Rosja po stronie republikanów Moskwa dostrzega w amerykańskiej polityce zagranicznej skoncentrowanej na wojnie z terroryzmem i kwestii Bliskiego Wschodu szansę na wygrywanie własnych geopolitycznych interesów. Popiera więc dyplomatycznie kurs przyjęty przez administrację Busha. Do tego stopnia, że kiedy amerykańska komisja do spraw 11 wrześ-nia wskazała na brak dowodów na powiązania między reżimem Husajna a Al-Kaidą, Putin pośpieszył z oświadczeniem, że owszem, takie powiązania były, i to właśnie wywiad rosyjski dostarczył amerykańskiej administracji stosownych informacji. W Departamencie Stanu nigdy takiego memorandum nie odnaleziono. Kilka dni temu Scott McClellan, rzecznik Białego Domu, poinformował dziennikarzy, że w rozmowie telefonicznej Putin zapewnił prezydenta Busha, iż "rosyjskie firmy naftowe zwiększają produkcję oraz eksport i ten trend się utrzyma". A ros-nące ceny ropy to najpoważniejszy problem administracji przed wyborami. Wygląda na to, że Kreml włączył się w amerykańską kampanię wyborczą. Po stronie republikanów. Carte blanche, jaką obecna administracja daje Moskwie, przyzwalając na coraz bardziej ekspansywną politykę zagraniczną, oraz polityczne d�sint�ressement, manifestowane przez Europę Zachodnią wobec Ukrainy, Białorusi czy Mołdawii, powinno nas niepokoić. W polskim interesie leży wciąganie tych krajów w orbitę Zachodu. Ale kraje unii, uwiedzione przez rosyjski rynek zbytu, są gotowe oddać Ukrainę i Białoruś Rosji. Bez Amerykanów polska polityka wschodnia nie ma szans. Condoleezza Rice, prawdopodobna następczyni Colina Powella w Departamencie Stanu, popierała dotychczas politykę ustępstw USA na rzecz Rosji w Europie Wschodniej w zamian za rosyjską zgodę na obecność amerykańskich baz wojskowych na Kaukazie i w Azji Środkowej. Jako była szefowa rady nadzorczej wielkiego koncernu naftowego Chevron patrzyła na politykę przez pryzmat interesów naftowych USA. Ostatnia skierowana do Polski oferta Chevronu - sfinansowania części rurociągu Odessa - Płock - wskazuje na to, że doktor Rice zaczęła dostrzegać znaczenie Ukrainy w naftowej grze. To dobry sygnał przed drugą kadencją Busha. W razie sukcesu Johna Kerry'ego perspektywy polityki wschodniej USA przedstawiają się jeszcze lepiej. Doradcami demokratycznego kandydata do spraw polityki zagranicznej są: Richard Holbrook, były ambasador USA przy ONZ, Rand Beers, były zastępca sekretarza stanu w administracji Clintona, i Ronald Asmus, odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, główny zwolennik przyjęcia Polski do NATO. Ten ostatni jest wymieniany jako jeden z najpoważniejszych kandydatów na stanowisko sekretarza stanu. Asmus powiedział "Wprost": - Szczególnie ważnym założeniem polityki zagranicznej demokratów jest zażegnanie sporów z Europą i wypracowanie wspólnej wizji, która pozwoli nam zająć uzgodnione stanowisko wobec kursu, jaki Rosja przyjęła w stosunku do Białorusi, Ukrainy, Gruzji czy Czeczenii. Coraz większa grupa ekspertów uważa, ze Rosja zmierza w złym kierunku. Proces demokratyzacji został zahamowany, polityka zagraniczna Putina jest coraz twardsza i bardzo niepokojąca, zwłaszcza w odniesieniu do krajów i regionów, których destabilizacja może stanowić kolosalne zagrożenie. Jeżeli takie myślenie będzie wyznaczało nowe kierunki polityki zagranicznej USA, to jest to dla nas bardzo obiecujące.
Europejska pułapka W odróżnieniu od polityki wschodniej ocena perspektyw amerykańskiej polityki wobec Unii Europejskiej wygląda zdecydowanie lepiej, gdy patrzymy na pomysły republikanów. Administracja Busha znana jest z twardego stanowiska wobec Unii Europejskiej. "Niepokoi nas Europa, która zachowuje się jak nastolatek w poszukiwaniu tożsamości i stara się tę tożsamość budować na antyamerykanizmie" - powiedział "Wprost" Joshua Muravchik z American Enterprise Institute. Bush zachowa sceptycyzm wobec umacniającej się koalicji francusko-niemieckiej, która jest nie tylko antyamerykańska, ale również chce zepchnąć Polskę do trzeciorzędnej roli w Europie. Równoważenie wagi politycznej tandemu niemiecko-francuskiego przez politykę amerykańską stworzy dla Polski możliwość umocnienia się wewnątrz UE. Stany Zjednoczone dostrzegają też zagrożenie, jakie może stanowić powstanie osi Paryż - Berlin - Moskwa. Francja i Niemcy już od pewnego czasu zabiegają usilnie o rosyjskie rynki zbytu i kontrakty na rozbudowę tamtejszej infrastruktury. Amerykanie będą też sprzyjali zacieśnianiu współpracy polsko-brytyjskiej, która jest jedyną szansą na stworzenie osi oporu wobec przewagi Paryża i Berlina. W odróżnieniu od Busha senator Kerry zapowiada w swoich wystąpieniach przedwyborczych zbliżenie z atlantyckimi partnerami. Jeżeli więc wygra Kerry, a następnie uda się do Europy jak do Canossy, polityka zagraniczna Białego Domu może się dla nas stać źródłem wielu problemów. Europejscy partnerzy w razie reorientacji polityki amerykańskiej nie zapomną o przypomnieniu krnąbrnej Polsce, by "korzystała z prawa do milczenia". Polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych pierwszy raz od czasu wojny w Wietnamie odegra w nadchodzących wyborach amerykańskich bardzo ważną rolę. Ale podczas gdy wyborcy amerykańscy będą zwracali uwagę na kwestię iracką, Polacy powinni obserwować inne kierunki polityki zagranicznej Białego Domu: oś amerykańsko-europejską oraz kontakty Waszyngton - Moskwa.