Winę za poważne problemy z finansami państwa rząd próbuje zrzucić na barki globalnego kryzysu. Recesja nie ma jednak nic wspólnego z deficytem. Winni spadku dochodów budżetowych są politycy, którzy notorycznie popełniają sześć głównych grzechów podatkowych: grzech prywatyzacji, oślepienia, ogłupienia, degradacji, zagmatwania oraz naiwności. A płacą za nie oczywiście podatnicy.
Deficyt rośnie, w szybkim tempie spadają dochody z podatków, pogłębia się dziura budżetowa, a politycy nie robią w rzeczywistości nic poza tym, że udają zaskoczenie i rozkładają ręce w geście bezradności. Zachowują się żałośnie. Przypominają rozkapryszone dzieci, którym zabrano ulubione zabawki, i mają pretensję do losu o to, że potraktował ich tak niesprawiedliwie. Bo przecież wszystko miało być tak pięknie: imponujący wzrost PKB, marginalne bezrobocie, podatek liniowy, wejście do strefy euro. Tymczasem dziś co najwyżej pękają nam głowy od ciągle powtarzanego i odmienianego przez wszystkie przypadki słowa „kryzys". To właśnie koniec gospodarczej prosperity – zdaniem większości polityków i „specjalistów” – stał się przyczyną kłopotów budżetowych. Czy aby na pewno?
Więcej możesz przeczytać w 32/33/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.