Euroamerykańska wojna o żołądki
W Europie długo jeszcze przyjdzie poczekać na faktyczną liberalizację rynku produktów zmodyfikowanych genetycznie - powiedziała "Wprost" prof. Mary Lou Guerinot, biotechnolog, przewodnicząca Amerykańskiego Związku Biologów Roślin. Stwierdziła to w momencie, gdy David Byrne, europejski komisarz ds. ochrony konsumentów i bezpieczeństwa produktów, obwieścił: "Nie ma dowodów na to, że zmodyfikowana genetycznie kukurydza jest szkodliwa dla zdrowia. Nie ma więc powodów, by nadal zakazywać jej sprzedaży. Teraz wybór należy do klientów". Komisja Europejska zezwoliła w ubiegłym tygodniu na sprzedaż w UE kukurydzy, którą zmodyfikowano genetycznie, uodporniając ją na działanie szkodników. Ta decyzja nie świadczy jednak o zmianie unijnej polityki w tej sprawie.
Bruksela dopuściła do obrotu jedynie odporną na szkodniki kukurydzę, która stanowi zaledwie niewielki ułamek uprawianych na świecie roślin zmodyfikowanych genetycznie. W dodatku zezwoliła wyłącznie na jej sprzedaż, ale wciąż nie można jej siać. Europejczycy ciągle nie mają dostępu do ponad 90 proc. produktów transgenicznych, z których korzysta reszta świata.
Inżynieria polityki
Takiej liberalizacji od 1998 r., czyli od wprowadzenia moratorium na produkty transgeniczne, domagają się Stany Zjednoczone dominujące na rynku żywności zmodyfikowanej genetycznie. Oblicza się, że zakaz eksportu na Stary Kontynent samej tylko kukurydzy przynosił amerykańskim farmerom straty w wysokości 250 mln USD rocznie. Waszyngton utworzył w ubiegłym roku koalicję krajów popierających coraz większe wykorzystanie w rolnictwie metod inżynierii genetycznej. Koalicja, do której przystąpiły m.in. Kanada, Australia i Argentyna, wniosła skargę na UE do Światowej Organizacji Handlu. WTO miała w czerwcu rozpocząć rozpatrywanie tego wniosku, gdyż Amerykanie zarzucają Brukseli, że pod pozorem ochrony zdrowia własnych obywateli stosuje niedozwolone praktyki handlowe. David Byrne uważa jednak, że częściowe zniesienie moratorium sprawi, iż Amerykanom trudno będzie dowieść, że UE nadal blokuje dostęp produktów ze zmienionym kodem DNA na własny rynek. Jednak spór w tej sprawie jeszcze bardziej się zaogni.
Modyfikacja w menu
Amerykańskie firmy mają 80 proc. patentów na modyfikacje genetyczne. Od kilku lat ich wnioski o zalegalizowanie w Europie produktów trans-genicznych są odrzucane. Tymczasem Komisja Europejska, uchylając moratorium, dopuściła do sprzedaży jedynie odporną na szkodniki kukurydzę, którą opracowała... szwajcarska firma Syngenta.
- To właśnie obawa przed zalaniem Europy przez amerykańskie produkty transgeniczne jest jednym z głównych powodów, dla których Unia Europejska tak bardzo opiera się przed pełnym otwarciem na modyfikacje genetyczne - powiedział "Wprost" prof. Indra Vasil, biotechnolog z Uniwersytetu Floryda. - Nie można w nieskończoność udowadniać, że żywność transgeniczna ma niekorzystny wpływ na zdrowie. Europa w końcu będzie musiała otworzyć swój rynek na produkty transgeniczne - uważa prof. Stefan Malepszy, biotechnolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Nie ma tylko pewności, kiedy żywność zmodyfikowaną genetycznie zaakceptują Europejczycy. Agresywna propaganda organizacji ekologicznych sprawiła, że ponad 70 proc. mieszkańców unii twierdzi, iż nie będzie jej kupować.
Bruksela dopuściła do obrotu jedynie odporną na szkodniki kukurydzę, która stanowi zaledwie niewielki ułamek uprawianych na świecie roślin zmodyfikowanych genetycznie. W dodatku zezwoliła wyłącznie na jej sprzedaż, ale wciąż nie można jej siać. Europejczycy ciągle nie mają dostępu do ponad 90 proc. produktów transgenicznych, z których korzysta reszta świata.
Inżynieria polityki
Takiej liberalizacji od 1998 r., czyli od wprowadzenia moratorium na produkty transgeniczne, domagają się Stany Zjednoczone dominujące na rynku żywności zmodyfikowanej genetycznie. Oblicza się, że zakaz eksportu na Stary Kontynent samej tylko kukurydzy przynosił amerykańskim farmerom straty w wysokości 250 mln USD rocznie. Waszyngton utworzył w ubiegłym roku koalicję krajów popierających coraz większe wykorzystanie w rolnictwie metod inżynierii genetycznej. Koalicja, do której przystąpiły m.in. Kanada, Australia i Argentyna, wniosła skargę na UE do Światowej Organizacji Handlu. WTO miała w czerwcu rozpocząć rozpatrywanie tego wniosku, gdyż Amerykanie zarzucają Brukseli, że pod pozorem ochrony zdrowia własnych obywateli stosuje niedozwolone praktyki handlowe. David Byrne uważa jednak, że częściowe zniesienie moratorium sprawi, iż Amerykanom trudno będzie dowieść, że UE nadal blokuje dostęp produktów ze zmienionym kodem DNA na własny rynek. Jednak spór w tej sprawie jeszcze bardziej się zaogni.
Modyfikacja w menu
Amerykańskie firmy mają 80 proc. patentów na modyfikacje genetyczne. Od kilku lat ich wnioski o zalegalizowanie w Europie produktów trans-genicznych są odrzucane. Tymczasem Komisja Europejska, uchylając moratorium, dopuściła do sprzedaży jedynie odporną na szkodniki kukurydzę, którą opracowała... szwajcarska firma Syngenta.
- To właśnie obawa przed zalaniem Europy przez amerykańskie produkty transgeniczne jest jednym z głównych powodów, dla których Unia Europejska tak bardzo opiera się przed pełnym otwarciem na modyfikacje genetyczne - powiedział "Wprost" prof. Indra Vasil, biotechnolog z Uniwersytetu Floryda. - Nie można w nieskończoność udowadniać, że żywność transgeniczna ma niekorzystny wpływ na zdrowie. Europa w końcu będzie musiała otworzyć swój rynek na produkty transgeniczne - uważa prof. Stefan Malepszy, biotechnolog ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Nie ma tylko pewności, kiedy żywność zmodyfikowaną genetycznie zaakceptują Europejczycy. Agresywna propaganda organizacji ekologicznych sprawiła, że ponad 70 proc. mieszkańców unii twierdzi, iż nie będzie jej kupować.
Zmodyfikowane informacje |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 22/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.