Bohdan Smoleń: Bardzo wesoło…
Jak to?! Przeczytałem, że pańska fundacja Zwierzęta Pana Smolenia, zajmująca się hipoterapią dzieci, bankrutuje, a pan prawie umiera…
Prasa rozdmuchała. A ja nie stworzyłem organizacji, która się trudni żebractwem. Tylko państwo czasem przeszkadza, bo trzeba VAT odprowadzić, podatek zapłacić. Zapomina, że nie biorę dla siebie tych pieniążków, tylko chodzi o to, żeby chore dzieci nie płaciły za jazdy konne.
No to jak jest teraz z pieniążkami?
Na tę chwilę jest dobrze.
A chwila ile potrwa?
Nie wiadomo. Bo koń to nie jest samochód, który się zamyka w garażu i on nie je przez ten czas. Koń musi jeść trzy razy dziennie, weterynarz musi przyjść do niego. Co parę tygodni kowal musi skorygować kopyta. A koni jest dziesięć.
Skończył pan 64 lata. Czuje się pan emerytem?
Od kilku tygodni jestem na oficjalnej emeryturze, każdego 20. miesiąca dostaję przelew na konto.
A duchowo też pan jest na emeryturze?
Po drugim udarze duchowo przeszedłem na emeryturę. Tylko z tą formalną mam problemy, bo odkąd na nią przeszedłem, ZUS „odkrywa", że mam coraz większe długi w stosunku do niego, muszę teraz brać prawnika i uzgodnić z ZUS, ile jestem winien.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.