Dla człowieka Zachodu ich pomysły są egzotyczne. Modernistyczną maksymę: „Mniej znaczy więcej”, doprowadzili do ekstremum: „Nic znaczy więcej”. Przestrzeń płynie, bo w ich budynkach ściany są ze szkła albo nie ma ich wcale. Tegoroczną nagrodę Pritzkera, architektoniczny odpowiednik Nobla, dostał japoński duet Sanaa.
Ryue Nishizawa i Kazuo Sejima pracują razem od 1995 r. Jak na laureatów Pritzkera mają na koncie niewiele projektów. To precedens, by nagrodę za całokształt dostali twórcy pracujący zaledwie 15 lat. Być może dlatego jurorzy w uzasadnieniu napisali, że to „nagroda za dorobek i za obietnicę kolejnych wspólnych realizacji". Decyzję jury komentuje się jako reakcję na rozbuchane formy tworzone w ostatnich latach przez architektów gwiazdorów. W werdykcie napisano także: „Architektura Sejimy i Nishizawy jest przeciwieństwem bombastyczności i retoryczności”. Architekturę duetu Sanaa opisuje się określeniami: „niematerialna”, „oszczędna” i „szczera”. Dalekowschodniej tradycji tworzenia przestrzeni, według której ściany są tymczasowe, a wnętrze przenika się z otoczeniem, Sanaa nadają współczesny, awangardowy charakter. To jednak typowe dla całej współczesnej architektury japońskiej. Co wyróżnia projekty Sanaa? – Architektura Sanaa to architektura minimalistyczna. Oni wzięli to, co najlepsze, z myślenia Miesa van der Rohe [ikony nowoczesnej architektury XX w., twórcy sloganu: „Mniej znaczy więcej” – przyp. red.] i wzbogacili je o doświadczenia japońskie: rozmycie granicy między wnętrzem a jego otoczeniem, przenikanie się przestrzeni, silną estetyzację – komentuje Grzegorz Stiasny, architekt i krytyk.
Więcej możesz przeczytać w 16/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.