Ukrainką jest co druga cudzoziemka wychodząca za mąż za Polaka Wieczorem okolice kijowskiego deptaku Krieszczatik zamieniają się w wybieg. Tysiące młodych kobiet, często wyglądających jak modelki, przechadzają się, przysiadają w pubach. Większość z nich szuka w ten sposób życiowego partnera. Warunek jest jeden - powinien to być cudzoziemiec. Coraz częściej jest to Polak. Wiele z tych kobiet można zobaczyć w ponad 2 tys. ukraińskich internetowych agencjach matrymonialnych. Większość z nich funkcjonuje na serwerach w Kijowie i Moskwie, ale są też takie, które założono w Polsce, Izraelu, Turcji czy na Cyprze. Bo mężczyźni z tych krajów są obecnie najbardziej zainteresowani żonami z Ukrainy. Ukrainki stanowią ponad połowę cudzoziemek wychodzących za mąż za Polaków (w 2002 r. 762 wybrały Polaków za mężów, a w 2003 r. - już 2193).
Pięć tysięcy ukraińskich żon
Olga Grabska, właścicielka dwóch lubelskich galerii, jest jedną z pięciu tysięcy Ukrainek, które w ostatniej dekadzie wyszły za Polaków. Grabska zauważa, że jeszcze kilka lat temu Ukrainki czuły się w Polsce skrępowane, bały się głośniej mówić w publicznych miejscach. Dziś czują się swobodnie, uważają, że nie są traktowane jak obce. Polacy doceniają ich pracowitość, życiową zaradność, skromność i urodę. Powszechną akceptację dla Ukrainek zauważa Iwona Basior z Urzędu Stanu Cywilnego Warszawa Śródmieście. W jej urzędzie w pierwszym półroczu tego roku zawarto 48 ślubów między Ukrainkami i Polakami.
O szybkim wzroście liczby małżeństw Polaków z Ukrainkami w jakimś stopniu decydują odmienności demograficzne obu krajów. Na Ukrainie mamy znacznie większą niż w Polsce nadwyżkę wolnych kobiet: na 100 mężczyzn przypada 116 kobiet, podczas gdy w Polsce - 105. W powiecie chełmskim wolnych kobiet żyje sześć razy mniej niż wolnych mężczyzn, podczas gdy na Ukrainie proporcje są odwrotne.
O małżeństwach Ukrainek z cudzoziemcami decydują przede wszystkim czynniki ekonomiczne. Z raportu fundacji Winrock International wynika, że aż dwie trzecie młodych kobiet na Ukrainie żyje na granicy ubóstwa. Małżeństwo z cudzoziemcem jest tam traktowane jak droga awansu. Badania International Agency for Migration dowodzą, że co roku życiowych partnerów znajduje za granicą prawie 50 tys. Ukrainek. Według raportu UNICEF, grupa kobiet przed trzydziestką, które wyszłyby za obcokrajowca, gdyby miały okazję, obejmuje już od 800 tys. do 1,4 mln osób. Z opracowania Ukraińskiego Instytutu Studiów Społecznych dla fundacji Winrock International wynika, że co dziesiąta Ukrainka przed 30. rokiem życia wyjeżdża za granicę z myślą o znalezieniu tam męża.
Włosi, Amerykanie, Niemcy, Polacy
Na ulicach i w nocnych klubach Kijowa najwięcej jest obecnie Włochów. Ukrainki same też wyjeżdżają do Włoch w celach matrymonialnych. Przed trzema laty przez prasę przetoczyła się fala publikacji pod hasłem "Rosjanki i Ukrainki przyjeżdżają do nas polować na mężów". Najgłośniej było o Ludmile Derkacz, która zagrała nawet w filmie i trafiła na okładkę tygodnika "Panorama". Obok Włochów po żonę najliczniej przyjeżdżają na Ukrainę Amerykanie, Niemcy i Polacy.
W kijowskim biurze matrymonialnym Twój Los dowiadujemy się, że skojarzyło już ono z Polakami ponad 30 Ukrainek. Od właścicielki biura otrzymujemy kontakt do 23-letniej Nadii, ładnej filigranowej brunetki. Polacy nie są wprawdzie na pierwszym miejscu jej listy życzeń, lecz zmieniłaby zdanie, gdyby zainteresował się nią biznesmen z naszego kraju.
