Powiózł Kwach wałacha, powiozą i Kwacha Dziwnymi drogami krąża ludzkie myśli. Teraz, kiedy jest mowa o kopaniu, wszyscy myślą o piłce nożnej. A ja o stajni. W związku z poszerzeniem bazy społecznej rzadu Marka Belki o Borowskiego i Jagielińskiego przypomniał mi się nagle wyczytany w jakiejś przedwojennej gazecie rozkaz dzienny dowódcy pułku szwoleżerów w związku ze stwierdzeniem, że wałach Primus jest klaczą, zmienia mu się imię na Katylina. Quousque tandem, Catilina, abutere patientia nostra. Cztery wielkie mowy Cycerona przeciwko Katylinie, dyktator Sulla, Cezar udaremnia zamach stanu, a tu nagle wałach okazuje się klaczą. To znaczy, że historia się powtarza. Koń a sprawa polska i dwa wielkie expos rzadowe Belki. Trzeba tylko uważnie patrzeć aby nie pomylić ogiera z wałachem, a wałacha z klacza, bo dziś może być z tego kryzys państwowy.
Marek Belka odszedł z rządu Leszka Millera, tłumaczac, że nie ma zamiaru kopać się z koniem. Potem konia, który okazał się kucykiem, odesłano na łąkę oraz Belka wrócił do stajni i żłoba. Teraz podobno kopie się z Hausnerem. To znaczy został Millerem. Strasznie dużo musi się zmienić, aby wszystko zostało po staremu.
Żeby już pozostać w końskiej poetyce, chodzi o wypromowanie rządu na Konika Garbuska, na którego wsadzi się społeczeństwo, a przede wszystkim emerytów i rencistów, bezrobotnych, matki karmiące i wszystkie ofiary rynku oraz demokracji, i powiezie do stolicy, gdzie zostaną carem samowładnym i dostaną po pierogu ze śmietaną. Taki warunek postawiła para gniadych - Borowski i Celiński - zanim się pozwoliła wprząc do trojki doświadczonemu forysiowi Kwaśniewskiemu. Mistrzowi w powożeniu. Powiózł Kwach wałacha, powiozą i Kwacha.
Faktycznie, czasy są ciężkie. Tak ciężkie, że nawet kochający inaczej z trudem wiażą koniec z końcem. Słyszałem, że na aukcji klaczy pełnej krwi w Janowie Podlaskim sprzedano przez pomyłkę małżonkę jednego z wybitnych polityków. Kupił ją jakiś Arab. Omyłka została spostrzeżona, ale transakcji nie anulowano. Słowo się rzekło, kobyłka u płota, a pieniądze są potrzebne budżetowi na zasiłki dla najuboższych. Teraz wystawi się na aukcje także polityków. Podobno kraje Trzeciego Świata są zainteresowane, bo potrzebują reproduktorów idei socjalistycznych. Tej najskuteczniejszej metody rozmnażania biednych, bez których trudno uzyskać większość w wyborach.
Dworuję sobie stajennie z przedstawienia cyrkowego, jakie nam pokazały nasze tarpany (ty, koniu Pana Jezusa - jak mawiał mój katecheta, człowiek delikatny), bo jak to wszystko traktować poważnie. Stado najpierw się podzieliło, żeby za chwilę, po krótkim i kabotyńskim okresie mizdrzenia się, ponownie się połączyć w jeden tabun przy dźwiękach Te Deum laudamus, hymnu narodowego, Beethovena i Międzynarodówki. Pokazano nam społeczne serce na uczciwej dłoni. Dla dobra państwa, narodu i Europy przy władzy i przy żłobie zostali ci, którzy byli tam przedtem. Na razie na próbę do października, ale każdy koń musiał się uśmiać setnie, kiedy usłyszał deklarację Marka Belki, że jest pewny, iż i w październiku otrzyma wotum zaufania.
Jasne, że otrzyma. W pażdzierniku otrzyma, w lutym otrzyma, a i w czerwcu też. Wkońcu koń koniowi oka nie wykole. Dostaliśmy konia z rządem i powinniśmy się cieszyć statecznie, a nie brykać jak źrebięta, bo zostaniemy potępieni przez Europę za warcholstwo, uznani za nie odpowiadających normom i przyślą nam nową uzdę i hołoble dyrektywne.
Nie mam dla widzów tego przedstawienia innej pociechy jak tylko radę praktyczną - kładźcie na to wszystko dyszel.
Żeby już pozostać w końskiej poetyce, chodzi o wypromowanie rządu na Konika Garbuska, na którego wsadzi się społeczeństwo, a przede wszystkim emerytów i rencistów, bezrobotnych, matki karmiące i wszystkie ofiary rynku oraz demokracji, i powiezie do stolicy, gdzie zostaną carem samowładnym i dostaną po pierogu ze śmietaną. Taki warunek postawiła para gniadych - Borowski i Celiński - zanim się pozwoliła wprząc do trojki doświadczonemu forysiowi Kwaśniewskiemu. Mistrzowi w powożeniu. Powiózł Kwach wałacha, powiozą i Kwacha.
Faktycznie, czasy są ciężkie. Tak ciężkie, że nawet kochający inaczej z trudem wiażą koniec z końcem. Słyszałem, że na aukcji klaczy pełnej krwi w Janowie Podlaskim sprzedano przez pomyłkę małżonkę jednego z wybitnych polityków. Kupił ją jakiś Arab. Omyłka została spostrzeżona, ale transakcji nie anulowano. Słowo się rzekło, kobyłka u płota, a pieniądze są potrzebne budżetowi na zasiłki dla najuboższych. Teraz wystawi się na aukcje także polityków. Podobno kraje Trzeciego Świata są zainteresowane, bo potrzebują reproduktorów idei socjalistycznych. Tej najskuteczniejszej metody rozmnażania biednych, bez których trudno uzyskać większość w wyborach.
Dworuję sobie stajennie z przedstawienia cyrkowego, jakie nam pokazały nasze tarpany (ty, koniu Pana Jezusa - jak mawiał mój katecheta, człowiek delikatny), bo jak to wszystko traktować poważnie. Stado najpierw się podzieliło, żeby za chwilę, po krótkim i kabotyńskim okresie mizdrzenia się, ponownie się połączyć w jeden tabun przy dźwiękach Te Deum laudamus, hymnu narodowego, Beethovena i Międzynarodówki. Pokazano nam społeczne serce na uczciwej dłoni. Dla dobra państwa, narodu i Europy przy władzy i przy żłobie zostali ci, którzy byli tam przedtem. Na razie na próbę do października, ale każdy koń musiał się uśmiać setnie, kiedy usłyszał deklarację Marka Belki, że jest pewny, iż i w październiku otrzyma wotum zaufania.
Jasne, że otrzyma. W pażdzierniku otrzyma, w lutym otrzyma, a i w czerwcu też. Wkońcu koń koniowi oka nie wykole. Dostaliśmy konia z rządem i powinniśmy się cieszyć statecznie, a nie brykać jak źrebięta, bo zostaniemy potępieni przez Europę za warcholstwo, uznani za nie odpowiadających normom i przyślą nam nową uzdę i hołoble dyrektywne.
Nie mam dla widzów tego przedstawienia innej pociechy jak tylko radę praktyczną - kładźcie na to wszystko dyszel.
Więcej możesz przeczytać w 27/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.