Politycy defraudują nasze przyszłe emerytury!
Ponad 150 mln zł mogą stracić klienci otwartych funduszy emerytalnych na skutek zamiany długu, który zaciągnął u nich ZUS, na obligacje skarbu państwa! Ustawę umożliwiającą tę operację w ubiegłym tygodniu zaakceptował bez poprawek Senat i czeka ona już tylko na podpis prezydenta (wejdzie w życie 1 października 2003 r.). W ten sposób państwo po raz drugi ograbi 2-2,5 mln z 10 mln osób zapisanych do OFE. Po raz drugi, bowiem po czterech latach od wprowadzenia reformy systemu emerytalnego winne jest im 6,9 mld zł za składki nie przekazane w terminie do II filaru (czyli OFE), a z odsetkami - ponad 9,5 mld zł (dotyczy to osób, na których kontach w prywatnych funduszach brakuje części składek)! Jak wskazaliśmy przed trzema tygodniami ("OFEnsywa złodziejskich polityków", "Wprost" nr 31), oszukanym przyszłym emerytom pozostaje walka na własną rękę o swoje pieniądze i pozwanie ZUS do sądu. - Jeśli prezydent podpisze ustawę, nasza partia zaskarży ją do Trybunału Konstytucyjnego - zapowiada Artur Zawisza, poseł PiS i członek sejmowej Komisji Gospodarki.
Prowizja pasera
Dziś ubezpieczeni co miesiąc płacą na poczet przyszłej emerytury 19,52 proc. zarobków brutto: państwowy ZUS (tzw. I filar) zatrzymuje 12,22 proc. naszej pensji, a resztę (7,3 proc.) powinien przekazać do prywatnych OFE. Od czterech lat, czyli od rozpoczęcia w 1999 r. reformy emerytalnej, dzięki której powstały prywatne fundusze, ZUS ma jednak ciągle problemy z wywiązywaniem się z tego obowiązku i winny jest już OFE - a właściwie ich członkom - łącznie 9,5 mld zł. Od 16 kwietnia 2003 r. ZUS przestał w ogóle płacić funduszom odsetki za zaległości, bo nie ma na to pieniędzy.
Rząd przepchnął więc przez Sejm ustawę, zgodnie z którą dług ZUS narosły od kwietnia 1999 r. do końca 2002 r. budżet weźmie na siebie i zwróci go funduszom, przekazując im obligacje skarbu państwa. Dług ZUS zostanie przeliczony na obligacje o nominale 1000 zł każda. Fundusze dostaną je od państwa z tzw. dyskontem - po 995 zł. - Nie wiem, dlaczego rząd zdecydował się na takie rozwiązanie. Dyskonto jest niewystarczające, a cała operacja - droga i skomplikowana logistycznie - uważa Jarosław Bauc, prezes PTE Skarbiec-Emerytura. Według niego, gdy OFE spróbują spieniężyć obligacje, mogą się one okazać warte mniej, niż wynosi rzeczywisty dług ZUS (rentowność obligacji powiązano z rentownością 52-tygodniowych bonów skarbowych), a pojawienie się na rynku tak dużej ilości państwowych papierów dłużnych obniży na dodatek wartość wszystkich innych obligacji, które obecnie posiadają fundusze emerytalne. W ten sposób, według szacunków OFE, ubezpieczeni w II filarze mogą stracić 150 mln zł - to "prowizja", którą pobierze od nich państwo-paser. Członkowie OFE, na których kontach brakuje części składek, i tak ponoszą od dawna straty (fundusze tych pieniędzy nie inwestują, a odsetki za zwłokę płacone przez ZUS obniżono już do 4,82 proc. rocznie). W dodatku teraz państwo "odsprzeda" tym osobom zagrabioną wcześniej gotówkę, przekazując obligacje warte mniej niż ta gotówka...
System argentyński
OFE przyjęły do wiadomości to, co rząd zamierza zrobić, bo wolą dostać mniej pieniędzy, niż nie otrzymać ich wcale. - Złamano zasadę przekazywania składek i odsetek za zwłokę na konta klientów w gotówce - mówi Michał Szczurek, wiceprezes ING Nationale-Nederlanden i szef rady nadzorczej Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego ING NN.
