Sens? Bez sensu. Logika? A po co. Myślenie? Tylko o kolegach. Zasady? W dziedzinie chemii. Ubiegły tydzień to było potężne uderzenie w podstawy znanej wszystkim racjonalności. Oto mamy ewidentny problem korupcji elit, ale to jest oczywiste tylko dla prostaków. W rzeczywistości to spisek tajnych służb przeciwko najwyższym urzędnikom państwowym i demokracji w ogóle.
Nie może być tak – mówił premier w Sejmie – żeby zaciągać sieci i czekać, aż ktoś w nie wpadnie. I obiecał, ze on żadnych pułapek zastawiać nie pozwoli. Co wszyscy kanciarze mogą słusznie odczytać jako zapowiedz tego, ze robiąc przekręty, będą znacznie bezpieczniejsi niż dotychczas. Oto szef rządu wywala dziewięciu wysokich urzędników, ale tylko idioci mogą sadzić, ze to z powodu jakichś podejrzeń czy niecnych postępków. W istocie bowiem wywala się ich (a przynajmniej siedmiu z nich) dlatego, ze są bez skazy i zachowali się wzorowo. Czyli ci, co zostali, maja skazy? Czyli uczciwość eliminuje z szeregów rządu? A jeszcze premier mówi, ze teraz będą robili ważniejsze rzeczy, czyli toczyli wojnę dla dobra partii rządzącej. Czyli ze praca w rządzie to sprawa nieistotna, a służba partii jest najważniejsza?
Oto prokuratura ściga szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ale tylko wredni mogą sadzić, że za to, iż chwyta on na gorącym uczynku ludzi, którzy swa cnotę czy uczciwość sprzedali np. za 100 tys. zł. Bo w rzeczywistości to są niewinni z natury ludzie, których się albo uwodzi i pogrąża, albo tak długo kusi, aż zgrzeszą. Czyli wzięcie łapówki nie jest wystarczającym powodem do postawienia w stan oskarżenia? Czyli załatwiactwo, które nie przerodziło się w przestępstwo tylko wskutek przecieku, jest norma? Oto premier wyrzuca szefa CBA, ale wyłącznie przygłupy mogą uważać, ze za to, iż ten, robiąc swoje, wykrył korupcje w elitach władzy. W istocie Mariusz Kamiński podważa prawdomówność szefa rządu i wypowiada posłuszeństwo, co jest standardem rodem z bananowej republiki. Czyli szef najważniejszej służby antykorupcyjnej powinien mówić to, co miłe dla ucha premiera? Czyli dla spokoju rządzących CBA powinno śledzić i łapać tylko opozycję? Ale tak się składa, ze to rządzący maja do zaoferowania największe konfitury kolesiom i pociotkom. Dlaczego nikt, poza blogerką Kataryną, nie pyta, po co córce Ryszarda Sobiesiaka starano się załatwić posadę w zarządzie Totalizatora Sportowego, który kontroluje dużą część rynku hazardowego i zamierza ostro inwestować w tzw. wideoloterie? Czy córeczka w ten sposób nie miałaby bezcennej dla tatusia wiedzy o rynku i konkurencji? Wiedzy przeliczalnej na setki milionów złotych.
Na koniec mamy wydarzenie, które nie wiadomo, czy uznać za śmieszne, żałosne, czy tylko dziwaczne. Oto Barack Obama zostaje nagrodzony pokojowym Noblem za dobre chęci, czyli walkę o pokój. Gdyby Breżniew żył, dostałby pokojowego Nobla jak w banku. Lewacki od jakiegoś czasu komitet tej nagrody w Oslo (Lech Wałęsa teraz by jej na pewno nie dostał jako element antysocjalistyczny) już chyba nikogo nie zaskakuje. Obamie norwescy towarzysze postanowili udzielić wsparcia, bo ma kłopoty. Teraz czekamy na Nobla dla Fidela Castro (jeśli dożyje) albo dla Hugo Cháveza. Bez sensu? Ależ skąd. To bezsens ma teraz sens.
Oto prokuratura ściga szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, ale tylko wredni mogą sadzić, że za to, iż chwyta on na gorącym uczynku ludzi, którzy swa cnotę czy uczciwość sprzedali np. za 100 tys. zł. Bo w rzeczywistości to są niewinni z natury ludzie, których się albo uwodzi i pogrąża, albo tak długo kusi, aż zgrzeszą. Czyli wzięcie łapówki nie jest wystarczającym powodem do postawienia w stan oskarżenia? Czyli załatwiactwo, które nie przerodziło się w przestępstwo tylko wskutek przecieku, jest norma? Oto premier wyrzuca szefa CBA, ale wyłącznie przygłupy mogą uważać, ze za to, iż ten, robiąc swoje, wykrył korupcje w elitach władzy. W istocie Mariusz Kamiński podważa prawdomówność szefa rządu i wypowiada posłuszeństwo, co jest standardem rodem z bananowej republiki. Czyli szef najważniejszej służby antykorupcyjnej powinien mówić to, co miłe dla ucha premiera? Czyli dla spokoju rządzących CBA powinno śledzić i łapać tylko opozycję? Ale tak się składa, ze to rządzący maja do zaoferowania największe konfitury kolesiom i pociotkom. Dlaczego nikt, poza blogerką Kataryną, nie pyta, po co córce Ryszarda Sobiesiaka starano się załatwić posadę w zarządzie Totalizatora Sportowego, który kontroluje dużą część rynku hazardowego i zamierza ostro inwestować w tzw. wideoloterie? Czy córeczka w ten sposób nie miałaby bezcennej dla tatusia wiedzy o rynku i konkurencji? Wiedzy przeliczalnej na setki milionów złotych.
Na koniec mamy wydarzenie, które nie wiadomo, czy uznać za śmieszne, żałosne, czy tylko dziwaczne. Oto Barack Obama zostaje nagrodzony pokojowym Noblem za dobre chęci, czyli walkę o pokój. Gdyby Breżniew żył, dostałby pokojowego Nobla jak w banku. Lewacki od jakiegoś czasu komitet tej nagrody w Oslo (Lech Wałęsa teraz by jej na pewno nie dostał jako element antysocjalistyczny) już chyba nikogo nie zaskakuje. Obamie norwescy towarzysze postanowili udzielić wsparcia, bo ma kłopoty. Teraz czekamy na Nobla dla Fidela Castro (jeśli dożyje) albo dla Hugo Cháveza. Bez sensu? Ależ skąd. To bezsens ma teraz sens.
Więcej możesz przeczytać w 42/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.