Amy Winehouse wciąż żyje, ale wygląda, jakby się szykowała do wyprawy na tamten świat. Artyście, który pije albo daje w żyłę, trudno jest powiedzieć sobie stop. Wiem, co mówię.
Kilkanaście dni temu Amy Winehouse przebiła samą siebie. Wyszła na scenę w Belgradzie bliska utraty przytomności. Wideo z tym zdarzeniem obiegło cały świat. Obwieszczono jej ostateczny upadek. Wcześniej znakomity artysta Moby napisał na Twitterze: „Gram na festiwalu w Serbii z Amy, która właśnie mamrocze na scenie... Jezu…, czy nikt nie może jej powstrzymać? To rozdzierające". Stał za kulisami bezradny.
Więcej możesz przeczytać w 26/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.