Rząd nie widzi problemu: uznaje OFE za część państwowego systemu emerytalnego, a nasze pieniądze za "środki publiczne", które można do woli zamieniać, na przykład na obligacje. Tymczasem w sporządzonej dla Sejmu ekspertyzie z 21 lipca 2003 r. prof. Marek Wierzbowski i dr Marek Grzybowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego wskazali, że jedynym rozwiązaniem nie naruszającym konstytucji byłoby przekazanie przez rząd obligacji do ZUS, który spieniężyłby je i zwrócił dług funduszom w gotówce. ZUS mógłby ewentualnie przekazać OFE obligacje, ale wyłącznie za ich zgodą (ustawa zaś jej nie wymaga). Wreszcie rząd sam mógłby sprzedać obligacje, by pozyskać w ten sposób pieniądze na spłatę zadłużenia. - Zwiększona podaż obligacji na rynku oznaczałaby jednak dla budżetu ryzyko, że uzyskana za nie cena będzie niższa - tłumaczy Krzysztof Pater, wiceminister gospodarki, pracy i polityki społecznej. Najlepiej więc wcisnąć obligacje OFE i niech one ponoszą takie ryzyko!
Emisja przeznaczonych dla funduszy obligacji ma się zakończyć w 2006 r. Biorąc pod uwagę coraz większe kłopoty rządu z domknięciem budżetu, za kilka lat te obligacje mogą być warte tyle, co papiery rządu z Buenos Aires. - ZUS nigdy nie ureguluje swojego długu w stu procentach - uważa Bauc.
Emerytura z sądu
Należy zatem samemu upomnieć się w sądzie o pieniądze, których brakuje na rachunku w OFE! Przypominamy, pierwszy tego typu wyrok w Polsce już zapadł. Klient AIG OFE, powołując się na przepisy kodeksu cywilnego, zażądał przed sądem, by ZUS przelał na jego konto w funduszu emerytalnym wszystkie składki za wskazany okres wraz z odsetkami. I wygrał! Komornik zajął bankowe konta ZUS, ściąg-nął należne pieniądze i przekazał na rachunek w odpowiednim funduszu.
Wystarczy, że powołamy się na art. 22 ust. 3 i art. 47 ust. 9 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Przepisy te nakładają na ZUS obowiązek przekazywania określonej części składki do funduszy emerytalnych oraz dają na dokonanie tej operacji maksymalnie 15 dni od chwili wpłynięcia składek do zakładu (na życzenie czytelników ponownie zamieszczamy wzór pozwu). Jeśli udowodnimy przed sądem, że gdyby od początku wszystkie należne pieniądze znajdowały się w otwartym funduszu i były inwestowane, to nasza przyszła emerytura byłaby wyższa, wówczas możemy się nawet domagać od ZUS odszkodowania, powołując się na art. 415 kodeksu cywilnego. Przepis ten nakłada na sprawcę winnego powstania szkody obowiązek jej naprawienia.
Przejrzyjmy na oczy!
Problemy z funkcjonowaniem ystemu komputerowego w ZUS to jedynie kamuflaż mający ukryć fakt, iż zakład nie przelewa wszystkich należnych składek do funduszy, bo z ich części wypłaca świadczenia dzisiejszym emerytom (w tzw. starym systemie). Powinien na to przeznaczać wyłącznie dotację z budżetu (nasze składki zaś we wskazanych wcześniej proporcjach zapisywać u siebie na kontach poszczególnych ubezpieczonych oraz przekazywać do OFE). Państwo okrada jednak pracujących, bo brakuje mu pieniędzy na zapewnienie bieżących wypłat.
Dziury w systemie emerytalnym próbuje się więc łatać wszelkimi sposobami. - Wypłaty z I i II filaru powinny nam zapewnić emeryturę w wysokości około 60 proc. naszej wcześniejszej pensji. Wielu ubezpieczonych ma jednak dość niskie zarobki, przerwy w zatrudnieniu. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że na starość musi oszczędzać także we własnym zakresie - mówi wiceminister Pater. W kwietniu 2004 r. ma wejść w życie ustawa o indywidualnych kontach emerytalnych (IKE), które będą prowadziły np. fundusze inwestycyjne, banki i towarzystwa ubezpieczeniowe. Dobrowolnie będziemy mogli odkładać na nich oszczędności, które - jeśli inwestowaliśmy przynajmniej 5 lat, a pieniądze podejmiemy po 60. roku życia - zostaną zwolnione od tzw. podatku Belki (19 proc. od zysków z odsetek). - To zachęta niewystarczająca, by spowodować napływ nowych oszczędności. Spodziewam się raczej, iż klienci będą zamieniali inne posiadane już produkty, na przykład polisy na życie z funduszem inwestycyjnym, na IKE - wskazuje Szczurek. Na dodatek, roczne wpłaty na te dobrowolne konta ustawa ogranicza do 150 proc. średniego miesięcznego wynagrodzenia. Trudno sądzić, by kolejna firmowana przez rząd inicjatywa emerytalna mogła wzbudzić entuzjazm Polaków, którzy zauważyli, w jaki sposób obszedł się on z prywatnymi OFE.
