RADEK SIKORSKI: Ciśnienie.
JOSÉ BARROSO: Ciśnienie to mi skacze, jak przypominam sobie pana opowieść o winnicach Północy, o Portugalii północy itd. A ból głowy to już efekt degustacji, która po tej opowieści nastąpiła.
RADEK SIKORSKI: Mówiłem o kierunku północno-wschodnim. Bukiet może i ubogi, ale ja w innej sprawie. Bo widzi pan, dostałem straszną burę za te wina i muszę się zrehabilitować. Więc pomyślałem, że winę za wina odkupię, promując w ramach prezydencji kilka polskich bajek. Zresztą pan też mówił, że nienawidzi Disneya…
JOSÉ BARROSO (nerwowo): Cholerny Kaczor Donald.
RADEK SIKORSKI: Otóż to – cholerny kaczor – więc jest okazja, żeby go polską bajką zaatakować. Więc jak? Przeglądał pan płytki, które podesłałem?
JOSÉ BARROSO: Tak.
RADEK SIKORSKI: I?
JOSÉ BARROSO: I mam kilka pytań…
RADEK SIKORSKI: Zamieniam się w słuch i jednocześnie odpowiadam.
JOSÉ BARROSO: Ci chłopcy z dużymi głowami…
RADEK SIKORSKI: Bolek i Lolek.
JOSÉ BARROSO: Właśnie. Oni mieszkają sami? Rodziców nie ma? Są braćmi? I ten większy ciągle tłucze i upokarza mniejszego? I obaj kochają się w swojej kuzynce. W sumie dosyć to mroczne. Te relacje rodzinne i w ogóle. Ludzie lubią, jak sierotka na koniec odnajduje jakąś ciocię wróżkę albo księcia. A tutaj ciągły znój, nawet w kopalni te dzieci robią!
RADEK SIKORSKI (twardo przerywając): No cóż, takie jest u nas życie na Północy! Na północnym-wschodzie. I nie ma co tego ubarwiać. Niech się Europejczycy z tą bolesną prawdą konfrontują.
JOSÉ BARROSO: Rozumiem, że ta sama prawda dotyczy zwierząt. Reks…
RADEK SIKORSKI: Reksio, Reksio.
JOSÉ BARROSO: Właśnie. Reksio. Mieszka sam w takim drewnianym domku, dziupli jakby, tylko na ziemi stojącej.
RADEK SIKORSKI: To jest buda, buda dla psa.
JOSÉ BARROSO: Rozumiem. On też jest sam. Nie ma przyjaciół, prawda? Czasami wchodzi tylko w krótkie relacje z przedstawicielami innych gatunków. Jego pan pojawia się rzadko. Nigdy go nie głaszcze, nie wyprowadza na spacer. Czasami go zawoła, ale jakimś takim dziwnym głosem.
RADEK SIKORSKI: Pan przesadza. Wiadomo, że zwierzęta…
JOSÉ BARROSO (zaczynając płakać): To wszystko takie smutne, tak strasznie smutne! Proszę mnie zrozumieć. Wystarczy, że za długo na morze popatrzę i już łkam – saudade mnie chwyta i puścić przez tydzień potem nie chce.
RADEK SIKORSKI (wściekły): To na Pomysłowego Dobromira pewnie pan nawet nie spojrzał! Bo któryś z wymyślonych taśmociągów może mu rączki poobcinać? A Koziołek Matołek co? Zbyt nostalgicznie meczy?! A Colargol – zresztą ten akurat nie nasz. U nas mężczyźni tak kobieco nie śpiewają!
JOSÉ BARROSO (wycierając oczy mankietem): Colargol akurat mi się podobał…
RADEK SIKORSKI: No właśnie… Żegnam! Wino – „nie". Bajki – „nie”. To ja ci dam przez pół roku taki wycisk, że nawet bigos pokochasz!
JOSÉ BARROSO (do siebie, patrząc w dal, pewnie w stronę Cabo da Roca): Jakie wino, takie bajki czy może jakie bajki, takie wino? No właśnie. Ten ciągły dylemat przyczynowości. Czy wy, Polacy, jesteście tacy, bo takie bajki w dzieciństwie oglądacie? Czy przeciwnie – ponieważ tacy jesteście, to takie bajki tworzycie? (Barroso nie próbuje już powstrzymywać łez).
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.