Rolę tabloidów można pokazać na trzech przykładach. Pierwszy dotyczy Austrii, w której wydawany jest największy tabloid na świecie (w proporcji do liczby mieszkańców). „Neue Kronen Zeitung" ma około miliona sprzedanych egzemplarzy w ośmiomilionowej Austrii. Jak to przeliczymy na Polskę, to „Super Express” czy „Fakt” powinny mieć około 5 mln sprzedanych egzemplarzy. Ważne jest jednak, że „Kronen Zeitung” wydaje najbliższy przyjaciel kanclerza Austrii Wernera Faymanna. Kariera kanclerza nie była olśniewająca, zdołał ukończyć tylko dwa lata prawa i potem był średniego szczebla urzędnikiem miasta Wiedeń (od mieszkalnictwa). Już w szkole należał jednak do młodzieżówki socjaldemokracji i tam poznał obecnego szefa „Kronen Zeitung”, z którym do dziś jest bardzo blisko. Do 2007 r. był w partii niemal nikim, ale dzięki przyjacielowi w rok zdołał wykończyć wybitnie inteligentnego szefa socjaldemokracji i kanclerza Alfreda Gusenbauera (za bystrego) i w 2008 r. objął władzę. Istnieje tylko dzięki tabloidowi i jego pozycja jest całkowicie od tabloidu zależna. Lada wpadka „Kronen” oznaczałaby koniec Faymanna.
Drugi przykład to Serbia. Otóż bardzo popularny tabloid „Kurir" praktycznie zdecydował o losach Ratko Mladicia. Przestał go bronić i mimo zdecydowanie nacjonalistycznej postawy uznał, że trzeba go aresztować i wydać Hadze. Bez tej zgody rząd by sobie nie poradził.
Trzeci przykład to próba Kazimierza Marcinkiewicza. Nieco oblatany w Wielkiej Brytanii i znający rolę tabloidów w tym kraju, Marcinkiewicz zawarł (zapewne niepisaną) umowę z „Super Expressem",zgodnie z którą on i jego nowa żona mieli zostać wypromowani na pozycję, z jakiej możliwy byłby start na stanowisko premiera. Dlaczego Marcinkiewicz tak fatalnie przegrał? Bo rola tabloidów w Polsce jest jeszcze zbyt mała, a poza tym dlatego, że nie zrozumiał, że tabloidy mogą zniszczyć, ale nie wypromować.
Brytyjski „The Sun" pozwolił Tony’emu Blairowi zostać premierem, ale i wykończył premiera Gordona Browna, „Kronen” zniszczył Gusenbauera, a „Kurir” – Mladicia. Taka rola jest tabloidom przypisana. Z samej ich natury wynika, że mogą podawać jedynie wiadomości sensacyjne, które mają wymowę krytyczną, nawet jeżeli dotyczy to tylko celebrytów. Nie ma w nich miejsca ani na analizę, ani na pozytywne zaprezentowanie osoby publicznej. Tabloidy bowiem grają nie tylko na najniższych uczuciach czytelników, ale przede wszystkim stanowią potężną machinę destrukcji. Zależnie od prawa w danym kraju (W Wielkiej Brytanii jest ono wyjątkowo liberalne) tabloidy wchodzą w mniej lub bardziej jawne stosunki z politykami, ale wchodzą wszędzie. Praktycznie rządzą w Czechach czy na Słowacji, we Włoszech czy Francji. Nie posuwają się jednak równie daleko jak w Wielkiej Brytanii.
Wróćmy do telewizji i jej krytyków. Otóż olbrzymia większość stacji telewizyjnych musi formułować także przekaz pozytywny, bo jest oparta na zasadzie kontradyktoryjności. Jeden mówi to, drugi na odwrót, ale jest gdzieś ślad racji. Tabloidy kontradyktoryjności nie znoszą, muszą poniewierać (ewentualnie pokazywać postaci publiczne w niefortunnych sytuacjach). Politycy wobec tego w coraz mniejszym stopniu będą mogli się obywać bez tabloidów, bo chociaż kariera mizernego intelektualnie kanclerza Austrii nie jest jeszcze wzorem, to już niewiele brakuje, by się stała.
Politycy przecież coraz bardziej są nikim i dlatego do życia niezbędne im jest pokazanie w tabloidzie ich rodzin czy wakacji. Ponadto muszą oni konkurować z piosenkarkami, futbolistami i gwiazdami filmowymi. To nie politycy, lecz owi celebryci narzucają ton i tworzą świat mediów. Politycy muszą się przez to przebić, a zarazem nie mogą – ze względu na wyborców – odgrywać Madonny czy Messiego. Znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji wzajemnego szantażu. Oni po cichu obiecują tabloidom, że im nie tylko nic nie zrobią, ale czasem coś podrzucą, a tabloidy za to ich nie poniżają. W istocie taki stan rzeczy jest nie do przezwyciężenia bez niedopuszczalnych w demokracji zakazów czy cenzury.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.