Gdy pozbieramy w końcu pieniądze z ZUS, OFE, IKE, polis na życie (tzw. III filar), może starczy nam na przyzwoitą emeryturę. Jeśli nie, rząd wysmaży na pewno nowe ustawy o oszczędzaniu na starość w bankach, odkładaniu na emeryturę do skarpety. Wkrótce zaś będziemy mieli 10 filarów reformy emerytalnej. Tylko po co na siłę trzymać ludzi w tym chorym systemie? - Gwarantowanie dziś młodym ludziom jakichkolwiek profitów, które być może otrzymają za lat kilkadziesiąt, to nieuczciwość. Dlatego uczestnictwo w II filarze nie powinno być obowiązkowe - uważa Krzysztof Dzierżawski z Centrum im. Adama Smitha. Dziś składki na OFE obciążają m.in. koszty pracy, przyczyniając się do wzrostu bezrobocia. "Uskładkowienie" naszych pensji sięga 85 proc., co oznacza, że pracodawca, by zapłacić nam netto 1000 zł, musi mieć jeszcze 850 zł na składki ubezpieczeniowe i na rozmaite fundusze. Składki odprowadzane dziś obligatoryjnie od naszych pensji do otwartych funduszy mogłyby przecież zostawać w naszych portfelach i sami decydowalibyśmy, czy i w jakiej formie odłożyć pieniądze na starość (w banku, na rachunku inwestycyjnym). System wreszcie działałby sprawnie i byłby o wiele tańszy. Z ZUS otrzymywalibyśmy natomiast na starość jedynie skąpe świadczenie na obecnych zasadach. Część osób nie uzbierałaby zapewne nic więcej, lecz tylko na taki system emerytalny Polskę stać. Żaden z polityków nie ma jednak odwagi tego powiedzieć.
Prowizja pasera
Dziś ubezpieczeni co miesiąc płacą na poczet przyszłej emerytury 19,52 proc. zarobków brutto: państwowy ZUS (tzw. I filar) zatrzymuje 12,22 proc. naszej pensji, a resztę (7,3 proc.) powinien przekazać do prywatnych OFE. Od czterech lat, czyli od rozpoczęcia w 1999 r. reformy emerytalnej, dzięki której powstały prywatne fundusze, ZUS ma jednak ciągle problemy z wywiązywaniem się z tego obowiązku i winny jest już OFE - a właściwie ich członkom - łącznie 9,5 mld zł. Od 16 kwietnia 2003 r. ZUS przestał w ogóle płacić funduszom odsetki za zaległości, bo nie ma na to pieniędzy.
Rząd przepchnął więc przez Sejm ustawę, zgodnie z którą dług ZUS narosły od kwietnia 1999 r. do końca 2002 r. budżet weźmie na siebie i zwróci go funduszom, przekazując im obligacje skarbu państwa. Dług ZUS zostanie przeliczony na obligacje o nominale 1000 zł każda. Fundusze dostaną je od państwa z tzw. dyskontem - po 995 zł. - Nie wiem, dlaczego rząd zdecydował się na takie rozwiązanie. Dyskonto jest niewystarczające, a cała operacja - droga i skomplikowana logistycznie - uważa Jarosław Bauc, prezes PTE Skarbiec-Emerytura. Według niego, gdy OFE spróbują spieniężyć obligacje, mogą się one okazać warte mniej, niż wynosi rzeczywisty dług ZUS (rentowność obligacji powiązano z rentownością 52-tygodniowych bonów skarbowych), a pojawienie się na rynku tak dużej ilości państwowych papierów dłużnych obniży na dodatek wartość wszystkich innych obligacji, które obecnie posiadają fundusze emerytalne. W ten sposób, według szacunków OFE, ubezpieczeni w II filarze mogą stracić 150 mln zł - to "prowizja", którą pobierze od nich państwo-paser. Członkowie OFE, na których kontach brakuje części składek, i tak ponoszą od dawna straty (fundusze tych pieniędzy nie inwestują, a odsetki za zwłokę płacone przez ZUS obniżono już do 4,82 proc. rocznie). W dodatku teraz państwo "odsprzeda" tym osobom zagrabioną wcześniej gotówkę, przekazując obligacje warte mniej niż ta gotówka...
