko
Jakoś nas nie oburzyły wspólne egipskie wojaże Janusza Maksymiuka i Sandry Lewandowskiej, czułe smarowania olejkiem i opalanie topless. Nie oburzyło to również Andrzeja Leppera, który przy tej okazji zapewnił jednak, że on na plaży nigdy nie lata topless. I to prawda, ilekroć go widzimy, zawsze ma na sobie gustowny koronkowy staniczek.
Fot: A. Jagielak; J. Marczewski; M. Stelmach
Nie pomogły lamenty ludzi przyzwoitych ogłaszane w "New York Timesie" i powszechne oburzenie prasy na Jamajce. Przyznanie kaczystowskiemu reżimowi prawa do organizowania mistrzostw Europy wpędziło w stan głębokiego przygnębienia Węgrów, Chorwatów, Włochów i Donalda Tuska.
Szefem komitetu organizacyjnego Euro 2012 powinien zostać oczywiście Marian Piłka. W ramach walki z pornografią piłkarze nosiliby długie spodnie od dresu, a mecze odbywałyby się po ciemku.
Marek Jurek występuje. Najpierw tylko zapowiedział, że wystąpi ze swojej funkcji marszałka, potem wystąpił z PiS jako partii, następnie z PiS-klubu (nie mylić z PEN Clubem), a na koniec wreszcie wystąpił u
Bogdana Rymanowskiego w TVN 24. To ostatnie było smutnym widowiskiem, bo Jurek, człowiek niegdyś sympatyczny, łajał Rymanowskiego i bredził bez składu. Ale to podobno nie koniec. Jurek ma bowiem również wystąpić na festiwalu w Opolu z pieśnią "Ma-rek Ju-u-rek smutną ma twarz". Podobno już robi casting na chórki.
Ale za to ileż to dobrego można było usłyszeć o Marku Jurku w ciągu jednego tygodnia! Kwadrans po odejściu z PiS, jak każdy kto odchodzi od kaczystów, doczekał się miłych słów ze strony Platformy Obywatelskiej. Później pozachwycały się nim media i komentatorzy od komentowania wszystkiego. Zgodnie podkreślano, że prawdziwie wielki to człowiek, który dba o swe dobre imiona. Oba.
Wielkość Jurka była podkreślana także przez pomniejszych posłów PiS widzących w nim męża stanu. Najwięcej w Jurku dostrzegał Artur Zawisza, który dostrzega na tym świecie wszystko prócz granic śmieszności.
Politycy koalicji postanowili rzucić w Trybunał Konstytucyjny Granatem. Konkretnie Mirosławem Granatem, profesorem. To postęp, bo dotychczas rzucali łajnem.
Wiadomo, że nowym marszałkiem Sejmu ma zostać ktoś z PiS: albo Joachim Brudziński, albo Paweł Zalewski. Uważamy, że myślenie Jarosława idzie w dobrym kierunku. To zdecydowanie powinien być Zalewski, z tym że wolelibyśmy Igora. Jak znamy Kaczyńskiego, to on też.
Przy okazji poszukiwania kandydatów na neo-Jurka pojawiały się różne wzruszające kandydatury. Ciekawa była propozycja awansu dla Kazimierza Ujazdowskiego (niegdyś zwanego Budyniem, po doktoracie - Doktorem Oetkerem; ciekawe, jak by go złośliwcy nazwali jako marszałka). Najlepszy był jednak pomysł laski marszałkowskiej dla Adama Lipińskiego. Niestety, pomysł upadł. Zamiast laski koledzy wręczą mu
Renatę Beger pocieszenia. Z gipsu, w skali 1:1.
A z tego całego Jurka, Piłki i Zawiszy powstanie nowa kanapa skoncentrowana na ochronie życia. Ma się jakoś nazywać Nie Do Życia czy podobnie. Wróżymy ogromne sukcesy. W salonach meblowych.
Jak tylko z MSZ odszedł maksymalnie nadęty koleś nazywany w prasie "twarzą Anny Fotygi", niejaki Sadoś, pani Ania dała się poznać jako równa babka. W wywiadzie ogłosiła, że uwielbia imprezki, a na jedną z nich pofatygowała się przebrana za rokokową latarnię. No, no, no, to musiała być niezła bibka. Jak to mawiał jeden z bohaterów filmowych, roko koko
Jakoś nas nie oburzyły wspólne egipskie wojaże Janusza Maksymiuka i Sandry Lewandowskiej, czułe smarowania olejkiem i opalanie topless. Nie oburzyło to również Andrzeja Leppera, który przy tej okazji zapewnił jednak, że on na plaży nigdy nie lata topless. I to prawda, ilekroć go widzimy, zawsze ma na sobie gustowny koronkowy staniczek.
Fot: A. Jagielak; J. Marczewski; M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 17/18/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.