Gdyby półtora roku temu ekonomiści tak chętnie, hucznie i na wyścigi zapowiadali nadejście kryzysu, jak dzisiaj wróżą jego zakończenie, świat przeszedłby przez recesję suchą stopą. Czyżby kryzys kończył się równie nagle, jak się zaczął? Bo giełdy idą w górę, wskaźniki makroekonomiczne wyglądają coraz lepiej, poprawia się sytuacja na rynkach nieruchomości, handlu i kredytów. Niektórzy ekonomiści ostrzegają jednak, że hurraoptymizm to „mydląca oczy” cisza przed burzą. I niemal na pewno burza dotrze do Polski. Słuchając o końcu recesji, będziemy się musieli zmierzyć z rosnącym bezrobociem i spadającymi pensjami, a tym samym będziemy zmuszeni coraz mocniej zaciskać pasa.
Choć byliśmy (i wciąż jesteśmy) świadkami załamania gospodarczego, z jakim wiele krajów nie miało do czynienia od półwiecza, nie ostudziło to zapału większości specjalistów do odważnych prognoz. Nawet tych najbardziej wpływowych, jak choćby prezesi amerykańskiego czy europejskiego banku centralnego, którzy – choć z pewną rezerwą – twierdzą, że czasy kryzysu dobiegają końca. Już nawet amerykański prezydent ogłosił „prawdopodobny koniec recesji" największej gospodarki świata.
Więcej możesz przeczytać w 36/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.