System argentyński
OFE przyjęły do wiadomości to, co rząd zamierza zrobić, bo wolą dostać mniej pieniędzy, niż nie otrzymać ich wcale. - Złamano zasadę przekazywania składek i odsetek za zwłokę na konta klientów w gotówce - mówi Michał Szczurek, wiceprezes ING Nationale-Nederlanden i szef rady nadzorczej Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego ING NN.
Rząd nie widzi problemu: uznaje OFE za część państwowego systemu emerytalnego, a nasze pieniądze za "środki publiczne", które można do woli zamieniać, na przykład na obligacje. Tymczasem w sporządzonej dla Sejmu ekspertyzie z 21 lipca 2003 r. prof. Marek Wierzbowski i dr Marek Grzybowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego wskazali, że jedynym rozwiązaniem nie naruszającym konstytucji byłoby przekazanie przez rząd obligacji do ZUS, który spieniężyłby je i zwrócił dług funduszom w gotówce. ZUS mógłby ewentualnie przekazać OFE obligacje, ale wyłącznie za ich zgodą (ustawa zaś jej nie wymaga). Wreszcie rząd sam mógłby sprzedać obligacje, by pozyskać w ten sposób pieniądze na spłatę zadłużenia. - Zwiększona podaż obligacji na rynku oznaczałaby jednak dla budżetu ryzyko, że uzyskana za nie cena będzie niższa - tłumaczy Krzysztof Pater, wiceminister gospodarki, pracy i polityki społecznej. Najlepiej więc wcisnąć obligacje OFE i niech one ponoszą takie ryzyko!
Emisja przeznaczonych dla funduszy obligacji ma się zakończyć w 2006 r. Biorąc pod uwagę coraz większe kłopoty rządu z domknięciem budżetu, za kilka lat te obligacje mogą być warte tyle, co papiery rządu z Buenos Aires. - ZUS nigdy nie ureguluje swojego długu w stu procentach - uważa Bauc.
Emerytura z sądu
Należy zatem samemu upomnieć się w sądzie o pieniądze, których brakuje na rachunku w OFE! Przypominamy, pierwszy tego typu wyrok w Polsce już zapadł. Klient AIG OFE, powołując się na przepisy kodeksu cywilnego, zażądał przed sądem, by ZUS przelał na jego konto w funduszu emerytalnym wszystkie składki za wskazany okres wraz z odsetkami. I wygrał! Komornik zajął bankowe konta ZUS, ściąg-nął należne pieniądze i przekazał na rachunek w odpowiednim funduszu.
Wystarczy, że powołamy się na art. 22 ust. 3 i art. 47 ust. 9 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Przepisy te nakładają na ZUS obowiązek przekazywania określonej części składki do funduszy emerytalnych oraz dają na dokonanie tej operacji maksymalnie 15 dni od chwili wpłynięcia składek do zakładu (na życzenie czytelników ponownie zamieszczamy wzór pozwu). Jeśli udowodnimy przed sądem, że gdyby od początku wszystkie należne pieniądze znajdowały się w otwartym funduszu i były inwestowane, to nasza przyszła emerytura byłaby wyższa, wówczas możemy się nawet domagać od ZUS odszkodowania, powołując się na art. 415 kodeksu cywilnego. Przepis ten nakłada na sprawcę winnego powstania szkody obowiązek jej naprawienia.
Przejrzyjmy na oczy!
Problemy z funkcjonowaniem ystemu komputerowego w ZUS to jedynie kamuflaż mający ukryć fakt, iż zakład nie przelewa wszystkich należnych składek do funduszy, bo z ich części wypłaca świadczenia dzisiejszym emerytom (w tzw. starym systemie). Powinien na to przeznaczać wyłącznie dotację z budżetu (nasze składki zaś we wskazanych wcześniej proporcjach zapisywać u siebie na kontach poszczególnych ubezpieczonych oraz przekazywać do OFE). Państwo okrada jednak pracujących, bo brakuje mu pieniędzy na zapewnienie bieżących wypłat.
