Pesymiści nie mieli racji. Pomimo złowrogich wysiłków Tuska i Komorowskiego nie nastała epoka lodowcowa i mamy jednak wiosnę. Za chwilę pąki nie dadzą już rady ukrywać liści, a nawet zmartwychwstaną motyle. Wyroiły się też dzieci, szkoda, że nie na podwórkach, bo podwórka nam zamilkły ze strachu. Dwa wybuchy w Bostonie, jak dwa na pokładzie tupolewa, diabeł krąży już nie tylko po Moskwie.
Ukazały się właśnie dzienniki Michaiła Bułhakowa i jego żony. Zawiedzie się jednak czytelnik, który oczekuje mocy i pełnej szczerości w zapisie grozy tych lat, to byłoby dla nich samobójstwo. Mocniejsze są dzienniki Iwana Bunina, nowe ich wydanie, to lata rewolucji, genialnie notowane reportersko i literacko, i bez złudzeń. Bunin w ostatniej chwili ucieka z Odessy, tuż za nim zatrzaskuje się stalowa kurtyna. Mieszka w Paryżu, dostaje Nagrodę Nobla, umiera jednak w nędzy i w zapomnieniu z Noblem pod poduszką, a to też wielka sztuka. To dzisiaj pożyteczne lektury, gdyż uświadamiają nam, jak jesteśmy wolni. Coś się jednak zachwiało. Zewsząd słyszę odgłosy szarpania się ludzi. Płacimy za okres prosperity, za rozbudzenie nadziei, ale też za brak rozsądku. Lecz bez ryzyka, nawet zuchwałości i szaleństwa, nasza gospodarka nie pracowałaby na tak wysokich obrotach. Radzimy sobie zresztą lepiej niż wiele innych krajów, chociaż gołym okiem widzę, jak bliscy i znajomi mają kłopoty, jak boli każda kolejna rata kredytu. Zagrożone są przy okazji media, ratują się jak mogą sensacją, to nadal najlepszy towar. Nic dziwnego, że świat jawi się jako wielka katastrofa. Osaczają nas też dramaty bliskich i znajomych, płyną internetem, co chwila obok pada ktoś ciężko ranny.
Papierowa prasa, książka, w tradycyjnej postaci skazane są na zagładę, jeszcze żyją, ale już dokonuje się brutalna selekcja najsłabszych osobników. To musi boleć, szkoda, że jednocześnie zdychają formy, a ładnie umrzeć to jest coś.
W tym naszym najlepszym z możliwych światów, w najlepszym w historii Polski dwudziestoleciu, trwa zdumiewająca zimna wojna domowa. Najwyższy czas, by już na nią spojrzeć z lotu ptaka. Pomaga w tym książka Wojciecha Burszty „Kotwice pewności”. Antropolog sam obserwuje i zbiera diagnozy mądrych tego świata na temat wojen kulturowych w naszej przepoczwarzającej się cywilizacji. Widać, jak to zjawisko w polskiej wersji, z powodu katastrofy smoleńskiej, nabrało paranoidalnego charakteru. Nie patrząc wcale na nas, nie jesteśmy tacy duzi i ważni, jak nam się wydaje. Chantal Mouffe napisała: „Pomimo ogłaszanego zaniku tożsamości zbiorowych i zwycięstwa indywidualizmu wymiar zbiorowy nie został wyeliminowany z polityki. W przypadku, gdy tożsamości zbiorowe nie były tworzone przez tradycyjne partie, było wysoce prawdopodobne, że znajdą one sobie inne formy. To właśnie dzieje się z dyskursem prawicowo-populistycznym, który zastępuje osłabioną opozycję między lewicą a prawicą nowym typem relacji my/oni, zorganizowanym wokół podziału między »narodem« a »establishmentem«. Wbrew tym, którzy wierzą, że politykę można zredukować do indywidualnych motywacji, nowi populiści w pełni zdają sobie sprawę, że polityka zawsze polega na ustaleniu opozycji między »my« a »oni« oraz na wytworzeniu tożsamości zbiorowych. Z tego właśnie wynika siła oddziaływania ich dyskursu, który oferuje zbiorowe formy identyfikacji wokół wyobrażenia narodu”. To jest właśnie to! Establishment, zwany u nas salonem, liberalizm wstrętnie zlany z lewicą, oto współczesny diabeł, który niszczy tradycyjny świat i zostawia nas nagich, odartych z patriotyzmu i bez tarczy plemienia, wydanych na łup sępom banków, korporacji, a też podłych, niskich instynktów seksualnych. Co robić, kiedy zdobyczy liberalnej rewolucji broni demokracja? Czy dla dobra narodu nie trzeba jej zawiesić?
Noc w małżeńskim łożu, nowoczesna żona na pilatesie, Franio trzyma misia za łapkę, ja trzymam Frania, Antosia drapię po plecach, aby szybciej zasnął. Jest jeszcze z nami felieton, którego nie napisałem, być może ostatni. Właściwie to lubię piękne katastrofy, ale nie wtedy, kiedy biorą w nich udział dzieci.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.