"Hulk" Anga Lee ma być większym przebojem niż druga część "Matrixa"
W czasach kompletnego pomieszania wartości herosi na miarę Supermana czy Batmana wydają się bardziej na miejscu niż kiedykolwiek - mówi Ang Lee, reżyser "Hulka" - najnowszej produkcji Universalu, na którą wydano 120 mln dolarów. Film Lee to wprawdzie kolejna ekranizacja słynnego komiksu, lecz inna od przebojów poprzednich sezonów - "Spider-Mana" i "X-mena". Lee połączył w jedno horror, science fiction i kino akcji, zanurzając to wszystko w sosie klasycznego dramatu. "Hulk" zapowiadany jest jako nie mniejsza rewelacja niż zrealizowany przez tego samego reżysera "Przyczajony tygrys, ukryty smok" (połączenie baśni, romansu i kina kung-fu). Producenci twierdzą nawet, że ma być większym przebojem niż druga część "Matrixa". "Hulk" to także dowód na to, że ekranizacje komiksów są dzisiaj najlepszą w Hollywood lokatą kapitału. W minionym sezonie kasowe rekordy bił "Spider-Man", w trzy miesiące zarabiając 800 mln dolarów.
Multi-Hulk
"Hulk" (w dosłownym tłumaczeniu "kolos") to rówieśnik Spider-Mana - przed rokiem skończył 40 lat. Wymyślił go w 1962 r. Stan Lee, ojciec całej generacji amerykańskich superherosów. O Hulku mówi, że "jest skrzyżowaniem Frankensteina z Mister Hyde'em i Doktorem Jekyllem". Inteligentniejszy od Spider-Mana, ale równie jak on fizycznie sprawny. Życzliwszy ludziom od King Konga, ale jak on przytłaczający monstrualną sylwetką. Naprawdę nazywa się Bruce Banner i jest naukowcem pracującym nad eksperymentem, który może zmienić losy świata. Wskutek wypadku Banner zostaje napromieniowany cząstkami gamma i od tej pory pod wpływem gniewu zmienia się w zielonoskórego potwora. Na szczęście, jak każdy bohater komiksów w sytuacji zagrożenia bierze odpowiedzialność za losy świata.
Fatalna prezencja mu nie przeszkadza. Przeciwnie - stwarza pretekst do wprowadzenia wątków psychologicznych (na granicy melodramatu balansuje wątek damsko-męski). Stan Lee zadbał o to, by Hulk doczekał się wielu wcieleń, różniących się nie tylko wyglądem, ale i charakterem. Przed rozpoczęciem zdjęć do filmu Ang Lee (zbieżność nazwisk przypadkowa) zaapelował do fanów Hulka o rady. Tak powstał filmowy Hulk będący skrzyżowaniem potwornego Greya i wersji bardziej uczłowieczonej, czyli Profesora. Rolę tytułową gra Eric Bana ("Helikopter w ogniu"), któremu partneruje nagrodzona Oscarem za rolę w "Pięknym umyśle", urodziwa Jennifer Connelly.
Komiksomania
Moda na ekranizacje komiksów jest niemal tak stara jak kino. Już w 1936 r. pojawiła się pierwsza wersja "Dicka Tracy", a do roku 1950 powstało pięć kolejnych. W 1948 r. po raz pierwszy na ekrany zawitał "Superman", ale sukces odniósł dopiero trzydzieści lat później za sprawą Richarda Donnera. Obsadzony w głównej roli Christopher Reeve walczył ze złem uosabianym przez Marlona Brando i Gene'a Hackmana. W takim towarzystwie Superman musiał zyskać sławę, nic więc dziwnego, że powstały aż cztery opowieści o jego przygodach. Sławny był też komiks o człowieku- -nietoperzu - Batmanie - kilkakrotnie przenoszony na ekran. Kinową nieśmiertelność zapewnił mu pod koniec lat 80. Tim Burton, przydając rysunkowej historii cech mrocznego widowiska. Późniejsze kontynuacje Joela Schumachera były już słabsze.
Wielki come back ekranowego komiksu nastąpił w 2002 r. za sprawą "Spider-Mana". Film nie miał finezji dzieł Burtona, ale efekty specjalne przebiły wszystko, co do tej pory widziano w kinie. Na rok przyszły zaplanowano kolejną jego część. W serial przekształcił się "X-men" - opowieść o nastoletnich mutantach - podobnie jak wyświetlany na naszych ekranach "Daredevil" (bliski krewny człowieka-pająka). W kolejce czekają demoniczny Hellboy, damska wersja Supermana ("Wonder Woman") oraz bracia Daltonowie - źli kowboje znani z komiksowej serii "Lucky Luke".
Tajwański Scorsese
Reżyser "Hulka" jest przez Amerykanów nazywany tajwańskim Scorsese. Za nakręcony jeszcze w ojczyźnie "Wedding Ban-quet" dostał Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie i nominację do Oscara. Kolejne jego filmy - zarówno kostiumowy romans "Rozważna i romantyczna", jak i wspomniany "Przyczajony tygrys, ukryty smok"- były wydarzeniami. Ten ostatni przyniósł Lee aż 10 oscarowych nominacji, co jest absolutnym rekordem w wypadku filmu nieanglojęzycznego.
