Jedyny dzisiaj w Polsce mistrz świata w boksie Krzysztof „Diablo” Włodarczyk znokautował samego siebie: po awanturze z żoną zażył proszki, trafił do szpitala, otarł się o śmierć. Przeżył, ale z desek nie pozwalają mu się podnieść romanse. Zwłaszcza ten najgorętszy, z tabloidami.
Diablo mówił powoli, wolno oddychał. Ale zdążył zadzwonić po pomoc. – Wyczułem, że stało się coś strasznego – opowiadał potem bulwarówkom jego szwagier i przyjaciel Tomasz Babiloński. To nie był pierwszy raz, kiedy Babiloński wyjawiał dziennikarzom szczegóły z życia boksera. To on opowiadał kiedyś, jak w tajemnicy przed trenerem Diablo wsiadł do pożyczonego samochodu (bo swój miał wtedy kiepski), nacisnął pedał gazu i jak wariat popędził z Łodzi do Skierniewic po żonę Małgorzatę. Lubił szybką jazdę i dobre auta, w końcu nie przez przypadek z zawodu jest mechanikiem samochodowym. Prawie spóźnił się na własny pojedynek. Zdążył i znokautował rywala w drugiej rundzie. Małgorzata była zszokowana, ale szczęśliwa.
Więcej możesz przeczytać w 31/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.