Socjalizm to była elektryfikacja i władza radziecka, a kapitalizm to władza bliźniaków i rachunki za prąd
Straszne czasy nastały dla satyryków. Jest tak śmiesznie, że publiczność dla odprężenia łapie się za treny i elegie. Żeby odpocząć. Żeby brzuch nie bolał. Życie publiczne dla kabaretu i satyryków jest konkurencją śmiertelną. Ale w końcu tak było w Polsce zawsze. Kiedyś byliśmy najweselszym barakiem w obozie socjalizmu, teraz jesteśmy najśmieszniejszą wyspą w archipelagu demokracji rynkowej. Jest jednak różnica. Dawniej Gomułka, Moczar, Gierek czy Jaruzelski starali się, aby tumanić i przestraszać. Śmieszni byli przy okazji. Bez zamiaru ewentualnego, jak powiada minister Ziobro. Dzisiejsi odwrotnie. Tumanią i straszą niechcący. A ich głównym celem jest rozbawić publiczność.
Więcej możesz przeczytać w 17/18/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.