Jeszcze 15 lat temu świeckości tureckiej republiki musiała bronić armia, dokonując zamachu stanu na zbyt islamskie rządy premiera Erbakana. Od tamtej pory wiele się jednak zmieniło. Turcja jest coraz bardziej stabilna pod względem politycznym i gospodarczym. Rządząca od 2002 r. centroprawicowa partia AKP (Partia Sprawiedliwości i Rozwoju) zajmuje obecnie 50 proc. miejsc w parlamencie, a jej przewodniczący Recep Tayyip Erdoğan pozostaje na stanowisku premiera już od dziesięciu lat. W czasie swoich rządów partia stworzyła klimat sprzyjający inwestowaniu – obecnie Turcja jest jedną z najszybciej rosnących gospodarek świata. W 2009 r. Robert Ward z Economist Intelligence Unit zaliczył Turcję wraz z pięcioma innymi krajami do tzw. grupy CIVETS – państw rozwijających się o wysokim potencjale wzrostu.
Jak przewidują turecki rząd oraz międzynarodowe agencje ratingowe, w tym roku PKB Turcji powiększy się o blisko 4 proc. Pod wieloma względami dokonania obecnego rządu można uznać za imponujące. W ciągu ostatniej dekady PKB na głowę mieszkańca wzrosło w Turcji trzykrotnie – z 3 tys. dolarów do 10 tys. dolarów rocznie. Do średniej unijnej jeszcze daleka droga, ale to tylko pokazuje, jak duży potencjał wzrostu drzemie w Turcji. Dzięki stabilnym rządom Turcja stała się 17. gospodarką świata oraz członkiem G-20. Jednym z największych wyzwań, przed którymi stanęła obecnie rządząca partia, przejmując 12 lat temu władzę, była korupcja. Obecnie kraj plasuje się na 56. miejscu (na 147) w rankingu Transparency International mierzącym stopień korupcji – wyprzedza m.in. takie państwa UE jak Litwa oraz Słowacja. W marcu tego roku Standard & Poor’s podniósł rating inwestycyjny Turcji z poziomu BB do BB+ z perspektywą stabilną. Kraj znad cieśniny Bosforu ma mocno zdywersyfikowany eksport, dzięki czemu jest odporniejszy na ekonomiczną zawieruchę niż większość państw naszego regionu. Turcja eksportuje zarówno na rynki krajów UE, jak i państw MENA (Bliski Wschód oraz Afryka Północna).
Ogromnym potencjałem Turcji jest jej demografia. Z 72 mln obywateli jest trzecim najludniejszym krajem Europy i jednym z najmłodszych – połowa Turków nie przekroczyła jeszcze 30. roku życia. Według danych pochodzących od comScore Turcja jest 13. największą populacją online na świecie, z 35 mln ludzi korzystających z internetu. Turcy lubią również rozliczenia bezgotówkowe, 60 proc. z nich ma karty kredytowe, zostawiając w tyle statystycznego obywatela UE. Dużą popularnością wśród Turków korzystających z internetu cieszą się serwisy społecznościowe – pod względem liczby korzystających z Facebooka zajmują oni siódme miejsce na świecie. Młodzi Turcy chętnie kupują online. Z tego też względu coraz większą popularnością cieszą się platformy e-commerce. Dynamiczny rozwój sektora sprawił, że zaczęli się nim interesować zagraniczni inwestorzy. Ebay wykupił 91 proc. udziałów w największej platformie e-commerce GittiGidiyor, tureckim odpowiedniku naszego Allegro. Inny globalny gracz – Amazon – nabył część akcji Çićek Sepeti, serwisu pośredniczącego w sprzedaży kwiatów. Udział handlu online w tureckim ekosystemie startupowym jest bardzo wysoki.
– Jeśli przyrównać Turcję do innych państw, odsetek ten jest przytłaczający – mówi Sina Afra, dyrektor generalny tureckiej platformy e-commerce Markafoni, w której część udziałów nabył Naspers, południowoafrykański gigant medialny. Nieźle radzą sobie również startupy wykraczające poza handel w sieci. Jedną z dynamicznie rosnących firm tureckich jest Peak Games, która wypuściła na rynek grę „Happy Farm”. Jak powiedziała jedna ze współzałożycieli Rina Onur, ona i jej znajomi zauważyli pewną lukę w grach online – w większości podkreślały one zachodni styl życia, ignorując lokalną odmienność obyczajowo-kulturową, przez co trudno im się było przebić na tych rynkach. Dlatego też w arabskiej wersji „Happy Farm” nie ma świń ani winnic, a kobiety noszą hidżab. Zrobienie gry było strzałem w dziesiątkę.
Peak Games zatrudnia obecnie 200 pracowników i ma swoich deweloperów również poza Turcją, m.in. w Jordanie oraz w Arabii Saudyjskiej. W ciągu miesiąca z gry korzysta 35 mln osób, połowa z nich pochodzi z Turcji, reszta z państw Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Wielu z nich gra w „Happy Farm” za pośrednictwem Facebooka. Jednakże na razie to nie startupy są główną siłą napędową tureckiej ekonomii, ale takie giganty jak holding Koć, w którego skład wchodzi 113 spółek z najróżniejszych sektorów gospodarki – energetycznego, samochodowego, finansowego, budowlanego oraz informatycznego i spożywczego. Holding jest jednym z największych w Europie i jako jedyna turecka spółka znajduje się na liście Fortune Global 500 – rankingu grupującego 500 największych firm. Holding kontroluje m.in. spółkę Arćelik, jednego z największych producentów sprzętu AGD w Europie, do której należą takie marki jak Beko oraz Grundig. Ostatnio głośno mówi się o Turkish Airlines – podczas gdy wielu innych przewoźników notuje straty, tureckie linie lotnicze przynoszą rekordowe zyski. To efekt przemyślanej strategii rozwoju, która jest konsekwentnie realizowana. Niebawem, za kwotę 7 mld dolarów, Turcja rozpocznie w Stambule budowę największego terminalu lotniczego na świecie. Na stambulskiej giełdzie bardzo dobrze radzą sobie spółki telekomunikacyjne. Sektor ten ma bardzo duży potencjał wzrostu – w Turcji nasycenie rynku telefonami komórkowymi wynosi zaledwie 88 proc., podczas gdy w państwach rozwiniętych odsetek ten grubo przekracza 100 proc. Biorąc pod uwagę to, że coraz większa liczba Turków chce mieć komórkę lub smartfona i korzystać z usług mobilnych, sektor będzie się w najbliższym czasie dynamicznie rozwijał.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.