Za pierwszym razem, przed laty, pomyślała, że ani Polacy, ani Żydzi nie są gotowi do prawdziwego filmu na temat Holocaustu. Wreszcie zrobiła ten film. „W ciemności” właśnie dostało nominację do Oscara.
1. Pierwszy film o Holocauście miała nakręcić dawno temu, jeszcze w 1981 r. Scenariusz napisał Jerzy Stawiński – ten sam, który obdarzył Wajdę tekstem „Kanału". Wszystko już było gotowe, obsada skompletowana, gdy Agnieszka nagle się wycofała. Operator Jacek Petrycki tłumaczył później, że przestraszyła się antysemickich reakcji. Mawiała ponoć: „Gdybym była stuprocentową aryjką, to bym ten film zrobiła. Ale jako Żydówka w 50 procentach, z całą moją historią rodzinną… Nie mogę”. Przypominam Agnieszce Holland te słowa i pytam, czy kiedy zabierała się do filmu „W ciemności”, nawiedzały ją dawne lęki i wątpliwości.
Odpisuje: „Ja to pamiętam inaczej. Nie bałam się antysemitów, raczej ich prowokowałam. Dłubiąc w scenariuszu Stawińskiego i widząc jego wygładzenia (wtedy już wiedziałam sporo o szmalco wnikach, ale też o roli żydowskiej policji), zrozumiałam, że nie uda mi się pokazać nawet części prawdy, że oburzenie przyjdzie zewsząd i że ani Polacy, ani Żydzi nie są gotowi do prawdziwego filmu na ten temat. A robienie półprawd przy takim temacie nie ma sensu".
Więcej możesz przeczytać w 5/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.