Nie mam też najmniejszych wątpliwości, że ustawa ACTA ma liczne mankamenty i będzie musiała być poprawiona. Zdumiewa tylko, że jak zawsze w Polsce wszystko dzieje się w trybie akcyjnym, a nie na spokojnie. Przecież można było rozpocząć zgłaszanie uwag i protestów wiele miesięcy temu, a nie na trzy dni przed jej podpisaniem. Rząd, media ani stowarzyszenia obywatelskie nie myślą jednak w kategoriach dłuższych niż kilka dni naprzód.
Jednak wielkie zwycięstwo wolności jest wynikiem długiego procesu historycznego, w trakcie którego nauczyliśmy się, że wolność jest ściśle związana z bezpieczeństwem i odpowiedzialnością. Ojcowie moich idei – Thomas Hobbes i Zygmunt Freud – mieli na ten temat wiele do powiedzenia. Hobbes, autor sławnej maksymy „człowiek człowiekowi wilkiem", rozważał przede wszystkim, co jest lepsze: czy stan pełnej wolności, kiedy czynimy, co chcemy, ale inni także, więc nie jesteśmy pewni dnia ani godziny, bo inni chcą nam zabrać wszystko (majątek, żonę, życie), a my im podobnie. Uznał więc, że lepiej będzie zrezygnować z części tej wspaniałej przecież wolności na rzecz bezpieczeństwa. Jeżeli nie dotrzymujemy wzajemnych umów i zagrażamy sobie nawzajem, to musi nas spotkać kara. Wolności sporo mniej, ale spokoju i bezpieczeństwa – sporo więcej.
Jeżeli zatem zgodzimy się, że z natury jesteśmy egoistyczni i podli (a jesteśmy), to wspaniały system rządów prawa sprawił, że nie możemy naruszać cudzej wolności i jesteśmy bezpieczni. Istota problemu polega na tym, jak poszerzać granice wolności, zarazem nie naruszając podstawowego bezpieczeństwa jednostki i społeczeństwa.
Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wielu rzeczy nie robimy, jak często nie wykorzystujemy naszej wolności, czy to na skutek istnienia przepisów prawnych, czy to w rezultacie norm obyczajowych. Nie chodzimy do pracy na golasa, nie mówimy głupiemu, że jest głupi, i nie strzelamy do studentów naruszających porządek w czasie wykładu (zrobił to jeszcze w XIX w. wielki włoski myśliciel Vilfredo Pareto), nie kradniemy, chociaż mamy okazję, nie okłamujemy dzieci, chociaż nie byłoby to trudne, i nie wypisujemy głupstw w internecie, chociaż jesteśmy anonimowi, ani nie ściągamy cudzej własności.
Czy jest tak naprawdę? Ilu z nas jest i było piratami? Myślę nie o wielkich koncernach robiących na tym majątek, ale o nas, szarych myszkach, które jak się tylko da, natychmiast wykorzystają okazję. Znajomy młodzieniec powiedział mi, że włamanie się do tekstu we „Wprost" zabezpieczonego kłódką zajmuje mu dwie minuty. Zapytany, dlaczego nie kupi pisma, przecież to tylko 5 zł, odpowiedział, że tak jest zabawniej. Nie wyciągam armat, nie mam jasnego zdania, jak bardzo należy chronić własność intelektualną. Jestem jednak przekonany, że wolność internautów będzie w coraz większym stopniu musiała się wiązać z bezpieczeństwem. Nie może być tak, że w cyberprzestrzeni obowiązuje całkowicie sprzeczna z naszą kulturą zasada – internauta internaucie wilkiem.
Ustawa ACTA to jeden z niedoskonałych sposobów na umiejętne powiązanie wolności z bezpieczeństwem. Jednak odpowiedzią na nieumiejętne ograniczanie wolności nie może być brak wszelkich gwarancji bezpieczeństwa. Dlatego bardzo chciałbym od wszystkich protestujących, ale także od polityków i publicystów usłyszeć, że zastanawiają się nad tym fundamentalnym dla naszej cywilizacji problemem.
I na koniec: dziecinne jest przekonanie, że rzeczywistość wirtualna nie jest taką samą rzeczywistością, jak ta, która nas otacza. Kto broni wolności internetu, posługując się argumentem, że to jest inny świat, ten postępuje jak kiedyś odkrywcy nowych lądów, którzy sądzili, że tubylcy nie są ludźmi. A zatem, ponieważ żyjemy w jednym świecie, wirtualnym czy nie, to musimy czuć się w nim nie tylko swobodnie, ale także bezpiecznie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.