– Ile zna pani prezenterek telewizyjnych po pięćdziesiątce? Została Elżbieta Jaworowicz, Grażyna Torbicka, Jolanta Fajkowska, no i ja. Ale z najlepszego czasu antenowego w telewizji publicznej już dawno spadłyśmy – mówi Katarzyna Dowbor (lat 52), dziennikarka, która od jakiegoś czasu nie prowadzi programów w najlepszym czasie reklamowym. Na otarcie łez dano jej kącik o zdrowiu i urodzie w mało popularnym paśmie.
Dlaczego? – Bo najlepszy reklamowy target to widzowie w wieku 19-40 lat, więc prezenterki też nie mogą być starsze. Szefowie stacji postawili na dziewczyny, które regularnie ostrzykują się botoksem i mają powiększone, często do granic absurdu, usta, które ja nazywam kaczym dziobem lub glonojadem – tłumaczy. Dowbor jest przekonana, że polskie gwiazdy ekranu poddają się bezwzględnemu dyktatowi młodości w mediach. I dzięki rozlicznym operacjom upiększającym mają nieskazitelnie gładkie twarze, a sylwetki szczupłe i wysportowane.
– Ja nie zacznę poprawiać urody, nie pójdę na to. Uważam, że stanę się niewiarygodna i dla widza młodego, i dla tego, który przez kilkadziesiąt ostatnich lat zdążył się ze mną zestarzeć. W wieku 52 lat nie dam zrobić z siebie 30-letniej lalki – mówi Dowbor.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.