Co konkurs piosenki Eurowizji mówi socjologowi
Czy konkurs Eurowizji może zainteresować socjologa? O tym, że może, przekonałem się, uczestnicząc w koncercie konkursu Eurowizji w Jerozolimie. Był on tam nie tylko popularnym wydarzeniem muzycznym, ale także próbą międzynarodowej solidarności - tak jak mistrzostwa świata w piłce nożnej czy turnieje koszykówki. Tegoroczny konkurs jest dodatkowo dowodem zmian zachodzących w europejskiej świadomości i kulturze. Obydwie te sfery zawsze były raczej zamknięte na wpływ innych kultur. Zdarzały się oczywiście krótkotrwałe fascynacje nieeuropejską kulturą wywołane popularnym filmem, charyzmatyczną postacią, książką czy zdarzeniem. A potem cisza i europejska kultura zamieniała się w nieco wyniosłą damę.
Tegoroczny konkurs Eurowizji był pełen pozytywnej energii, siły i erotyki. Mam wrażenie, że organizatorzy i uczestnicy obwieścili koniec sztucznego purytanizmu, któremu wcześniej hołdowali. W Polsce ten purytanizm jest szczególnie dobrze znany, bo był częścią oficjalnej komunistycznej ideologii. I dobrze się stało, że to przedstawiciele państw, które wyszły z komunizmu, podczas konkursu Eurowizji w największym stopniu odeszli od tego purytanizmu. To oni są chyba najbardziej świadomi tego, że nie ma już komunistycznej religii.
Eurowizja jak sondaż
Oglądając od dawna konkursy Eurowizji, próbowałem przewidzieć wynik i przeważnie mi się to udawało. Czym się kierowałem? Otóż, dostrzegałem dziwną zależność między sytuacją polityczną danego kraju a konkursowymi notowaniami. Głosowania przeważnie odzwierciedlały sąsiedzkie sympatie i antypatie oraz miejsce kraju w aktualnym rankingu. Najłatwiej mogę to udowodnić na przykładzie Izraela. Zawsze, kiedy mój kraj był popularny, gdy częściej niż zwykle mówiono o nim jako o ważnym uczestniku międzynarodowej sceny politycznej, gdy inicjowaliśmy procesy pokojowe, notowania Izraela szły w górę. Niestety, gdy sytuacja polityczna się pogarszała, z oceną naszych piosenkarzy też nie było najlepiej. Przynajmniej w Europie.
Wydaje mi się, że konkursy Eurowizji funkcjonują trochę tak jak sondaże opinii publicznej. I tak jak w wypadku sondaży są one tym bardziej reprezentatywne, im większą próbę obejmują. W ostatnich latach ta reprezentatywność się zwiększa, bo w konkursach nie biorą już udziału artyści 15-17 państw, lecz ponad 30.
Koalicja małych
W tym roku wyraźnie zauważalne było to, że prawie wszystkie bałkańskie państwa i państewka obdarowywały się wzajemnie głosami. Można to interpretować jako zachętę do wzajemnego przebaczenia, zrozumienia, jako zaproszenie do lepszego jutra.
Polscy widzowie obdarowali punktami Niemcy i Rosję, Ukraina - Polskę, a Litwa - Rosję. Miałem wrażenie, że podczas głosowania zawiązała się nieoficjalna koalicja małych państw, co negatywnie wpłynęło na wyniki państw dużych, na przykład Włoch, Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. To był wyraźny sygnał w kierunku europejskich potentatów, że może i są zamożni i ustabilizowani, ale to nowi członkowie chcą i będą wpływać na przemiany europejskiej kultury.
W tegorocznym konkursie Eurowizji wygrali przedstawiciele państw prezentujący w największym stopniu ich własny, narodowy styl. Sam typowałem artystów ze Szwecji, Turcji, Grecji, Serbii i Czarnogóry oraz - oczywiście - zwycięskiej Ukrainy. Sercem byłem jednak z Tatianą Okupnik i zespołem Blue Café.
Tegoroczny konkurs Eurowizji był pełen pozytywnej energii, siły i erotyki. Mam wrażenie, że organizatorzy i uczestnicy obwieścili koniec sztucznego purytanizmu, któremu wcześniej hołdowali. W Polsce ten purytanizm jest szczególnie dobrze znany, bo był częścią oficjalnej komunistycznej ideologii. I dobrze się stało, że to przedstawiciele państw, które wyszły z komunizmu, podczas konkursu Eurowizji w największym stopniu odeszli od tego purytanizmu. To oni są chyba najbardziej świadomi tego, że nie ma już komunistycznej religii.
Eurowizja jak sondaż
Oglądając od dawna konkursy Eurowizji, próbowałem przewidzieć wynik i przeważnie mi się to udawało. Czym się kierowałem? Otóż, dostrzegałem dziwną zależność między sytuacją polityczną danego kraju a konkursowymi notowaniami. Głosowania przeważnie odzwierciedlały sąsiedzkie sympatie i antypatie oraz miejsce kraju w aktualnym rankingu. Najłatwiej mogę to udowodnić na przykładzie Izraela. Zawsze, kiedy mój kraj był popularny, gdy częściej niż zwykle mówiono o nim jako o ważnym uczestniku międzynarodowej sceny politycznej, gdy inicjowaliśmy procesy pokojowe, notowania Izraela szły w górę. Niestety, gdy sytuacja polityczna się pogarszała, z oceną naszych piosenkarzy też nie było najlepiej. Przynajmniej w Europie.
Wydaje mi się, że konkursy Eurowizji funkcjonują trochę tak jak sondaże opinii publicznej. I tak jak w wypadku sondaży są one tym bardziej reprezentatywne, im większą próbę obejmują. W ostatnich latach ta reprezentatywność się zwiększa, bo w konkursach nie biorą już udziału artyści 15-17 państw, lecz ponad 30.
Koalicja małych
W tym roku wyraźnie zauważalne było to, że prawie wszystkie bałkańskie państwa i państewka obdarowywały się wzajemnie głosami. Można to interpretować jako zachętę do wzajemnego przebaczenia, zrozumienia, jako zaproszenie do lepszego jutra.
Polscy widzowie obdarowali punktami Niemcy i Rosję, Ukraina - Polskę, a Litwa - Rosję. Miałem wrażenie, że podczas głosowania zawiązała się nieoficjalna koalicja małych państw, co negatywnie wpłynęło na wyniki państw dużych, na przykład Włoch, Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. To był wyraźny sygnał w kierunku europejskich potentatów, że może i są zamożni i ustabilizowani, ale to nowi członkowie chcą i będą wpływać na przemiany europejskiej kultury.
W tegorocznym konkursie Eurowizji wygrali przedstawiciele państw prezentujący w największym stopniu ich własny, narodowy styl. Sam typowałem artystów ze Szwecji, Turcji, Grecji, Serbii i Czarnogóry oraz - oczywiście - zwycięskiej Ukrainy. Sercem byłem jednak z Tatianą Okupnik i zespołem Blue Café.
Więcej możesz przeczytać w 22/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.