Opakowana jak Ukrainka
Matrymonialne wyjazdy Ukrainek za granicę stanowią społeczny problem - drugi po ujemnym przyroście naturalnym. Julia Gałustian z Instytutu Monitoringu Społecznego zauważa, że wyjeżdżają najbardziej przedsiębiorcze młode kobiety. - Aż 50 tys. ukraińskich kobiet, które znajdują mężów za granicą, to problem, ale jeszcze większym jest to, że rocznie ubywa ponad 300 tys. Ukraińców z powodu katastrofalnie niskiego przyrostu - mówi znany dokumentalista Edward Łozowy. W ostatnim dziesięcioleciu liczba ludności Ukrainy zmniejszyła się prawie o 3 mln. Do końca tej dekady, według prognozy demografa Oleha Wolowyny, może ubyć kolejne 3 mln.
Młode kobiety szukają mężów poza Ukrainą, by poprawić swój materialny status. To kobiety przede wszystkim nie mają pracy - stanowią aż 70 proc. bezrobotnych. Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, badał czynniki, które dla kobiet z ponad 60 krajów świata są decydujące przy wyborze życiowego partnera. Poprawę statusu materialnego najczęściej wskazywały Ukrainki i Etiopki. Ale to Ukrainki potrafią się najlepiej zaprezentować. - Na lotnisku za granicą młode Ukrainki łatwo poznać, bo są najlepiej opakowane. Poza wyjątkową dbałością o wygląd, nie demonstrują znudzenia czy zblazowania, są zalotne, usłużne, miłe - mówi Oksana Zabużko, pisarka, autorka skandalizującej powieści "Badania terenowe nad ukraińskim seksem".
Romantic tour
Niektóre ukraińskie biura matrymonialne do niedawna organizowały coś na kształt aukcji kobiet. Na taką imprezę zapraszano 60-70 mężczyzn z Zachodu, którzy wybierali spośród 300-400 miejscowych dziewczyn. Z tej formy jednak zrezygnowano, bo często klienci nie szukali żon, lecz kobiet do seksbiznesu. Biura organizują dla obcokrajowców specjalne toury po Ukrainie, podczas których kontaktują ich z kandydatkami. Jeśli zainteresowany wybiera tzw. romantic tour, najpierw ogląda fotografie kandydatek bądź filmy z nimi, a potem opłaca wycieczkę z wybranką. Za skojarzenie Ukrainki z cudzoziemcem kończące się małżeństwem prowizja wynosi średnio 2 tys. USD. Tylko za skontaktowanie obu stron biura, na przykład kijowska Junona, biorą 10 USD (zwykle jest to pakiet - 10 kontaktów za 100 USD). Za pośrednictwem Junony można dostarczyć wybrance prezenty czy opłacić kurs angielskiego.
Dzielne kozaczki
Pisarz i wydawca Dymitr Kapranow zauważa, że od wieków kobiety były najlepszym towarem eksportowym Ukrainy. Jeszcze przed powstaniem tzw. Rusi Kijowskiej Polanie porywali tu branki i sprzedawali jako niewolnice. Najpopularniejsza opowieść na ten temat, która stała się ważnym elementem ukraińskiej kultury masowej, rozgrywa się w XVI wieku i dotyczy niejakiej Roksolany. Została ona porwana do haremu sułtana Sulejmana Pysznego. Pochodząca z ukraińskich stepów dziewczyna podbiła serce tureckiego władcy i stała się jego pierwszą żoną. Ludowe opowieści głosiły, że dzięki niej ustały najazdy z południa (zdaniem historyków, nic takiego się nie wydarzyło). - Nic mnie tak nie wkurza u ukraińskich mężczyzn, jak ten kompleks Sulejmana. Podnoszą swoją wartość, mówiąc, jakie to nasze kobiety są cudowne, skoro potrafią zawrócić w głowie mężczyźnie każdej narodowości. Nie zastanawiają się, ile oni sami są warci, skoro nasze dziewczyny nimi się nie interesują - opowiada Zabużko.
Ukrainki dowartościowują się mitem dzielnej Kozaczki, dzięki której Kozacy rzekomo w ogóle zaistnieli w europejskiej świadomości. Miałoby to wynikać z tego, że na Kozaczyźnie funkcjonował swoisty matriarchat. Kobiety przez większą część roku pełniły funkcję głów rodzin, mężczyźni w tym czasie głównie zajmowali się polowaniem i wojaczką na Zaporożu. Stąd bierze się przekonanie o niezwykłej zaradności i sile ukraińskich kobiet. Ta legenda sprawiła, że kilka lat temu posąg ukraińskiej kobiety - alegorii wolności - stanął na kolumnie przy placu Niepodległości.
Mit dzielnej ukraińskiej kobiety utwierdziły wydarzenia XX wieku. II wojna światowa i stalinowskie represje w największym stopniu dotknęły mężczyzn. Kobiety nie tylko musiały utrzymać rodziny, ale też kurować swoich mężów czy się nimi opiekować, gdy byli w łagrze bądź więzieniu.
