Ale już jego kadrom dokumentującym tragedie, napady, rozboje i katastrofy daleko do sztuki naiwnej. Sięgając po język sztuki współczesnej, te prace można by nazwać „projektem"; łączy je zamysł, są konsekwentne i odnoszą się do konkretnej rzeczywistości – miasta Meksyk. To, nad czym inni myślą latami, Metinides po prostu wziął sobie z ulicy, a owo branie trwało, bagatela, ponad 50 lat. Teraz projektowi artysty stempel wierzytelności przybija festiwal we francuskim Arles, jedna z najbardziej prestiżowych imprez fotograficznych na świecie. Okazuje się, że nawet pracując dla prasy brukowej, można stworzyć arcydzieła.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.