Nie billingi dziennikarzy powinny być ujawnione, lecz prokuratorów, którzy ich ścigają Nasyłanie milicji i prewencyjne aresztowania dziennikarzy oraz tych, którzy próbują się z nimi spotykać - to standard na Białorusi. Ten antystandard jednak zaskakująco przypomina ostatnie działania prokuratora Milana Danilewicza z prokuratury w Kaliszu. Zażądał on billingów prywatnych i służbowych telefonów dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej", którzy ujawnili informacje o aresztowaniu lobbysty Marka Dochnala.
I na Białorusi, i w ostatnich działaniach przeciwko polskim dziennikarzom chodzi o to, by odebrać mediom ich najmocniejszy oręż - zaufanie informatorów. Kto zechce rozmawiać z dziennikarzem, jeśli potem może to zostać ujawnione.
Z pozoru rutynowe działanie prokuratury jest zamachem na wolność mediów. Oznacza bowiem to, że tajemnica dziennikarska nie będzie już chroniona ani przez dziennikarzy, ani przez sąd (zgodnie z prawem tylko on może zwolnić dziennikarza z zachowania tajemnicy). - Tajemnica dziennikarska jest rzeczą świętą - mówi Krystyna Mokrosińska, szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. - Prokuratura powinna co najwyżej poszukać billingów osób, które telefonowały do dziennikarzy - dodaje adwokat Jerzy Nau-mann. Gdyby tego typu działania stały się praktyką, oznaczałoby to, że każdy prokurator - idąc na skróty - może sprawdzić, z kim i kiedy rozmawiają dziennikarze. Rozmowa telefoniczna z dziennikarzem, który ujawnia afery i skandale, niemal automatycznie stawałaby się dowodem przestępstwa.
Bezpiecznik demokracji
"Gdybym miał wybierać między wolnością dla władzy wykonawczej a wolnością mediów, wybrałbym to drugie" - powiedział Thomas Jefferson, ojciec amerykańskiej demokracji. Współczesne demokracje mają zapisany w konstytucji monteskiuszowski trójpodział władzy, de facto respektują jeffersonowski czwórpodział. Formułuje go pierwsza poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych: "Kongres nie może stanowić ustaw (...) ograniczających wolność słowa lub prasy".
Poprawkę wprowadzono dlatego, że klasyczny trójpodział władzy nie chroni społeczeństwa przed nadużyciami władzy, czemu sprzyja monopol jednej opcji. W Polsce czwórpodział władzy też zaczął już działać, tyle że bez akceptacji polityków. To czwarta władza okazała się swoistym bezpiecznikiem demokracji. Największe afery zostały ujawnione przez dziennikarzy. Dopiero potem zajęły się nimi organy państwa - bo nie miały innego wyjścia.
Cenzor Kwaśniewski
Gdyby nie "Gazeta Wyborcza", nigdy nie dowiedzielibyśmy się o zakulisowej wojnie o ustawę o radiofonii i telewizji i innych okolicznościach afery Rywina. Publikacje prasowe doprowadziły do odwołania Aleksandra Naumana ze stanowiska szefa Narodowego Funduszu Zdrowia. To "Rzeczpospolita" poinformowała, iż Andrzej Jagiełło, wówczas poseł SLD, ostrzegł jednego ze starachowickich samorządowców przed akcją policji. To także dziennikarze ujawnili istotne wątki afery Orlenu. W "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", "Życiu Warszawy" i "Wprost" ukazały się stenogramy z rozmów posła SLD Andrzeja Pęczaka z Markiem Dochnalem, które odsłoniły prawdziwe oblicze kapitalizmu politycznego w Polsce.
To symptomatyczne, że prezydent Aleksander Kwaśniewski nie wymienia wolnych mediów jako bodaj największego osiągnięcia III RP. Przemawiając 11 listopada, wiele mówił o zagrożeniach dla polskiej demokracji, niebezpieczeństwo widząc w działaniach opozycji i mediów, a nie na przykład swojego otoczenia.