Nieatrakcyjny sowiecki mężczyzna
W ukraińskiej prasie kobiecej od kilku lat toczy się debata: "Dlaczego nasi mężczyźni są tacy niezaradni i byle jacy"? Przyczyn upatruje się w tym, że w sowieckich czasach normą były rozbite rodziny, w których wychowywali się mężczyźni nie znający ojca, a przez to bardzo długo niesamodzielni. Sowiecki mężczyzna pił, bił i niewiele pracował. Już w niepodległej Ukrainie przez męża bita była co trzecia kobieta. Nic dziwnego, że nie chcą one mieć dzieci, a gdy zajdą w ciążę, usuwają ją. Ich marzeniem jest szybki rozwód i znalezienie sobie męża cudzoziemca.
Kiedy Ukraina odzyskała niepodległość, mężczyźni gorzej niż kobiety wpasowali się w rynkową rzeczywistość. Wielu popadło w alkoholizm i wegetację. Nie są atrakcyjnymi kandydatami na mężów "świetnie opakowanych" i zdeterminowanych Ukrainek. Dotyczy to zwłaszcza pokolenia 30-40--latków. Właśnie w tej grupie jest wiele kobiet, które na Ukrainie nie mają szans na znalezienie męża czy życiowego partnera.
Jak pokazuje przykład 28-letniej Iriny Brygowskiej, doktorantki na uniwersytecie we Lwowie, która związała się z Turkiem, Ukrainki wolą nawet męża z innej kultury i religii niż zdemoralizowanego i nieużytecznego rodaka. Wprawdzie prasa kobieca pełna jest listów Ukrainek rozczarowanych małżeństwami z cudzoziemcami, jednak większość takich związków jest udana. Zdaniem socjolog Julii Gałustian, cudzoziemcom podoba się to, że Ukrainki nie są zainfekowane feministyczną ideologią.
Irina Korotych, redaktor naczelna "Lizy" - największego ukraińskiego tygodnika kobiecego (nakład 250 tys. egz.), uważa, że dla części Ukrainek małżeństwo z cudzoziemcem to ucieczka od odpowiedzialności. - Często sądzą one, że wychodząc za mąż, zdejmą z siebie wszystkie problemy, tak jak wtedy, gdy za dawnych czasów problemy miało rozwiązywać państwo. To myślenie w stylu sowieckim - mówi Korotych. Ukrainki, o których wspomina, stanowią jednak mniejszość. Większość jest ogromnie zdeterminowana, by się wyrwać z biedy oraz niemocy, więc są gotowe na daleko idące poświęcenie, by być atrakcyjniejsze niż kobiety z krajów zachodnich.
I tak są odbierane, także przez Polaków, którzy coraz chętniej żenią się z nimi.
Olga Grabska, właścicielka dwóch lubelskich galerii, jest jedną z pięciu tysięcy Ukrainek, które w ostatniej dekadzie wyszły za Polaków. Grabska zauważa, że jeszcze kilka lat temu Ukrainki czuły się w Polsce skrępowane, bały się głośniej mówić w publicznych miejscach. Dziś czują się swobodnie, uważają, że nie są traktowane jak obce. Polacy doceniają ich pracowitość, życiową zaradność, skromność i urodę. Powszechną akceptację dla Ukrainek zauważa Iwona Basior z Urzędu Stanu Cywilnego Warszawa Śródmieście. W jej urzędzie w pierwszym półroczu tego roku zawarto 48 ślubów między Ukrainkami i Polakami.
O szybkim wzroście liczby małżeństw Polaków z Ukrainkami w jakimś stopniu decydują odmienności demograficzne obu krajów. Na Ukrainie mamy znacznie większą niż w Polsce nadwyżkę wolnych kobiet: na 100 mężczyzn przypada 116 kobiet, podczas gdy w Polsce - 105. W powiecie chełmskim wolnych kobiet żyje sześć razy mniej niż wolnych mężczyzn, podczas gdy na Ukrainie proporcje są odwrotne.
O małżeństwach Ukrainek z cudzoziemcami decydują przede wszystkim czynniki ekonomiczne. Z raportu fundacji Winrock International wynika, że aż dwie trzecie młodych kobiet na Ukrainie żyje na granicy ubóstwa. Małżeństwo z cudzoziemcem jest tam traktowane jak droga awansu. Badania International Agency for Migration dowodzą, że co roku życiowych partnerów znajduje za granicą prawie 50 tys. Ukrainek. Według raportu UNICEF, grupa kobiet przed trzydziestką, które wyszłyby za obcokrajowca, gdyby miały okazję, obejmuje już od 800 tys. do 1,4 mln osób. Z opracowania Ukraińskiego Instytutu Studiów Społecznych dla fundacji Winrock International wynika, że co dziesiąta Ukrainka przed 30. rokiem życia wyjeżdża za granicę z myślą o znalezieniu tam męża.
