Prezydenccy kelnerzy uratowani. Ocaliło ich odejście z Kancelarii Prezydenta Piotra Kownackiego, który chciał odchodzić obsługę Lecha Kaczynskiego.
– Rzeczywiście, był pomysł uszczuplenia staffu kelnerskiego, ale szczerze mówiąc, nie wiem, na czym stanęło.
Obecnie pracujemy nad restrukturyzacja całego naszego gospodarstwa pomocniczego – mówi „Wprost" obecny szef kancelarii Władysław Stasiak. Z naszych ustaleń wynika, ze kelnerów chciał pozwalniać Piotr Konwacki. Dlaczego? – Część z nich pracuje w barku w Kancelarii Prezydenta, którego miesięczny obrót wynosi kilkaset złotych. Płacenie pracującym tam ludziom jest marnotrawstwem. Druga grupę stanowią osoby obsługujące prezydencką parę w ośrodku na Helu. Delikatnie mówiąc, słyną one z wyjątkowej niegospodarności – mówi nam osoba zorientowana w sprawie. Na czym polega ta niegospodarność? – Na tym, ze serwują prezydenckiej parze za dużo jedzenia. Zamiast podać dwa czy trzy kotlety, potrafi a podać dziesięć. Łatwo się domyślić, co robią z tym, co nie zostanie zjedzone – odpowiada nasz rozmówca. Ponoć na nadmiar jedzenia na prezydenckim stole narzekała nawet pierwsza dama. Bez efektu.
Z ustaleń „Wprost" wynika, ze decyzja o odchudzeniu kelnerskiego staffu była już podpisana. Po odejściu Kownackiego została jednak cofnięta. – Prezydent się nad nimi zlitował – tłumaczy osoba z otoczenia Lecha Kaczyńskiego. Piotr Kownacki nie chciał z nami rozmawiać na ten temat.
Obecnie pracujemy nad restrukturyzacja całego naszego gospodarstwa pomocniczego – mówi „Wprost" obecny szef kancelarii Władysław Stasiak. Z naszych ustaleń wynika, ze kelnerów chciał pozwalniać Piotr Konwacki. Dlaczego? – Część z nich pracuje w barku w Kancelarii Prezydenta, którego miesięczny obrót wynosi kilkaset złotych. Płacenie pracującym tam ludziom jest marnotrawstwem. Druga grupę stanowią osoby obsługujące prezydencką parę w ośrodku na Helu. Delikatnie mówiąc, słyną one z wyjątkowej niegospodarności – mówi nam osoba zorientowana w sprawie. Na czym polega ta niegospodarność? – Na tym, ze serwują prezydenckiej parze za dużo jedzenia. Zamiast podać dwa czy trzy kotlety, potrafi a podać dziesięć. Łatwo się domyślić, co robią z tym, co nie zostanie zjedzone – odpowiada nasz rozmówca. Ponoć na nadmiar jedzenia na prezydenckim stole narzekała nawet pierwsza dama. Bez efektu.
Z ustaleń „Wprost" wynika, ze decyzja o odchudzeniu kelnerskiego staffu była już podpisana. Po odejściu Kownackiego została jednak cofnięta. – Prezydent się nad nimi zlitował – tłumaczy osoba z otoczenia Lecha Kaczyńskiego. Piotr Kownacki nie chciał z nami rozmawiać na ten temat.
Więcej możesz przeczytać w 42/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.