Jeśli przyjmiemy wspólną walutę, najlepszy będzie kurs cztery złote za euro
TO „bardzo ambitny plan" – stwierdził cokolwiek ironicznie prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir Skrzypek. Tak skomentował słowa premiera Donalda Tuska, gdy ten rzucił hasło „euro w 2011 roku". Już tydzień później obaj panowie wraz z ministrem finansów Janem Rostowskim wspólnie ogłosili, że taki właśnie plan będzie realizowany. To nie oznacza, że za niecałe trzy lata będziemy dostawali pensje i płacili w sklepach w euro. Nawet jeżeli tak się stanie, Polska będzie jednym z ostatnich (20. na 27 członków) państw Unii Europejskiej, które przyjęło wspólną walutę. Ze względów ekonomicznych jest to trudne (chociaż możliwe), ale ze względów politycznych (konieczność zmiany konstytucji) wydaje się umiarkowanie prawdopodobne. Co to wszystko oznacza dla obywatela i całej polskiej gospodarki?
Więcej możesz przeczytać w 39/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.