Tylko dla tej wystawy warto teraz pojechać do Paryża. W Luwrze otwarto właśnie wielką retrospektywę trzech XVI-wiecznych malarzy, którzy tworzyli w Wenecji i dla wenecjan. Ponad 80 płócien, w tym wiele słynnych, przyleciało z całego świata na kilka miesięcy. Aż do stycznia 2010 r. pod jednym dachem można oglądać prace Tycjana, Veronesego, Tintoretta i innych.
W długiej kolejce do wejścia w podziemiach obok szklanej piramidy nie ma niepokoju. Kupujący bilety zostali lojalnie uprzedzeni o tym, że na wejście na wystawę czeka się co najmniej pół godziny. Wielojęzyczny tłum niczym pod wieżą Babel. Para 30-latków z Osaki przyznaje, że dla wenecjan zrezygnowali z pchania się do Mony Lisy. W nieformalnym (ale niekończącym się) wyścigu atrakcyjnych wystaw organizowanych przez najsłynniejsze muzea świata Luwr w tym sezonie zdystansował konkurentów. Świadczy o tym nie tylko pokornie czekający tłum widzów, ale także entuzjazm pierwszych recenzentów wystawy. Ktoś z czekających po niemiecku martwił się o to, że nie rozumie tytułu wystawy „Tycjan, Tintoretto, Veronese. Rywale z Wenecji".
Więcej możesz przeczytać w 42/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.