Olbrzymie dziwadło
Niemieccy botanicy nie czekali do czerwcowej równonocy na zakwitnięcie mitycznego kwiatu paproci i sami postarali się o sensację przyrodniczą. W ogrodzie botanicznym w Bonn udało im się wyhodować dziwidło olbrzymie. Zakwitnięcie Amorphophallusa titanum zawsze wywołuje poruszenie, ale bońskie dziwidło to sensacja absolutna. Kwiat mierzy 2,74 m i waży 78 kg, czym zasłużył na miano największego kwiatu świata. Do tej pory rekord należał do holenderskiego ogrodu botanicznego, w którym w 1932 r. wyhodowano dziwidło o wysokości 2,67 m. (WAK)
Jeden lud, jeden car, jeden baćka
Na Białorusi tylko Aleksander Łukaszenka ma prawo używać tytułu "prezydent" - zadecydował Aleksander Łukaszenka. Do 1 sierpnia (wtedy nowe prawo wchodzi w życie) wszyscy inni prezydenci muszą wymienić wizytówki, pieczątki i tabliczki na drzwiach. W kraju zawrzało. Łukaszenkę zaczęto porównywać do Idiego Amina, krwawego dyktatora Ugandy, który podobne obostrzenia wprowadził w latach 70. Nie brak innych skojarzeń. "Łukaszenka powinien raczej przyjąć tytuł Białoruśbaszy, ojca wszystkich Białorusinów - uważa Aleksander Potupa, prezydent (jeszcze) Białoruskiego Związku Biznesmenów. - Jego metody coraz mniej różnią się od sposobu rządzenia Turkmenbaszy, przywódcy Turkmenistanu". (WAK)
Deszczowy król
Bhumibol Adulyadej, 75-letni król Tajlandii, nieustannie zadziwia swoich poddanych. Właśnie opatentował czwarty wynalazek - jest nim innowacyjna technika... wywoływania deszczu. Wynalazek monarchy ma służyć rolnikom z nieurodzajnych obszarów Tajlandii. Dwa samoloty będą tworzyć ciepłe i zimne chmury na różnych wysokościach (dzięki tzw. technice wielkiej kanapki), co w konsekwencji wywoła sztuczny deszcz. Król opracował wcześniej m.in. metodę stałego utleniania wody, a także technikę umożliwiającą wykorzystanie w silnikach Diesla oleju palmowego. (TC)
Francja elegancja
Instytut Francuski w Atenach, zajmujący się promowaniem francuskiej kultury, postanowił uatrakcyjnić egzamin językowy tzw. DELF. Zadawano na nim takie pytanie: "Dlaczego organizowanie olimpiady w greckiej stolicy jest śmieszne?". Komitetowi Organizacyjnemu Igrzysk Olimpijskich nie wydawało się to zabawne. Grecki minister edukacji nazwał pomysł "co najmniej niefortunnym". Odezwał się też sprawca zamieszania: "Instytut Francuski przeprasza i żałuje, że wyrwany z kontekstu temat egzaminacyjny mógł być zrozumiany jako podawanie w wątpliwość jakości organizacji igrzysk w Grecji". (GREG)
NORYMBERGA W KRAKOWIE
Wbrew twierdzeniom prasy rosyjskiej - ostatnio dziennika "Wiedomosti" - Polakom czasami coś wychodzi. Wyszedł nam na przykład sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. W najpoważniejszych amerykańskich programach telewizyjnych (Fox, CNN) i gazetach mówi się o Polsce jako ważnym sojuszniku Ameryki. Wizyta prezydenta Busha jest tego potwierdzeniem. I co? Natychmiast sami sobie zaczynamy udowadniać, że to żaden sukces. Do znudzenia powtarza się twierdzenie, że George W. Bush przyjeżdża do Polski w drodze do Petersburga. Mało kto dostrzegł, że program wizyty został wydłużony o nocleg (bardzo ważne z punktu widzenia protokołu dyplomatycznego) i w efekcie Bush spędzi w Polsce tyle samo czasu, ile w Rosji.
