Nazywa się ich sekciarzami, praczami mózgów, manipulantami, obwoźnymi sprzedawcami. Zarzuca się, że obiecują ogromne zyski w wypadku zainwestowania własnych pieniędzy, a potem znikają. Że wciskają kiepskiej jakości towary, wykorzystując chwyty socjotechniczne. Podobnych zarzutów pod adresem sprzedawców bezpośrednich i marketingu sieciowego można usłyszeć setki. Mimo to w tej branży pracuje już ponad 750 tys. Polaków. Kuszą ich niezłe zarobki (ubiegłoroczne obroty branży przekroczyły 2,2 mld zł) i możliwość wykazania się przedsiębiorczością. W dodatku klienci coraz chętniej otwierają przed nimi swoje drzwi. Wspólnie z pismem „Network Magazyn” sprawdziliśmy, jak rozwija się w Polsce branża sprzedaży bezpośredniej i marketing sieciowy.
„Od producenta prosto do klienta" – ta myśl przyświecała pionierom sprzedaży bezpośredniej i pierwszym firmom z branży tzw. network marketingu. I tak pozostaje do dziś. Chodzi o to, aby produkt lub usługa, których nie można nabyć w tradycyjny sposób (czyli w sklepie), proponowane były klientom bez zbędnej (i drogiej) reklamy, pośredników hurtowych czy detalicznych. Dzięki temu ma stanowić ofertę najbardziej atrakcyjną cenowo i jakościowo. Pierwsze takie firmy zaczęły się pojawiać pod koniec XIX wieku w Stanach Zjednoczonych. Zanim jednak ruszyły na podbój świata, wyodrębniła się z nich grupa sprzedawców, których zarobki nie pochodziły wyłącznie ze sprzedaży produktów. Ich specjalnością stała się budowa sieci dystrybutorów, czyli właśnie network marketingu (inaczej marketingu sieciowego lub multilevel marketingu – MLM).
Więcej możesz przeczytać w 42/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.