Wojtek Siudmak to jedyny naprawdę znany na świecie polski malarz
Jego obrazami zachwycał się Federico Fellini, mają je w swoich kolekcjach George Lucas i Jean-Jacques Annaud. W efektownych powiększeniach można je było zobaczyć na fasadzie świątyni Ramzesa III w Luksorze i na wieży Eiffla. Uświetniają festiwale filmowe i zdobią okładki najpopularniejszej kieszonkowej serii książek science fiction w Stanach Zjednoczonych. Ich ceny dochodzą do 60 tys. dolarów. Najpopularniejszym polskim malarzem na świecie jest Wojtek Siudmak, zaliczany do tzw. nowych surrealistów. Jego nazwisko wymienia się obok takich postaci, jak H. R. Giger, Philippe Druillet i Moebius. Przygotowywana w Polsce wielka retrospektywa prac Siudmaka to próba wprowadzenia go na polski rynek, gdzie właściwie był nieobecny, mimo że tworzy od trzydziestu lat.
Wizje kataklizmów
- Mój realizm fantastyczny jest kontynuacją surrealizmu Dalego, Magritte'a, Delveaux i Eschera. Nie zapominajmy jednak, że wszyscy oni czerpali z pomysłów XVII-wiecznego florenckiego rytownika Bracellego - mówi "Wprost" Wojtek Siudmak. Sześćdziesięcioletni dziś artysta wyjechał z Polski w 1966 r. Studiował w słynnej paryskiej L'Ecole des Beaux-Arts. Sławę zdobył po porzuceniu malarstwa abstrakcyjnego, od którego zaczynał. - Zrozumiałem, że nie tędy droga. By oddać w sztuce fascynującą naturę, tragiczną architekturę, niezwykłość ludzkiego umysłu i piekło moralnych dylematów, musiałem znaleźć odpowiednią formę. Wtedy zaczęły powstawać niesamowite postacie pół ludzi, pół maszyn, zawieszone w powietrzu kobiety, hybrydyczne miasta, groteskowe widma, wizje kataklizmów.
- Siudmak ma boski dar materializowania wyobraźni. Potrafi nas zabrać w niezwykłą podróż po świecie swoich urojeń i wizji - mówi Jean-Jacques Annaud, reżyser "Walki o ogień" i "Imienia róży". - W jego dziełach jest jakaś zrównoważona siła i nieskończona przestrzeń do poznawania i wyobrażania - dodaje George Lucas, reżyser "Gwiezdnych wojen".
Pseudomistyka worków cementu
Polscy krytycy uważają, że sztuka Siudmaka i jemu podobnych ociera się o kicz. Tymczasem współczesnym światem rządzi wyobraźnia, co potwierdzają sukcesy takich filmów, jak "Obcy", "Łowca androidów", "Gwiezdne wojny", "Władca pierścieni" czy "Matrix". Szefowie wielkich koncernów coraz bardziej dbają o rozwój tzw. inteligencji emocjonalnej, wiedząc, że bez niej nie powstanie żadna naprawdę nowoczesna technologia. Kształtowanie wyobraźni jest domeną sztuki od początku istnienia ludzkości. Leonardo da Vinci wymyślił maszyny, które dopiero pięćset lat później udało się skonstruować. - Głowy menedżera tkwiącego w labiryncie liczb nie otworzy wystawa worków cementu czy głazów udających metafizyczne zamyślenie. Na Zachodzie nikt nie przychodzi oglądać tzw. sztuki konceptualnej - mówi Wojtek Siudmak. Opowiada, że często na wystawach spotyka lekarzy, inżynierów, muzyków, którzy znają jego twórczość i wiernie śledzą jego drogę artystyczną, zbierając artykuły, reprodukcje, albumy. Wielu z nich zaczyna potem kolekcjonować jego prace.
W Polsce obejrzymy 65 obrazów i 35 rysunków z ostatnich trzydziestu lat. Wraz z wizualnymi pomysłami z "Gwiezdnych wojen" czy "Władcy pierścieni" i całą multimedialną machiną prace Siudmaka tworzą dziwny świat przełomu wieków łączący naukę i magię, rzeczywistość i marzenia. Niezwykły jest skład komitetu honorowego, który objął patronat nad polską wystawą Siudmaka. Znaleźli się w nim m.in. astronom Aleksander Wolszczan, laureat Nagrody Nobla w medycynie Jean Dausset, kosmonauta Patrick Baudry, reżyser "Piątego elementu" Luc Besson i kompozytor Krzysztof Penderecki. Ich obecność dowodzi, jaką rangę ma na Zachodzie twórczość Siudmaka.
Tadeusz Kantor mawiał, że aby zostać artystą narodowym, trzeba najpierw zostać artystą międzynarodowym. Siudmak nie potrzebuje naszych braw, za to my jego wyobraźni bardzo.
Więcej możesz przeczytać w 23/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.