Teraz reżyser ma szansę się sprawdzić jako twórca dzieła popularnego. Nie ukrywa, że liczy na sukces. Pomoże mu w tym wielka akcja promocyjna filmu, która właśnie ruszyła. Komiksowe wydawnictwo Marvel wspólnie z Universalem sprzedały 300 licencji na wykorzystanie postaci z "Hulka". Wśród nabywców są koncerny produkujące zabawki, książki i gry komputerowe. Specjaliści z branży przewidują, że wkrótce świat opanuje hulkomania - o jeszcze większej skali niż matrixomania czy potteromania.
Multi-Hulk
"Hulk" (w dosłownym tłumaczeniu "kolos") to rówieśnik Spider-Mana - przed rokiem skończył 40 lat. Wymyślił go w 1962 r. Stan Lee, ojciec całej generacji amerykańskich superherosów. O Hulku mówi, że "jest skrzyżowaniem Frankensteina z Mister Hyde'em i Doktorem Jekyllem". Inteligentniejszy od Spider-Mana, ale równie jak on fizycznie sprawny. Życzliwszy ludziom od King Konga, ale jak on przytłaczający monstrualną sylwetką. Naprawdę nazywa się Bruce Banner i jest naukowcem pracującym nad eksperymentem, który może zmienić losy świata. Wskutek wypadku Banner zostaje napromieniowany cząstkami gamma i od tej pory pod wpływem gniewu zmienia się w zielonoskórego potwora. Na szczęście, jak każdy bohater komiksów w sytuacji zagrożenia bierze odpowiedzialność za losy świata.
Fatalna prezencja mu nie przeszkadza. Przeciwnie - stwarza pretekst do wprowadzenia wątków psychologicznych (na granicy melodramatu balansuje wątek damsko-męski). Stan Lee zadbał o to, by Hulk doczekał się wielu wcieleń, różniących się nie tylko wyglądem, ale i charakterem. Przed rozpoczęciem zdjęć do filmu Ang Lee (zbieżność nazwisk przypadkowa) zaapelował do fanów Hulka o rady. Tak powstał filmowy Hulk będący skrzyżowaniem potwornego Greya i wersji bardziej uczłowieczonej, czyli Profesora. Rolę tytułową gra Eric Bana ("Helikopter w ogniu"), któremu partneruje nagrodzona Oscarem za rolę w "Pięknym umyśle", urodziwa Jennifer Connelly.
Komiksomania
Moda na ekranizacje komiksów jest niemal tak stara jak kino. Już w 1936 r. pojawiła się pierwsza wersja "Dicka Tracy", a do roku 1950 powstało pięć kolejnych. W 1948 r. po raz pierwszy na ekrany zawitał "Superman", ale sukces odniósł dopiero trzydzieści lat później za sprawą Richarda Donnera. Obsadzony w głównej roli Christopher Reeve walczył ze złem uosabianym przez Marlona Brando i Gene'a Hackmana. W takim towarzystwie Superman musiał zyskać sławę, nic więc dziwnego, że powstały aż cztery opowieści o jego przygodach. Sławny był też komiks o człowieku- -nietoperzu - Batmanie - kilkakrotnie przenoszony na ekran. Kinową nieśmiertelność zapewnił mu pod koniec lat 80. Tim Burton, przydając rysunkowej historii cech mrocznego widowiska. Późniejsze kontynuacje Joela Schumachera były już słabsze.
Wielki come back ekranowego komiksu nastąpił w 2002 r. za sprawą "Spider-Mana". Film nie miał finezji dzieł Burtona, ale efekty specjalne przebiły wszystko, co do tej pory widziano w kinie. Na rok przyszły zaplanowano kolejną jego część. W serial przekształcił się "X-men" - opowieść o nastoletnich mutantach - podobnie jak wyświetlany na naszych ekranach "Daredevil" (bliski krewny człowieka-pająka). W kolejce czekają demoniczny Hellboy, damska wersja Supermana ("Wonder Woman") oraz bracia Daltonowie - źli kowboje znani z komiksowej serii "Lucky Luke".
Tajwański Scorsese
Reżyser "Hulka" jest przez Amerykanów nazywany tajwańskim Scorsese. Za nakręcony jeszcze w ojczyźnie "Wedding Ban-quet" dostał Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie i nominację do Oscara. Kolejne jego filmy - zarówno kostiumowy romans "Rozważna i romantyczna", jak i wspomniany "Przyczajony tygrys, ukryty smok"- były wydarzeniami. Ten ostatni przyniósł Lee aż 10 oscarowych nominacji, co jest absolutnym rekordem w wypadku filmu nieanglojęzycznego.
Teraz reżyser ma szansę się sprawdzić jako twórca dzieła popularnego. Nie ukrywa, że liczy na sukces. Pomoże mu w tym wielka akcja promocyjna filmu, która właśnie ruszyła. Komiksowe wydawnictwo Marvel wspólnie z Universalem sprzedały 300 licencji na wykorzystanie postaci z "Hulka". Wśród nabywców są koncerny produkujące zabawki, książki i gry komputerowe. Specjaliści z branży przewidują, że wkrótce świat opanuje hulkomania - o jeszcze większej skali niż matrixomania czy potteromania.
Więcej możesz przeczytać w 23/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.