Ireneusz Krzemiński: To prowokacyjne pytanie, bo ruch społeczny „Solidarności", z którego dużym udziałem ten wredny, totalitarny system upadł, był zbudowany na zupełnie nowym stosunku do różnorodności społeczeństwa. Był indywidualistyczny i równocześnie nastawiony na współpracę i solidarność między ludźmi. Paradoksem jest to, że dziś niewiele z tego zostało. Polacy mają przekonanie, że są np. bardzo gościnni, otwarci dla innych, ale nie do końca jest to prawda.
Ale poczęstują jedzeniem i wódką.
Tylko. A tamten ruch był przecież poświadczeniem tego, że chcemy do Europy, że jesteśmy dziedzicami europejskiej tradycji, a nie zsowietyzowanym narodem. Jednak po 1989 r., z czasem, powróciły tradycyjne stereotypy dzielenia się społeczeństwa według różnych definicji polskości i wykluczanie innych jako tych złych albo nieprawdziwych Polaków.
Ale to nie dotyczy inności...
Ale to się integralnie wiąże ze stosunkiem do inności na poziomie etnicznym i narodowym oraz do różnorodności społecznej! W Polsce, jeżeli ktoś jest antysemitą, okazuje się, że nie lubi gejów, jest antyfeministą, uważa, że tylko wierzący to porządny człowiek.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.