Odrzucenie członkostwa w Unii Europejskiej naraziłoby naszą gospodarkę na silny negatywny wstrząs
Przystępując do pisania niniejszego szkicu, uświadomiłem sobie, że ukaże się on krótko przed referendum w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej. Następny będzie opublikowany już po tym wydarzeniu. Jest to więc ostatnia okazja, by przekazać państwu kilka uwag, nim podejmiemy jedną z najważniejszych decyzji w naszej nowożytnej historii. Wiem, że mówię do osób w zdecydowanej większości już przekonanych o korzyściach z członkostwa Polski w UE, ale - być może - przyda się trochę mobilizacji, by pójść i dać temu wyraz w głosowaniu. Poza tym osoby o odmiennych poglądach są zapewne w otoczeniu wielu z nas i warto z nimi porozmawiać.
4 x unia
Zauważyłem, że wiele osób obawia się, iż przystąpienie Polski do Unii Europejskiej będzie oznaczać dla naszej gospodarki poważny szok. Tymczasem to odrzucenie członkostwa w UE naraziłoby ją na silny negatywny wstrząs. W gospodarce szczególnie istotne są oczekiwania tych, którzy lokują w niej pieniądze (lub mają taki zamiar), czyli inwestorów (część z nich działa przez międzynarodowe rynki finansowe). Zakładają oni powszechnie, że Polska rychło zostanie członkiem Unii Europejskiej. Jeśli stałoby się inaczej, szybko i radykalnie zrewidowaliby swoje plany, a to miałoby rozmaite nieprzyjemne dla nas konsekwencje. Z pewnością wynikłoby dużo zamieszania, wzrost gospodarki byłby mniejszy, a bezrobocie większe. Pod znakiem zapytania stanęłoby pełne wykorzystanie funduszy przedakcesyjnych, jakie otrzymujemy z unii. Poza tym już realizujemy inwestycje, które mają nas przygotować do wprowadzenia wspólnej polityki rolnej oraz układu z Schengen. Zrodziłoby się pytanie: co dalej z tymi inwestycjami robić?
Odrzucenie członkostwa w UE nie pozwoliłoby na zachowanie status quo, lecz oznaczałoby pogorszenie sytuacji wskutek wymienionych strat i zagrożeń. Wejście do unii daje nam zaś szanse na szybszą poprawę sytuacji. Mamy więc wybrać między oczywistymi stratami a ich uniknięciem i możliwością czerpania dodatkowych korzyści (m.in. podniesienia standardu życia).
Widzę cztery główne mechanizmy możliwego przyspieszenia naszego rozwoju dzięki wejściu do Unii Europejskiej:
1) lepsze instytucjonalne ramy dla polityki państwa,
2) więcej inwestycji, a dzięki nim szybsza modernizacja i więcej miejsc pracy,
3) więcej funduszy strukturalnych z UE przeznaczonych na rozwój infrastruktury i ochronę środowiska,
4) wprowadzenie euro.
Członkostwo w UE oznacza akceptację wspólnych ram prawnych (acquis communautaire), których poważna część jest korzystna dla gospodarki. Potężną siłą rozwoju jest ogromny rynek, na którym obowiązuje wolny przepływ towarów, usług, ludzi i kapitału. Unia Europejska stworzyła w tej dziedzinie wielki, pozytywny eksperyment liberalny. Trzeba go dokończyć, usuwając powstałe przeszkody, zwłaszcza w dziedzinie transgranicznego świadczenia usług.
Pakt trzy procent
Historia jest usiana przykładami kryzysów gospodarczych wywołanych rozprzężeniem w budżecie, a trudno znaleźć przykłady państw, których rozwój ucierpiałby wskutek nadmiernej dyscypliny fiskalnej. Dlatego tak ważny jest unijny pakt stabilności i wzrostu, który wymaga, by deficyt
budżetu nie przekraczał 3 proc. PKB i by zmierzał do zera. Niektóre kraje UE, a wśród nich - o dziwo! - Niemcy, mają kłopoty ze spełnieniem tych wymagań. Stąd biorą się dyskusje na temat omawianego paktu, stanowi on jednak fundament stabilnego euro i dlatego - po ewentualnych modyfikacjach - pozostanie w mocy. Jest to istotne zwłaszcza dla krajów, gdzie wewnętrzne bodźce wymuszające dyscyplinę fiskalną są zbyt słabe. W takich wypadkach zewnętrzne wymagania dają szczególnie duże korzyści.
Do unijnych ram prawnych wzmacniających trwały rozwój należą również ograniczenia tzw. pomocy publicznej, czyli subsydiowania przedsiębiorstw przez państwo, oraz ustawodawstwo antymonopolowe.
Członkostwo w UE daje - przy dobrej polityce gospodarczej - szanse na większy dopływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich, będących potężną siłą modernizacji i pomagających w tworzeniu miejsc pracy. Spośród wszystkich krajów dawnego socjalizmu Polska przyciągnęła w latach 1989-
-2001 najwięcej tych inwestycji (34 mld USD), ale jeśli wziąć pod uwagę ich wartość na mieszkańca, nie jesteśmy liderami - z 890 USD per capita zajmujemy siódme miejsce - po Czechach (2570 USD), Węgrzech (2177 USD), Estonii (1637 USD), Łotwie (1200 USD), Słowacji (1050 USD) oraz Słowenii (925 USD).
Przystępując do UE, nie tylko unikniemy ryzyka utraty funduszy strukturalnych, jakie dotychczas otrzymujemy, ale dodatkowo będziemy mogli wykorzystać sumy cztery, pięć razy większe. Wzrosną więc możliwości finansowania infrastruktury (drogi!) i ochrony środowiska.
Zdobyć strefę euro!
Wreszcie, członkostwo w Unii Europejskiej otwiera nam drogę do euro. To jest oczywiście temat na niejeden artykuł. Tutaj tylko zasygnalizuję, że wprowadzenie europejskiego pieniądza powinno dać naszej gospodarce poważne korzyści: wyeliminowanie ryzyka kursowego zwiększy nasz eksport do krajów strefy euro, przejrzystość cen wzmocni konkurencję, zniknie groźba kryzysu walutowego. Koszty uzyskania tych korzyści nie powinny być duże, gdyż nasza gospodarka jest już bardzo silnie zrośnięta z gospodarką eurolandu, zatem wspólna polityka monetarna Europejskiego Banku Centralnego powinna z grubsza odpowiadać potrzebom naszej gospodarki.
Podsumowując: odrzucenie członkostwa w Unii Europejskiej z pewnością naraziłoby nas na straty, wejście do UE daje nam większe niż dziś możliwości rozwoju. To, na ile wykorzystamy te szanse, będzie zależeć od naszych wysiłków: od uzdrowienia finansów publicznych i przeprowadzenia związanych z tym reform, od jakości całej polityki państwa, od liczby dobrych projektów, jakie przedstawimy, by dostać unijne fundusze. Z nowych możliwości trzeba umieć korzystać. Tak zbudowany jest świat.
Więcej możesz przeczytać w 23/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.