Nie od dziś ludzie, dla których zbawienie ważniejsze jest niż kiełbasa, martwią się nie tylko o siebie, ale także o pozostałych. Oni – rycerze moralności – są czyści jak facet z reklamy szamponu antyłupieżowego. Gorzej z „pozostałymi”, czyli resztą społeczeństwa. Tu chęć występku, bluźnierstwo i potrzeba swawoli są przeogromne. Co w takiej sytuacji powinien uczynić kowboj czystości? W trosce o umysły (i ręce) owładnięte pożądaniem i chucią należy wyznaczyć granice, w których propaganda występku jest absolutnie niedopuszczalna.
Bracia nasi, Litwini, nie bacząc na protesty słabiaków z Amnesty International i innych frajerów z organizacji międzynarodowych, uchwalili przepisy, które surowo każą każdego, kto w mediach i miejscach publicznych będzie propagował ciotolstwo, rypanie na dwie rurki czy grzmocenie kogo popadnie. Przepisy te zachwyciły posła PiS Arkadiusza Mularczyka, który jest wrogiem wszeteczeństw i nic go tak nie razi jak mieszane trójkąty, ostra męska macanka, jazda na cztery baty czy amerykański przekładaniec. Posłowi Mularczykowi leży na sercu i rozporku dobro młodzieży i chce on chronić młodych ludzi – jak śliwki na targu – przed zepsuciem. Sądząc po tym, co poseł Mularczyk mówi i robi od lat, należałoby raczej chronić młodzież przed posłem Mularczykiem, ale skoro poparł go poseł Artur Górski (to ten wybitny myśliciel, który uznał, że Murzyn na stanowisku prezydenta USA to kataklizm, upadek i koniec „cywilizacji białego człowieka"), sprawa musi być poważna.
Więcej możesz przeczytać w 32/33/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.