Rekordy pobił jednak SLD-owski prezydent Krakowa. A właściwie nie on, lecz nasi superfachowcy od dyplomacji z prezydentem Kwaśniewskim na czele. Prezydent Jacek Majchrowski porównał był amerykańskiego prezydenta do Stalina i obiecał mu coś w rodzaju nowej Norymbergi. Potem się obraził i oznajmił, że Busha widzieć nie chce. Aleksander Kwaśniewski pogadał z nim jednak jak prezydent z prezydentem i namówił do witania wrażego Busha. Amerykanie wyrazili wszakże drobne zastrzeżenia - co raczej normalne, bo w czasie wizyt tej rangi unika się spotkań z ludźmi obrażającymi głowę państwa. Nasze MSZ zamiast dyskretnie powiedzieć Majchrowskiemu, żeby pojechał sobie na wycieczkę do Wieliczki i wydelegował zastępcę, narobiło szumu. A poźniej sam zainteresowany zaczął wrzeszczeć, iż uszczerbku doznał honor Polski. Coś, co się zdarza w wielu krajach i podczas wielu wizyt, okrzyknięto skandalem. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że klub miłośników Fidela Castro, Leonida Breżniewa etc. na lewicy rozdmuchał całą sprawę do nieprzytomnych rozmiarów. Zwolennicy białorutenizacji Polski mogą sobie pogratulować. Zamiast sukcesu jest mały skandalik. A po nim dodatkowe. Okropni kowboje ponoć zażądali, aby na czas wizyty zamilkły wawelskie dzwony. Gdy wiadomość poszła w świat, okazało się, że to byli nadgorliwi delegaci Kancelarii Prezydenta - ale RP. Fachowcy pracują.
Jerzy Marek Nowakowski
Nowy marksizm
Wraca moda na Marxa. Nie chodzi jednak o autora "Kapitału", lecz braci Marx, autorów komedii z lat 30. Jeden z nich, Groucho Marx, zainspirował Joe Kavanagha, ucznia liceum w amerykańskim East Lansing, do pobicia nietypowego rekordu. Joe namówił 800 koleżanek i kolegów ze szkoły, aby równocześnie założyli okulary i sztuczne wąsy, jakie Groucho nosił w filmie "Kacza zupa". Teraz Kavanagh czeka na wpis do "Księgi rekordów Guinnessa". (WAK)
Niemieccy botanicy nie czekali do czerwcowej równonocy na zakwitnięcie mitycznego kwiatu paproci i sami postarali się o sensację przyrodniczą. W ogrodzie botanicznym w Bonn udało im się wyhodować dziwidło olbrzymie. Zakwitnięcie Amorphophallusa titanum zawsze wywołuje poruszenie, ale bońskie dziwidło to sensacja absolutna. Kwiat mierzy 2,74 m i waży 78 kg, czym zasłużył na miano największego kwiatu świata. Do tej pory rekord należał do holenderskiego ogrodu botanicznego, w którym w 1932 r. wyhodowano dziwidło o wysokości 2,67 m. (WAK)
Jeden lud, jeden car, jeden baćka
Na Białorusi tylko Aleksander Łukaszenka ma prawo używać tytułu "prezydent" - zadecydował Aleksander Łukaszenka. Do 1 sierpnia (wtedy nowe prawo wchodzi w życie) wszyscy inni prezydenci muszą wymienić wizytówki, pieczątki i tabliczki na drzwiach. W kraju zawrzało. Łukaszenkę zaczęto porównywać do Idiego Amina, krwawego dyktatora Ugandy, który podobne obostrzenia wprowadził w latach 70. Nie brak innych skojarzeń. "Łukaszenka powinien raczej przyjąć tytuł Białoruśbaszy, ojca wszystkich Białorusinów - uważa Aleksander Potupa, prezydent (jeszcze) Białoruskiego Związku Biznesmenów. - Jego metody coraz mniej różnią się od sposobu rządzenia Turkmenbaszy, przywódcy Turkmenistanu". (WAK)
Deszczowy król
Bhumibol Adulyadej, 75-letni król Tajlandii, nieustannie zadziwia swoich poddanych. Właśnie opatentował czwarty wynalazek - jest nim innowacyjna technika... wywoływania deszczu. Wynalazek monarchy ma służyć rolnikom z nieurodzajnych obszarów Tajlandii. Dwa samoloty będą tworzyć ciepłe i zimne chmury na różnych wysokościach (dzięki tzw. technice wielkiej kanapki), co w konsekwencji wywoła sztuczny deszcz. Król opracował wcześniej m.in. metodę stałego utleniania wody, a także technikę umożliwiającą wykorzystanie w silnikach Diesla oleju palmowego. (TC)