Dziury w systemie emerytalnym próbuje się więc łatać wszelkimi sposobami. - Wypłaty z I i II filaru powinny nam zapewnić emeryturę w wysokości około 60 proc. naszej wcześniejszej pensji. Wielu ubezpieczonych ma jednak dość niskie zarobki, przerwy w zatrudnieniu. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że na starość musi oszczędzać także we własnym zakresie - mówi wiceminister Pater. W kwietniu 2004 r. ma wejść w życie ustawa o indywidualnych kontach emerytalnych (IKE), które będą prowadziły np. fundusze inwestycyjne, banki i towarzystwa ubezpieczeniowe. Dobrowolnie będziemy mogli odkładać na nich oszczędności, które - jeśli inwestowaliśmy przynajmniej 5 lat, a pieniądze podejmiemy po 60. roku życia - zostaną zwolnione od tzw. podatku Belki (19 proc. od zysków z odsetek). - To zachęta niewystarczająca, by spowodować napływ nowych oszczędności. Spodziewam się raczej, iż klienci będą zamieniali inne posiadane już produkty, na przykład polisy na życie z funduszem inwestycyjnym, na IKE - wskazuje Szczurek. Na dodatek, roczne wpłaty na te dobrowolne konta ustawa ogranicza do 150 proc. średniego miesięcznego wynagrodzenia. Trudno sądzić, by kolejna firmowana przez rząd inicjatywa emerytalna mogła wzbudzić entuzjazm Polaków, którzy zauważyli, w jaki sposób obszedł się on z prywatnymi OFE.
Gdy pozbieramy w końcu pieniądze z ZUS, OFE, IKE, polis na życie (tzw. III filar), może starczy nam na przyzwoitą emeryturę. Jeśli nie, rząd wysmaży na pewno nowe ustawy o oszczędzaniu na starość w bankach, odkładaniu na emeryturę do skarpety. Wkrótce zaś będziemy mieli 10 filarów reformy emerytalnej. Tylko po co na siłę trzymać ludzi w tym chorym systemie? - Gwarantowanie dziś młodym ludziom jakichkolwiek profitów, które być może otrzymają za lat kilkadziesiąt, to nieuczciwość. Dlatego uczestnictwo w II filarze nie powinno być obowiązkowe - uważa Krzysztof Dzierżawski z Centrum im. Adama Smitha. Dziś składki na OFE obciążają m.in. koszty pracy, przyczyniając się do wzrostu bezrobocia. "Uskładkowienie" naszych pensji sięga 85 proc., co oznacza, że pracodawca, by zapłacić nam netto 1000 zł, musi mieć jeszcze 850 zł na składki ubezpieczeniowe i na rozmaite fundusze. Składki odprowadzane dziś obligatoryjnie od naszych pensji do otwartych funduszy mogłyby przecież zostawać w naszych portfelach i sami decydowalibyśmy, czy i w jakiej formie odłożyć pieniądze na starość (w banku, na rachunku inwestycyjnym). System wreszcie działałby sprawnie i byłby o wiele tańszy. Z ZUS otrzymywalibyśmy natomiast na starość jedynie skąpe świadczenie na obecnych zasadach. Część osób nie uzbierałaby zapewne nic więcej, lecz tylko na taki system emerytalny Polskę stać. Żaden z polityków nie ma jednak odwagi tego powiedzieć.
Prywatne czy publiczne? |
---|
Patryk Laskorzyński prawnik kancelarii Hogan & Hartson W myśl ustawy o finansach publicznych składki na ubezpieczenie społeczne są pieniędzmi publicznymi, a nie prywatnymi. Ponieważ ZUS i zarządzany przez niego Fundusz Ubezpieczeń Społecznych ustawodawca zaliczył do jednostek sektora finansów publicznych, świadczenia pieniężne ponoszone na ich rzecz mają charakter daniny publicznej, zbliżony do podatków. W przeciwieństwie do podatków nie są jednak nieodpłatne i bezzwrotne - w zamian za zapłatę składki jesteśmy obejmowani ubezpieczeniem społecznym. Część składki wpłacana do ZUS jest potem przekazywana do OFE i nie ma już charakteru tzw. pieniądza publicznego. Fundusze są podmiotami prawa prywatnego. Każdy członek otwartego funduszu ma indywidualny rachunek, gromadzi na nim prywatne pieniądze, które wypłaca mu się, gdy osiągnie wiek emerytalny. Te pieniądze nie podlegają egzekucji, a członek funduszu może nimi rozporządzać na wypadek śmierci. |
Więcej możesz przeczytać w 33/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.