Kaliska prokuratura de facto rozpoczęła demontaż przyjętego w cywilizowanym świecie czwórpodziału władzy. Trudno przypuszczać, by na pomysł sprawdzenia połączeń dziennikarzy wpadł sam prokurator. Dlatego dla dobra państwa ważniejsze byłoby ujawnienie billingów prokuratora Danilewicza, a nie dziennikarzy.
Z pozoru rutynowe działanie prokuratury jest zamachem na wolność mediów. Oznacza bowiem to, że tajemnica dziennikarska nie będzie już chroniona ani przez dziennikarzy, ani przez sąd (zgodnie z prawem tylko on może zwolnić dziennikarza z zachowania tajemnicy). - Tajemnica dziennikarska jest rzeczą świętą - mówi Krystyna Mokrosińska, szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. - Prokuratura powinna co najwyżej poszukać billingów osób, które telefonowały do dziennikarzy - dodaje adwokat Jerzy Nau-mann. Gdyby tego typu działania stały się praktyką, oznaczałoby to, że każdy prokurator - idąc na skróty - może sprawdzić, z kim i kiedy rozmawiają dziennikarze. Rozmowa telefoniczna z dziennikarzem, który ujawnia afery i skandale, niemal automatycznie stawałaby się dowodem przestępstwa.
Bezpiecznik demokracji
"Gdybym miał wybierać między wolnością dla władzy wykonawczej a wolnością mediów, wybrałbym to drugie" - powiedział Thomas Jefferson, ojciec amerykańskiej demokracji. Współczesne demokracje mają zapisany w konstytucji monteskiuszowski trójpodział władzy, de facto respektują jeffersonowski czwórpodział. Formułuje go pierwsza poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych: "Kongres nie może stanowić ustaw (...) ograniczających wolność słowa lub prasy".
Poprawkę wprowadzono dlatego, że klasyczny trójpodział władzy nie chroni społeczeństwa przed nadużyciami władzy, czemu sprzyja monopol jednej opcji. W Polsce czwórpodział władzy też zaczął już działać, tyle że bez akceptacji polityków. To czwarta władza okazała się swoistym bezpiecznikiem demokracji. Największe afery zostały ujawnione przez dziennikarzy. Dopiero potem zajęły się nimi organy państwa - bo nie miały innego wyjścia.
Cenzor Kwaśniewski
Gdyby nie "Gazeta Wyborcza", nigdy nie dowiedzielibyśmy się o zakulisowej wojnie o ustawę o radiofonii i telewizji i innych okolicznościach afery Rywina. Publikacje prasowe doprowadziły do odwołania Aleksandra Naumana ze stanowiska szefa Narodowego Funduszu Zdrowia. To "Rzeczpospolita" poinformowała, iż Andrzej Jagiełło, wówczas poseł SLD, ostrzegł jednego ze starachowickich samorządowców przed akcją policji. To także dziennikarze ujawnili istotne wątki afery Orlenu. W "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", "Życiu Warszawy" i "Wprost" ukazały się stenogramy z rozmów posła SLD Andrzeja Pęczaka z Markiem Dochnalem, które odsłoniły prawdziwe oblicze kapitalizmu politycznego w Polsce.
To symptomatyczne, że prezydent Aleksander Kwaśniewski nie wymienia wolnych mediów jako bodaj największego osiągnięcia III RP. Przemawiając 11 listopada, wiele mówił o zagrożeniach dla polskiej demokracji, niebezpieczeństwo widząc w działaniach opozycji i mediów, a nie na przykład swojego otoczenia.
Kaliska prokuratura de facto rozpoczęła demontaż przyjętego w cywilizowanym świecie czwórpodziału władzy. Trudno przypuszczać, by na pomysł sprawdzenia połączeń dziennikarzy wpadł sam prokurator. Dlatego dla dobra państwa ważniejsze byłoby ujawnienie billingów prokuratora Danilewicza, a nie dziennikarzy.
Zdemaskowani przez media |
---|
Aleksander Nauman Lew Rywin Andrzej Jagiełło Andrzej Pęczak Marek Dochnal |
Więcej możesz przeczytać w 48/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.