Francja elegancja
Instytut Francuski w Atenach, zajmujący się promowaniem francuskiej kultury, postanowił uatrakcyjnić egzamin językowy tzw. DELF. Zadawano na nim takie pytanie: "Dlaczego organizowanie olimpiady w greckiej stolicy jest śmieszne?". Komitetowi Organizacyjnemu Igrzysk Olimpijskich nie wydawało się to zabawne. Grecki minister edukacji nazwał pomysł "co najmniej niefortunnym". Odezwał się też sprawca zamieszania: "Instytut Francuski przeprasza i żałuje, że wyrwany z kontekstu temat egzaminacyjny mógł być zrozumiany jako podawanie w wątpliwość jakości organizacji igrzysk w Grecji". (GREG)
NORYMBERGA W KRAKOWIE
Wbrew twierdzeniom prasy rosyjskiej - ostatnio dziennika "Wiedomosti" - Polakom czasami coś wychodzi. Wyszedł nam na przykład sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. W najpoważniejszych amerykańskich programach telewizyjnych (Fox, CNN) i gazetach mówi się o Polsce jako ważnym sojuszniku Ameryki. Wizyta prezydenta Busha jest tego potwierdzeniem. I co? Natychmiast sami sobie zaczynamy udowadniać, że to żaden sukces. Do znudzenia powtarza się twierdzenie, że George W. Bush przyjeżdża do Polski w drodze do Petersburga. Mało kto dostrzegł, że program wizyty został wydłużony o nocleg (bardzo ważne z punktu widzenia protokołu dyplomatycznego) i w efekcie Bush spędzi w Polsce tyle samo czasu, ile w Rosji.
Rekordy pobił jednak SLD-owski prezydent Krakowa. A właściwie nie on, lecz nasi superfachowcy od dyplomacji z prezydentem Kwaśniewskim na czele. Prezydent Jacek Majchrowski porównał był amerykańskiego prezydenta do Stalina i obiecał mu coś w rodzaju nowej Norymbergi. Potem się obraził i oznajmił, że Busha widzieć nie chce. Aleksander Kwaśniewski pogadał z nim jednak jak prezydent z prezydentem i namówił do witania wrażego Busha. Amerykanie wyrazili wszakże drobne zastrzeżenia - co raczej normalne, bo w czasie wizyt tej rangi unika się spotkań z ludźmi obrażającymi głowę państwa. Nasze MSZ zamiast dyskretnie powiedzieć Majchrowskiemu, żeby pojechał sobie na wycieczkę do Wieliczki i wydelegował zastępcę, narobiło szumu. A poźniej sam zainteresowany zaczął wrzeszczeć, iż uszczerbku doznał honor Polski. Coś, co się zdarza w wielu krajach i podczas wielu wizyt, okrzyknięto skandalem. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że klub miłośników Fidela Castro, Leonida Breżniewa etc. na lewicy rozdmuchał całą sprawę do nieprzytomnych rozmiarów. Zwolennicy białorutenizacji Polski mogą sobie pogratulować. Zamiast sukcesu jest mały skandalik. A po nim dodatkowe. Okropni kowboje ponoć zażądali, aby na czas wizyty zamilkły wawelskie dzwony. Gdy wiadomość poszła w świat, okazało się, że to byli nadgorliwi delegaci Kancelarii Prezydenta - ale RP. Fachowcy pracują.
Jerzy Marek Nowakowski
Nowy marksizm
Wraca moda na Marxa. Nie chodzi jednak o autora "Kapitału", lecz braci Marx, autorów komedii z lat 30. Jeden z nich, Groucho Marx, zainspirował Joe Kavanagha, ucznia liceum w amerykańskim East Lansing, do pobicia nietypowego rekordu. Joe namówił 800 koleżanek i kolegów ze szkoły, aby równocześnie założyli okulary i sztuczne wąsy, jakie Groucho nosił w filmie "Kacza zupa". Teraz Kavanagh czeka na wpis do "Księgi rekordów Guinnessa". (WAK)
Więcej możesz przeczytać w 23/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.