Antygenderowską histerią udało się polskiemu Kościołowi skutecznie wyciszyć w mediach dyskusję o pedofilii księży. I kiedy już się zdawało, że można otwierać szampany mszalne, ONZ zażądała, by Watykan „usunął z szeregów Kościoła wszystkich winnych pedofilii”. Taka bezczelność nie mogła pozostać bez odpowiedzi – odpór dał więc niezawodny pan Tadeusz Pieronek, z zawodu biskup. „Niech najpierw ONZ usunie ze swoich szeregów wszystkich pedofilów” – powiedział.
Pan Tadeusz Pieronek nie pierwszy raz wypowiada się nikczemnie. Swego czasu przyrównał dzieci z in vitro do Frankensteina, potem oznajmił, że najważniejsze jest to, „by ludzie żyli zgodnie z przykazaniami bożymi, co jest o wiele ważniejsze niż ukrócenie sprawy pedofilskiej”; tłumaczył księży molestujących dzieci: „świata nie zmienimy i żadna siła nie powstrzyma człowieka od tego, do czego pchają go namiętności”, a słowami:„arcybiskup pedofil powinien być szanowany, jeśli wszystkich ludzi mamy szanować”, domagał się respektu dla oskarżonego o pedofilię na Dominikanie abp. Wesołowskiego. Co zdumiewające, pan Pieronek jest ciągle – mimo tego, co mówi – określany przez publicystów zajmujących się polskim Kościołem „gołębiem”. W opozycji do rzekomych „jastrzębi”. Ja tego nie rozumiem, a może – jako człowiek, który codziennie ogląda zafajdane przez gołębie miasto – rozumieć nie chcę.
Nie ulega kwestii, że postulat o usunięciu pedofilów z szeregów Kościoła jest ze wszech miar słuszny. Nie ulega kwestii, że równie słuszny jest postulat, by usunąć pedofilów z szeregów ONZ. Dobre instytucje powinny się otrząsać z ludzi złych, którzy je obleźli. Tylko skąd to „najpierw oni”, panie Pieronek? Na Boga! – że użyję argumentu, który nie powinien być panu obojętny. I dlaczego wy dopiero potem? A co, jeśli oni nie? To wy też nie? Co to niby jest? Piaskownica? Ma pan trzy i pół roku? „Nie przestanę tłuc dziewczyn łopatką po głowie, dopóki tamten nie przestanie ich bić grabkami?”. Niech pan się nie kompromituje, gołębiu! I niech pan nie udaje, że ONZ wyskoczyła ze swoim żądaniem jak filip z konopi. Bo dobrze pan wie, że to fragment szerszych przepychanek między ONZ-owską agendą zajmującą się prawami dziecka a Stolicą Apostolską.
Jak się sprawy mają, opiszę z grubsza. Komitet ONZ do spraw Praw Dziecka zobligowany jest do badania przestępstw wobec dzieci na całym świecie. Stolica Apostolska została poproszona o sprawozdanie, w jaki sposób realizuje postanowienia Konwencji o prawach dziecka. Nic specjalnego, o przedłożenie takiej relacji proszone są wszystkie kraje, które konwencję ratyfikowały (Watykan w 1990 r.). Rozmowy od miesięcy toczą się w Genewie. Przedstawiciele Stolicy Apostolskiej zapewniają, że są „głęboko zasmuceni skalą nadużyć seksualnych”, podejmują liczne działania w ramach walki z pedofilią w Kościele i – Boże broń! – nie blokują postępowań wymiaru sprawiedliwości. Równocześnie konsekwentnie odmawiają udzielenia informacji na temat wewnętrznych postępowań prowadzonych w sprawie molestowania dzieci przez księży, gdyż „polityka Stolicy Apostolskiej zakłada utajnienie takich przypadków, a wewnętrzne postępowania dyscyplinarne nie są otwarte dla publiki, by chronić świadków, oskarżonych oraz jedność Kościoła”. By chronić jedność Kościoła – to warte jest powtórzenia.
W trakcie genewskich rozmów Watykan nieustannie też podkreśla, że nie bierze odpowiedzialności za konkretne przypadki molestowania dzieci przez księży („Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz” – Mt 27, 24), a zgłaszanie przestępstw powinno się odbywać zgodnie z prawem krajowym. Jak to wygląda w praktyce, wiemy. Na pytanie warszawskiej prokuratury o możliwość ekstradycji do Polski abp. Wesołowskiego Stolica Apostolska oświadczyła, że jest on obywatelem państwa watykańskiego, którego prawo na taką ekstradycję nie zezwala.
Kościół jest cierpliwy, ma dwa tysiące lat. Przetrzymał wiele, spróbuje wziąć na przetrzymanie i ONZ. Dlatego z jednej strony pojawia się: „żadnego usprawiedliwienia dla wykorzystania dzieci”, a z drugiej: „nie udostępnimy”, „nie zezwolimy”, „nie bierzemy odpowiedzialności”. Tymczasem ONZ niecierpliwi się jak – nomen omen – dziecko. Chce, by Watykan udostępnił archiwa dotyczące księży pedofilów i tych, którzy w Kościele tuszowali przez lata ich przestępstwa, domaga się postawienia winnych przed świeckim wymiarem sprawiedliwości i nakłania Watykan, by wreszcie ustalił liczbę dzieci katolickich księży i zapewnił im opiekę ze strony ojców. Czy ONZ żąda zbyt wiele? Bóg raczy wiedzieć. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.