SPROSTOWANIE
W notatce "Adama nie ma w domu" (nr 24) pojawiły się nieprawdziwe informacje dotyczące Adama Michnika i procesu cywilnego, którego przedmiotem jest publikacja "Gazety Wyborczej" z 31 października 2001 r. Powodami w tym postępowaniu są: Presspublica sp. z o.o., Presspublica Holding Norway AS i Orkla Press Polen AS, zaś pozwanymi: Agora SA, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" i Maciej Cegłowski. Sprawa ta nie toczy się więc jedynie z udziałem wydawcy "Rzeczpospolitej" i redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". Błędna jest też informacja, iż Adam Michnik nie odbiera pozwów - pozew został mu doręczony na adres domowy już we wrześniu 2003 r. Tym samym Adam Michnik nie blokuje postępowania sądowego, a wszystkie czynności procesowe podejmuje ustanowiony przez niego pełnomocnik. Opóźnienia w rozpatrzeniu sprawy (o ile były) zostały spowodowane przez zaniechania powodów, którzy nie wskazali w pozwie adresu zamieszkania redaktora Adama Michnika oraz w terminie nie uiścili kaucji aktorycznej na zabezpieczenie kosztów procesu.
mec. PIOTR ROGOWSKI
pełnomocnik procesowy Adama Michnika, redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej"
NIE CZYTAM, WIĘC PISZĘ
Lektura artykułu "Nie czytam, więc piszę" (nr 12) może doprowadzić do postawienia zbyt radykalnej tezy: wszystko, co jest tworzone przez ludzi poniżej trzydziestki, jest bezwartościowe. O ile między młodością a niedoświadczeniem można postawić znak równości, o tyle nie można utożsamiać jej z grafomanią. Od małoletnich autorów oczekuje się, że będą patrzeć na świat oczami "kobiety po przejściach, mężczyzny z przeszłością", tak samo jak od świeżo upieczonego absolwenta wyższej uczelni wymaga się doświadczenia na kierowniczym stanowisku. Nie można zakładać, że ktoś, kto nie ma jeszcze dowodu osobistego, nie ma nic do powiedzenia. Oczywiste jest jednak, że weryfikacja jakości młodzieńczych prób literackich powinna dokonywać się na poziomie wydawnictwa, a nie wtedy, gdy trafią one w ręce czytelników. Firmowanie swoim znakiem kontrowersyjnej książki "młodego gniewnego" jest z pewnością dobrym chwytem reklamowym dla wydawnictwa, przy czym jej wartość stanowi sprawę drugorzędną. A postępowanie w myśl zasady: im młodszy autor, tym większy skandal, nie da się usprawiedliwić prawami wolnego rynku.
AGATA STĘPIEŃ
W notatce "Adama nie ma w domu" (nr 24) pojawiły się nieprawdziwe informacje dotyczące Adama Michnika i procesu cywilnego, którego przedmiotem jest publikacja "Gazety Wyborczej" z 31 października 2001 r. Powodami w tym postępowaniu są: Presspublica sp. z o.o., Presspublica Holding Norway AS i Orkla Press Polen AS, zaś pozwanymi: Agora SA, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" i Maciej Cegłowski. Sprawa ta nie toczy się więc jedynie z udziałem wydawcy "Rzeczpospolitej" i redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". Błędna jest też informacja, iż Adam Michnik nie odbiera pozwów - pozew został mu doręczony na adres domowy już we wrześniu 2003 r. Tym samym Adam Michnik nie blokuje postępowania sądowego, a wszystkie czynności procesowe podejmuje ustanowiony przez niego pełnomocnik. Opóźnienia w rozpatrzeniu sprawy (o ile były) zostały spowodowane przez zaniechania powodów, którzy nie wskazali w pozwie adresu zamieszkania redaktora Adama Michnika oraz w terminie nie uiścili kaucji aktorycznej na zabezpieczenie kosztów procesu.
mec. PIOTR ROGOWSKI
pełnomocnik procesowy Adama Michnika, redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej"
NIE CZYTAM, WIĘC PISZĘ
Lektura artykułu "Nie czytam, więc piszę" (nr 12) może doprowadzić do postawienia zbyt radykalnej tezy: wszystko, co jest tworzone przez ludzi poniżej trzydziestki, jest bezwartościowe. O ile między młodością a niedoświadczeniem można postawić znak równości, o tyle nie można utożsamiać jej z grafomanią. Od małoletnich autorów oczekuje się, że będą patrzeć na świat oczami "kobiety po przejściach, mężczyzny z przeszłością", tak samo jak od świeżo upieczonego absolwenta wyższej uczelni wymaga się doświadczenia na kierowniczym stanowisku. Nie można zakładać, że ktoś, kto nie ma jeszcze dowodu osobistego, nie ma nic do powiedzenia. Oczywiste jest jednak, że weryfikacja jakości młodzieńczych prób literackich powinna dokonywać się na poziomie wydawnictwa, a nie wtedy, gdy trafią one w ręce czytelników. Firmowanie swoim znakiem kontrowersyjnej książki "młodego gniewnego" jest z pewnością dobrym chwytem reklamowym dla wydawnictwa, przy czym jej wartość stanowi sprawę drugorzędną. A postępowanie w myśl zasady: im młodszy autor, tym większy skandal, nie da się usprawiedliwić prawami wolnego rynku.
AGATA STĘPIEŃ
Więcej możesz przeczytać w 27/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.