Jeżeli wystartuje z dalszego miejsca na Pomorzu, to może wejdzie, jak w Małopolsce, to raczej nie. Czy partia go po raz drugi wystawi? Nie wie tego ponad trzy czwarte posłów, których nazwisk nawet nie słyszeliśmy, którzy czasem zabrali głos, składając interpelację, ale poza tym nie zdziałali niemal nic. Albo mniej. W Sejmie poseł nie ma głosu, bo musi głosować, jak każe kierownictwo partii. Niedawno przeczytałem wypowiedź jednego z nieznanych posłów, że szef partii ponad trzy lata nawet nie podał mu ręki. A po co miałby podawać, skoro poseł jest posłuszny, bierze pieniądze i się nie wypowiada? W gruncie rzeczy dużej partii potrzeba kilkunastu, może 20 posłów do obsadzenia szefostwa komisji parlamentarnych i zabierania głosu w trudnych sprawach. Reszta to mięso armatnie.
Marne jest – wbrew pozorom – finansowe życie posła. Około 10 tys., jakie zarabia, plus pieniądze na prowadzenie biura to nie tak dużo, zakładając, że wielu posłów po utracie mandatu nie wie, co robić. Byli lekarzami czy adwokatami, ale stracili kontakty lub wiedzę fachową. Część się umie urządzić, najbardziej popularne są stanowiska w administracji samorządowej, ale część jest tak nieznana i zahukana, że ląduje bez pracy.
Wszedłem na stronę internetową jednego z posłów z Polski wschodniej i przeczytałem wykaz aktywności posła i jego osiągnięć, z których zapewne jest dumny, skoro je umieszcza ku wiedzy powszechnej. Przedtem nie słyszałem jego nazwiska. Otóż poseł ten 25 razy spotkał się z wyborcami, a przeciętna frekwencja na tych spotkaniach wynosiła 20 osób. Dwa razy uczestniczył w uroczystości przekazania ochotniczej straży pożarnej nowego pojazdu i pomógł w dokończeniu budowy basenu. Miałem prosty – wydawałoby się – interes do posła. Zapytałem go, czy nie pomógłby w postawieniu zakazu przejeżdżania tirów przez naszą wieś, bo droga jest kręta, a tiry jadą setką (na skrót do Białorusi) i ciągle są wypadki. Kilka razy dzwoniłem do biura posła, napisałem dwa maile – żadnej odpowiedzi.
Poseł jest zapewne w parlamencie, gdzie podnosi rękę zgodnie z tym, jak mu każą, oraz siedzi na nudnych zebraniach. Zresztą obserwując frekwencję na sali sejmowej przy mniej dramatycznych tematach, to siedzi gdzieś, ale nie na sali, bo tam jest pusto. Co zatem poseł robi? Czyta książki? Nie wierzę. Rozmawia z innymi posłami? O czym, skoro nie ma nic do powiedzenia? Najpewniej śpi, bo wieczór był długi. Życie przeciętnego posła jest zatem nie tylko marne, ale też nudne. Nic nie może załatwić w sprawach kraju ani w sprawach swojego okręgu. Byle wójt ma więcej ciekawej roboty niż poseł. Ma pewne przywileje. Kiedyś byłem świadkiem, jak poseł chciał poza kolejką do kasy wjechać na Kasprowy kolejką, ale ludzie go przepędzili. Krzyczał, że jest posłem, a ludzie ryczeli ze śmiechu. Kto w takiej sytuacji chce zostać posłem z drugiego i dalszych rzędów?
Tylko całkowity oportunista albo ten, co nic innego nie umie. Byliśmy niedawno świadkami rozłamów, ale też powrotów posłów do dużego klubu. Czyżby zmienili zdanie? Ależ musieliby je przedtem mieć, więc wrócili, bo się przerazili, co będzie, jak nie pozostaną posłami w następnej kadencji. Co będą robić, jak nie będą siedzieć w kawiarni sejmowej? I jak nie będą mieli złudnego poczucia, że mają na cokolwiek wpływ?
Czy tak jest tylko w Polsce? Czy tylko w Polsce parlament można by zmniejszyć do najwyżej stu aktywnych posłów i darować sobie resztę odruchowo i obowiązkowo podnoszonych rąk? Nie, oczywiście kryzys idei reprezentacji jest powszechny w demokracjach, ale nie do tego stopnia. A dlaczego w Polsce tak jest? Po pierwsze, dlatego że samodzielność posłów ze względu na konfrontację partii została ograniczona do minimum, a po drugie, z powodu fatalnej ordynacji proporcjonalnej, która obecnie w Unii Europejskiej obowiązuje (z cywilizowanych krajów) tylko we Włoszech. Z wiadomymi skutkami. Dopóki poseł nie jest człowiekiem samodzielnym, a jego głosująca ręka należy do partii, dopóty tak będzie. Nie popieram ordynacji czysto większościowej, ale mieszana doprowadziłaby do tego, że poseł musiałby walczyć o lokalne głosy. Ponosiłby po prostu jakąś odpowiedzialność. W obecnym stanie rzeczy szeregowy poseł nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Gdybym był na jego miejscu, to z nudów i poczucia zbędności bym się zastrzelił.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.