Kto najbardziej skorzysta na aferze hazardowej? Nie PiS, oczywiście, ani tym bardziej SLD. Prawdziwym zwycięzcą będą media, które – odkąd zadziobały Leppera i Giertycha i pokiereszowały Kaczorów – nie bardzo mają czym się zajmować, wiec oglądalność i nakłady spadły na pysk. Grand Pressa za obecny rok powinien zatem dostać Zbychu Chlebowski, dzięki któremu historia się nie skończyła.
Jeśli coś może pomóc Donkowi i platfusom w tej raczej parszywej sytuacji, to oczywiście Prawo i Sprawiedliwość. Zamiast zniknąć na jakieś pół roku, Jarosław Kaczyński, Zbychu Ziobro i czereda pomniejszych pisiaków rwie sobie w telewizji włosy z głowy i labiedzi nad straszliwym skandalem. Przeciętnemu Polakowi bardzo to utrudnia zniechęcenie się do cwaniaków z PO. Jest wiele powiedzonek ilustrujących dzisiejszą sytuację przeciętnego obywatela: „Wpaść z deszczu pod rynnę", „Zamienił stryjek siekierkę na kijek" albo „Zamiast Tuska są Kaczory, gdzie nie spojrzysz, wszędzie zmory".
Hazardowa katastrofa PO powinna ucieszyć tez Pawła Piskorskiego oraz jego Stronnictwo Demokratyczne. Tak się jednak nieszczęśliwie składa, że Piskorz jako bywalec kasyn i mistrz wszechświata w ruletce jakoś tak średnio się nadaje do piętnowania bohaterów akcji „Black Jack". Na szczęście w tej kwestii zawsze może się wypowiedzieć Andrzej Olechowski, największy w naszej galaktyce specjalista od rozdzielania polityki i biznesu.
PiS chce oczywiście powołania komisji śledczej, w której umieści swe najlepsze pistolety. Będą to zapewne – uwaga, uwaga – Zbigniew Wassermann oraz Beata Kempa. Owszem, bron palna ma w sobie coś ekscytującego i pociągającego, wręcz seksownego. Z pewnymi wyjątkami, do których bez wątpienia należą kolubryna i arkebuz. To sprzęt ciężkawy, koślawy, powolny i cholernie mało celny.
Rozeszła się wieść, ze Włodzimierz Cimoszewicz może zostać ministrem sprawiedliwości u Tuska. Sam Cimoszko obwieścił jednak, ze nikt z nim na ten temat nie rozmawiał. Jak zwykle. Z Cimoszewiczem jest zawsze ten sam problem. Może zostać ministrem albo kandydatem na prezydenta, ale wtedy okazuje się, ze trzeba z nim o tym pogadać. A chętnych do tego oczywiście nie ma, bo nikt go nie lubi. I tak to się toczy.
Prokuratura gdzieś tam umorzyła kolejne śledztwo przeciwko Zbigniewowi Ziobrze. Miał on jako minister sprawiedliwości naciskać, ale jednak nie naciskał. Jeszcze kilka takich śledztw i okaże się, ze ten potwór Ziobro nie tylko nigdy na nikogo nie napierał, ale się nawet jeszcze nie całował. Taki to niewinny chłopczyna.
Prezes Kaczyński nie słuchał sejmowego wystąpienia Tuska (pewnie wolał baraszkować Suskim), ale potem przejechał się po nim na konferencji prasowej. Porównał premiera do Jaruzelskiego, wytknął mu dygotanie i uznał, że jest głównym podejrzanym o przeciek tajnych informacji. Czyli to samo co zwykle, doszło jedynie dygotanie. Jako ze czasami dygotnie nami na kacu, chcielibyśmy wyrazić solidarność z premierem. Dygoty razem!
SLD nie wie jeszcze, kogo pośle do komisji śledczej, ale wie, ze nie powinna się ona – ta komisja – zajmować przeszłością ustawy hazardowej. Czyli Jerzym Jaskiernia. A dlaczego? Dzej Dzej to taki uroczy tłuścioszek. Warto się dowiedzieć, gdzie tam gmerał jednorękim bandytom.
Mariusz Kamiński pewnikiem straci stanowisko szefa CBA. Z tego, co zrozumieliśmy, to nagroda za to, że wytropił Mira i Zbycha. W nagrodę za poprzednie osiągnięcia resort sprawiedliwości zorganizował Kamińskiemu wycieczkę po co bardziej urokliwych prowincjonalnych prokuraturach. Jak miło!
Grzegorz Napieralski chciałby w ogóle zlikwidować Centralne Biuro Antykorupcyjne. Rozumiemy, że byłby to wstęp do dalszych reform ustrojowych, których zwieńczeniem byłoby powołanie Centralnego Biura Korupcyjnego. Korupcje trzeba w końcu ucywilizować, uczynić transparentna i opodatkować, żeby i państwo miało swoją dolę.