Włosi, Amerykanie, Niemcy, Polacy
Na ulicach i w nocnych klubach Kijowa najwięcej jest obecnie Włochów. Ukrainki same też wyjeżdżają do Włoch w celach matrymonialnych. Przed trzema laty przez prasę przetoczyła się fala publikacji pod hasłem "Rosjanki i Ukrainki przyjeżdżają do nas polować na mężów". Najgłośniej było o Ludmile Derkacz, która zagrała nawet w filmie i trafiła na okładkę tygodnika "Panorama". Obok Włochów po żonę najliczniej przyjeżdżają na Ukrainę Amerykanie, Niemcy i Polacy.
W kijowskim biurze matrymonialnym Twój Los dowiadujemy się, że skojarzyło już ono z Polakami ponad 30 Ukrainek. Od właścicielki biura otrzymujemy kontakt do 23-letniej Nadii, ładnej filigranowej brunetki. Polacy nie są wprawdzie na pierwszym miejscu jej listy życzeń, lecz zmieniłaby zdanie, gdyby zainteresował się nią biznesmen z naszego kraju.
Opakowana jak Ukrainka
Matrymonialne wyjazdy Ukrainek za granicę stanowią społeczny problem - drugi po ujemnym przyroście naturalnym. Julia Gałustian z Instytutu Monitoringu Społecznego zauważa, że wyjeżdżają najbardziej przedsiębiorcze młode kobiety. - Aż 50 tys. ukraińskich kobiet, które znajdują mężów za granicą, to problem, ale jeszcze większym jest to, że rocznie ubywa ponad 300 tys. Ukraińców z powodu katastrofalnie niskiego przyrostu - mówi znany dokumentalista Edward Łozowy. W ostatnim dziesięcioleciu liczba ludności Ukrainy zmniejszyła się prawie o 3 mln. Do końca tej dekady, według prognozy demografa Oleha Wolowyny, może ubyć kolejne 3 mln.
Młode kobiety szukają mężów poza Ukrainą, by poprawić swój materialny status. To kobiety przede wszystkim nie mają pracy - stanowią aż 70 proc. bezrobotnych. Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, badał czynniki, które dla kobiet z ponad 60 krajów świata są decydujące przy wyborze życiowego partnera. Poprawę statusu materialnego najczęściej wskazywały Ukrainki i Etiopki. Ale to Ukrainki potrafią się najlepiej zaprezentować. - Na lotnisku za granicą młode Ukrainki łatwo poznać, bo są najlepiej opakowane. Poza wyjątkową dbałością o wygląd, nie demonstrują znudzenia czy zblazowania, są zalotne, usłużne, miłe - mówi Oksana Zabużko, pisarka, autorka skandalizującej powieści "Badania terenowe nad ukraińskim seksem".
Romantic tour
Niektóre ukraińskie biura matrymonialne do niedawna organizowały coś na kształt aukcji kobiet. Na taką imprezę zapraszano 60-70 mężczyzn z Zachodu, którzy wybierali spośród 300-400 miejscowych dziewczyn. Z tej formy jednak zrezygnowano, bo często klienci nie szukali żon, lecz kobiet do seksbiznesu. Biura organizują dla obcokrajowców specjalne toury po Ukrainie, podczas których kontaktują ich z kandydatkami. Jeśli zainteresowany wybiera tzw. romantic tour, najpierw ogląda fotografie kandydatek bądź filmy z nimi, a potem opłaca wycieczkę z wybranką. Za skojarzenie Ukrainki z cudzoziemcem kończące się małżeństwem prowizja wynosi średnio 2 tys. USD. Tylko za skontaktowanie obu stron biura, na przykład kijowska Junona, biorą 10 USD (zwykle jest to pakiet - 10 kontaktów za 100 USD). Za pośrednictwem Junony można dostarczyć wybrance prezenty czy opłacić kurs angielskiego.
