Pamiętacie dziecięcą zabawę w pomidora? O cokolwiek by zapytano, należało odpowiedzieć "pomidor"! Kto nie zachował powagi i wybuchnął śmiechem, przegrywał.
Myślałem, że ta głupkowata gra dawno poszła w niepamięć, ale gdy zobaczyłem kilka czerwonych jak tomaty towarzyszy "rżnących głupa" przed sejmową komisją śledczą, nie było mi do śmiechu. Odżyły wspomnienia.
W latach 50. potrafiliśmy z kolegami stać kilka godzin w ogonku, żeby zamówić kilo drogich pomidorów bułgarskich. "Większe czy mniejsze?" - pytała ekspedientka. "Wszystko jedno. To na zupę!" - odpowiadaliśmy ku oburzeniu całej kolejki. Niebawem jednak pomidor stał się ofiarą irracjonalnej plotki, która głosiła, że jest on przyczyną chorób nowotworowych. Nie pomogły artykuły w prasie - ludzie wiedzieli swoje. Kto wie zresztą, czy prasowe enuncjacje nie były próbą zmniejszenia popytu na deficytowe warzywo. Bowiem "za komuny" wystarczyło zdementować oficjalnie jakąś plotkę, by dla ogółu stała się ona faktem.
W owym czasie synonimem zdrowej żywności był szpinak. Pamiętam amerykańską kreskówkę, której chuchrowaty bohater po zjedzeniu zielonego świństwa stawał się betonowym supermanem. Na szczęście dla dzieciarni okazało się, że szpinak zawiera mniej żelaza niż radziecka stal. Innym panaceum z dawnych lat był miód pitny i piwo, którego picie jakoby gwarantowało zdrowie. Leszek Biały wykpił się z udziału w wyprawie krzyżowej, gdyż - jak tłumaczył papieżowi Innocentemu III - brak złocistego napoju w Ziemi Świętej zrujnowałby mu organizm.
Tymczasem dziś czytam ("Życie Warszawy" 2.08.2003), że wysokie spożycie piwa to jedna z przyczyn dużej zachorowalności Czechów na raka jelita grubego i odbytu. Jak tak dalej pójdzie, to się jeszcze okaże, że i wódka jest niezdrowa. Natomiast pogardzane tomaty - według naukowców z Denver - są świetnym środkiem przeciw reumatyzmowi i (uwaga!) chronią przed rakiem prostaty i żołądka.
Co jakiś czas uczeni przekonują o wyższości margaryny nad masłem, by po jakimś czasie przedkładać naturalne masełko nad rakotwórczą margarynę. I ludzie w to wierzą! A czy w polityce jest inaczej? Oto zieloni obiecują uzdrowienie sytuacji i wygrywają wybory, ale po czterech latach nieudolnych rządów do władzy dochodzą czerwoni spod znaku Pomidora. Rak jednak toczy społeczeństwo jeszcze bardziej, więc niebawem szansę otrzyma zapewne Szpinak. Boję się jednak, że w kolejnych wyborach na pytanie: "Co jest lekiem na wszelkie zło?" elektorat odpowie: "Pomidor!!!".
W latach 50. potrafiliśmy z kolegami stać kilka godzin w ogonku, żeby zamówić kilo drogich pomidorów bułgarskich. "Większe czy mniejsze?" - pytała ekspedientka. "Wszystko jedno. To na zupę!" - odpowiadaliśmy ku oburzeniu całej kolejki. Niebawem jednak pomidor stał się ofiarą irracjonalnej plotki, która głosiła, że jest on przyczyną chorób nowotworowych. Nie pomogły artykuły w prasie - ludzie wiedzieli swoje. Kto wie zresztą, czy prasowe enuncjacje nie były próbą zmniejszenia popytu na deficytowe warzywo. Bowiem "za komuny" wystarczyło zdementować oficjalnie jakąś plotkę, by dla ogółu stała się ona faktem.
W owym czasie synonimem zdrowej żywności był szpinak. Pamiętam amerykańską kreskówkę, której chuchrowaty bohater po zjedzeniu zielonego świństwa stawał się betonowym supermanem. Na szczęście dla dzieciarni okazało się, że szpinak zawiera mniej żelaza niż radziecka stal. Innym panaceum z dawnych lat był miód pitny i piwo, którego picie jakoby gwarantowało zdrowie. Leszek Biały wykpił się z udziału w wyprawie krzyżowej, gdyż - jak tłumaczył papieżowi Innocentemu III - brak złocistego napoju w Ziemi Świętej zrujnowałby mu organizm.
Tymczasem dziś czytam ("Życie Warszawy" 2.08.2003), że wysokie spożycie piwa to jedna z przyczyn dużej zachorowalności Czechów na raka jelita grubego i odbytu. Jak tak dalej pójdzie, to się jeszcze okaże, że i wódka jest niezdrowa. Natomiast pogardzane tomaty - według naukowców z Denver - są świetnym środkiem przeciw reumatyzmowi i (uwaga!) chronią przed rakiem prostaty i żołądka.
Co jakiś czas uczeni przekonują o wyższości margaryny nad masłem, by po jakimś czasie przedkładać naturalne masełko nad rakotwórczą margarynę. I ludzie w to wierzą! A czy w polityce jest inaczej? Oto zieloni obiecują uzdrowienie sytuacji i wygrywają wybory, ale po czterech latach nieudolnych rządów do władzy dochodzą czerwoni spod znaku Pomidora. Rak jednak toczy społeczeństwo jeszcze bardziej, więc niebawem szansę otrzyma zapewne Szpinak. Boję się jednak, że w kolejnych wyborach na pytanie: "Co jest lekiem na wszelkie zło?" elektorat odpowie: "Pomidor!!!".
Więcej możesz przeczytać w 33/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.