Hm, czas wymyślić nowa ksywę dla telewizji publicznej. Lewica z sympatią powitała prezesa Szwedę, cmokając nad jego taktem i gracją. Bez obaw, po cmokach i grze wstępnej przyjdzie czas na hardcore.
Jeśli coś może pomóc Donkowi i platfusom w tej raczej parszywej sytuacji, to oczywiście Prawo i Sprawiedliwość. Zamiast zniknąć na jakieś pół roku, Jarosław Kaczyński, Zbychu Ziobro i czereda pomniejszych pisiaków rwie sobie w telewizji włosy z głowy i labiedzi nad straszliwym skandalem. Przeciętnemu Polakowi bardzo to utrudnia zniechęcenie się do cwaniaków z PO. Jest wiele powiedzonek ilustrujących dzisiejszą sytuację przeciętnego obywatela: „Wpaść z deszczu pod rynnę", „Zamienił stryjek siekierkę na kijek" albo „Zamiast Tuska są Kaczory, gdzie nie spojrzysz, wszędzie zmory".
Hazardowa katastrofa PO powinna ucieszyć tez Pawła Piskorskiego oraz jego Stronnictwo Demokratyczne. Tak się jednak nieszczęśliwie składa, że Piskorz jako bywalec kasyn i mistrz wszechświata w ruletce jakoś tak średnio się nadaje do piętnowania bohaterów akcji „Black Jack". Na szczęście w tej kwestii zawsze może się wypowiedzieć Andrzej Olechowski, największy w naszej galaktyce specjalista od rozdzielania polityki i biznesu.
PiS chce oczywiście powołania komisji śledczej, w której umieści swe najlepsze pistolety. Będą to zapewne – uwaga, uwaga – Zbigniew Wassermann oraz Beata Kempa. Owszem, bron palna ma w sobie coś ekscytującego i pociągającego, wręcz seksownego. Z pewnymi wyjątkami, do których bez wątpienia należą kolubryna i arkebuz. To sprzęt ciężkawy, koślawy, powolny i cholernie mało celny.
Rozeszła się wieść, ze Włodzimierz Cimoszewicz może zostać ministrem sprawiedliwości u Tuska. Sam Cimoszko obwieścił jednak, ze nikt z nim na ten temat nie rozmawiał. Jak zwykle. Z Cimoszewiczem jest zawsze ten sam problem. Może zostać ministrem albo kandydatem na prezydenta, ale wtedy okazuje się, ze trzeba z nim o tym pogadać. A chętnych do tego oczywiście nie ma, bo nikt go nie lubi. I tak to się toczy.
Prokuratura gdzieś tam umorzyła kolejne śledztwo przeciwko Zbigniewowi Ziobrze. Miał on jako minister sprawiedliwości naciskać, ale jednak nie naciskał. Jeszcze kilka takich śledztw i okaże się, ze ten potwór Ziobro nie tylko nigdy na nikogo nie napierał, ale się nawet jeszcze nie całował. Taki to niewinny chłopczyna.
Prezes Kaczyński nie słuchał sejmowego wystąpienia Tuska (pewnie wolał baraszkować Suskim), ale potem przejechał się po nim na konferencji prasowej. Porównał premiera do Jaruzelskiego, wytknął mu dygotanie i uznał, że jest głównym podejrzanym o przeciek tajnych informacji. Czyli to samo co zwykle, doszło jedynie dygotanie. Jako ze czasami dygotnie nami na kacu, chcielibyśmy wyrazić solidarność z premierem. Dygoty razem!
SLD nie wie jeszcze, kogo pośle do komisji śledczej, ale wie, ze nie powinna się ona – ta komisja – zajmować przeszłością ustawy hazardowej. Czyli Jerzym Jaskiernia. A dlaczego? Dzej Dzej to taki uroczy tłuścioszek. Warto się dowiedzieć, gdzie tam gmerał jednorękim bandytom.
Mariusz Kamiński pewnikiem straci stanowisko szefa CBA. Z tego, co zrozumieliśmy, to nagroda za to, że wytropił Mira i Zbycha. W nagrodę za poprzednie osiągnięcia resort sprawiedliwości zorganizował Kamińskiemu wycieczkę po co bardziej urokliwych prowincjonalnych prokuraturach. Jak miło!
Grzegorz Napieralski chciałby w ogóle zlikwidować Centralne Biuro Antykorupcyjne. Rozumiemy, że byłby to wstęp do dalszych reform ustrojowych, których zwieńczeniem byłoby powołanie Centralnego Biura Korupcyjnego. Korupcje trzeba w końcu ucywilizować, uczynić transparentna i opodatkować, żeby i państwo miało swoją dolę.
Hm, czas wymyślić nowa ksywę dla telewizji publicznej. Lewica z sympatią powitała prezesa Szwedę, cmokając nad jego taktem i gracją. Bez obaw, po cmokach i grze wstępnej przyjdzie czas na hardcore.
Więcej możesz przeczytać w 42/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.