pisarz, informatyk
Mieszkam we Frankfurcie od 1987 r. Pamiętam, jak w programie Haralda Schmidta ktoś żartował: „Gratulujemy sąsiadom z Polski. Dzisiaj w kosmos poleciał polski astronauta. I od dzisiaj na niebie nie ma już Wielkiego Wozu". Gdyby teraz opowiadano tę anegdotę, to kosmonauta byłby z Ukrainy lub z Litwy. To już postęp.
Do momentu wejścia do Unii postrzegani byliśmy „filantropijnie". Polacy są biedni, trzeba im pomóc, wysyłać paczki, finansować projekty, ale najlepiej w Opolu, we Wrocławiu lub w Szczecinie. Mniej chętnie w Lublinie czy Warszawie – ot, taka geograficzno-historyczna nostalgia. Reportaże z Polski najczęściej dotyczyły polskiej biedy, zacofania, nieporządku i romantycznej oraz ultrakatolickiej duszy. Potem obserwowano budowanie „wolnej Polski” i konsekwencje tego, że Polacy mają paszporty. Praca na czarno, polskie auta parkujące gdzie popadnie, polskie sprzątaczki, polskie salowe w szpitalach, ale także coraz więcej polskich specjalistów. Polacy byli doskonale wykształceni, pracowali więcej niż Niemcy, nie marudzili o podwyżki. W budynku, w którym pracuję, wieczorem światło paliło się najdłużej w biurze pewnego Węgra oraz w moim. Reportaży o biedzie w Polsce było coraz mniej, dowcipy o kradzionych samochodach przestały bawić.
Aż nagle Polska pojawia się w Unii. Niektórzy Niemcy zaczęli zamykać drewniane okiennice, inni montowali autoalarmy. Większość była po prostu ciekawa, co z tego wyniknie. Ale nic wielkiego się nie przydarzyło. Nie stwierdzono większej liczby skradzionych samochodów, za to Polacy zaczęli poprawniej parkować swoje lanosy, a w firmach więcej pracowników mówiło po niemiecku z polskim akcentem. Gdy po otwarciu granic jechałem do mojego rodzinnego Torunia i w Świecku nie zobaczyłem pograniczników ani celników w budkach, czułem uniesienie i niedowierzanie. Zaraz po przekroczeniu granicy zawróciłem – wjechałem do Niemiec i znów, z powrotem, jeszcze raz do Polski. A ich wciąż nie było w tych budkach! Spełniło się moje marzenie! Z kolei dla Niemców Polska stała się interesującym miejscem na spędzenie urlopu. Wracali oczarowani Krakowem i Wrocławiem (wielu starało się przy mnie nie używać słowa Breslau), i to nie tylko z powodu urody polskich kobiet.
Polska znormalniała. Gdy ostatnio otwarto dla Polaków tutejszy rynek pracy, w mediach nie było żadnych lamentów. Polska stała się „nudniejsza" od Grecji czy Portugalii. Polska Niemcom spowszedniała. I to jest najpiękniejsze.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.