Dzielne kozaczki
Pisarz i wydawca Dymitr Kapranow zauważa, że od wieków kobiety były najlepszym towarem eksportowym Ukrainy. Jeszcze przed powstaniem tzw. Rusi Kijowskiej Polanie porywali tu branki i sprzedawali jako niewolnice. Najpopularniejsza opowieść na ten temat, która stała się ważnym elementem ukraińskiej kultury masowej, rozgrywa się w XVI wieku i dotyczy niejakiej Roksolany. Została ona porwana do haremu sułtana Sulejmana Pysznego. Pochodząca z ukraińskich stepów dziewczyna podbiła serce tureckiego władcy i stała się jego pierwszą żoną. Ludowe opowieści głosiły, że dzięki niej ustały najazdy z południa (zdaniem historyków, nic takiego się nie wydarzyło). - Nic mnie tak nie wkurza u ukraińskich mężczyzn, jak ten kompleks Sulejmana. Podnoszą swoją wartość, mówiąc, jakie to nasze kobiety są cudowne, skoro potrafią zawrócić w głowie mężczyźnie każdej narodowości. Nie zastanawiają się, ile oni sami są warci, skoro nasze dziewczyny nimi się nie interesują - opowiada Zabużko.
Ukrainki dowartościowują się mitem dzielnej Kozaczki, dzięki której Kozacy rzekomo w ogóle zaistnieli w europejskiej świadomości. Miałoby to wynikać z tego, że na Kozaczyźnie funkcjonował swoisty matriarchat. Kobiety przez większą część roku pełniły funkcję głów rodzin, mężczyźni w tym czasie głównie zajmowali się polowaniem i wojaczką na Zaporożu. Stąd bierze się przekonanie o niezwykłej zaradności i sile ukraińskich kobiet. Ta legenda sprawiła, że kilka lat temu posąg ukraińskiej kobiety - alegorii wolności - stanął na kolumnie przy placu Niepodległości.
Mit dzielnej ukraińskiej kobiety utwierdziły wydarzenia XX wieku. II wojna światowa i stalinowskie represje w największym stopniu dotknęły mężczyzn. Kobiety nie tylko musiały utrzymać rodziny, ale też kurować swoich mężów czy się nimi opiekować, gdy byli w łagrze bądź więzieniu.
Nieatrakcyjny sowiecki mężczyzna
W ukraińskiej prasie kobiecej od kilku lat toczy się debata: "Dlaczego nasi mężczyźni są tacy niezaradni i byle jacy"? Przyczyn upatruje się w tym, że w sowieckich czasach normą były rozbite rodziny, w których wychowywali się mężczyźni nie znający ojca, a przez to bardzo długo niesamodzielni. Sowiecki mężczyzna pił, bił i niewiele pracował. Już w niepodległej Ukrainie przez męża bita była co trzecia kobieta. Nic dziwnego, że nie chcą one mieć dzieci, a gdy zajdą w ciążę, usuwają ją. Ich marzeniem jest szybki rozwód i znalezienie sobie męża cudzoziemca.
Kiedy Ukraina odzyskała niepodległość, mężczyźni gorzej niż kobiety wpasowali się w rynkową rzeczywistość. Wielu popadło w alkoholizm i wegetację. Nie są atrakcyjnymi kandydatami na mężów "świetnie opakowanych" i zdeterminowanych Ukrainek. Dotyczy to zwłaszcza pokolenia 30-40--latków. Właśnie w tej grupie jest wiele kobiet, które na Ukrainie nie mają szans na znalezienie męża czy życiowego partnera.
Jak pokazuje przykład 28-letniej Iriny Brygowskiej, doktorantki na uniwersytecie we Lwowie, która związała się z Turkiem, Ukrainki wolą nawet męża z innej kultury i religii niż zdemoralizowanego i nieużytecznego rodaka. Wprawdzie prasa kobieca pełna jest listów Ukrainek rozczarowanych małżeństwami z cudzoziemcami, jednak większość takich związków jest udana. Zdaniem socjolog Julii Gałustian, cudzoziemcom podoba się to, że Ukrainki nie są zainfekowane feministyczną ideologią.
Irina Korotych, redaktor naczelna "Lizy" - największego ukraińskiego tygodnika kobiecego (nakład 250 tys. egz.), uważa, że dla części Ukrainek małżeństwo z cudzoziemcem to ucieczka od odpowiedzialności. - Często sądzą one, że wychodząc za mąż, zdejmą z siebie wszystkie problemy, tak jak wtedy, gdy za dawnych czasów problemy miało rozwiązywać państwo. To myślenie w stylu sowieckim - mówi Korotych. Ukrainki, o których wspomina, stanowią jednak mniejszość. Większość jest ogromnie zdeterminowana, by się wyrwać z biedy oraz niemocy, więc są gotowe na daleko idące poświęcenie, by być atrakcyjniejsze niż kobiety z krajów zachodnich.
I tak są odbierane, także przez Polaków, którzy coraz chętniej żenią się z nimi.
Więcej możesz przeczytać w 36/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.