Niewidzialny rząd Belki wciąż widzialnie psuje gospodarkę i konsekwentnie niszczy klasę średnią Nocą wybuchł pożar. Kilka jednostek straży pożarnej walczy z żywiołem. Do kierującego akcją podchodzi mężczyzna i pyta: - Nikt ze strażaków nie ucierpiał? - Niestety - odpowiada strażak - dwóch naszych ludzi zginęło w płomieniach, a sześciu jest ciężko poparzonych. Ale za to wynieśliśmy z budynku piętnaście osób. - Piętnaście?! - pyta zdumiony mężczyzna. - Przecież tam był tylko ochroniarz. - Jak to? - dziwi się strażak. - Wiem, bo jestem szefem tej kostnicy - odpowiada mężczyzna. Przytaczam ten dowcip, bo dobrze oddaje dotychczasowe osiągnięcia prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Belki. Ostatnio nie robią oni nawet rzeczy bez sensu, bo przestali robić cokolwiek ("Okopy Świętego Aleksandra"). O ile w wypadku prezydenta nicnierobienie nie jest wielkim problemem, o tyle z rządem jest to już kłopot. No, chyba że Marek Belka chce się zapisać w "Księdze rekordów Guinnessa" jako premier najbardziej niewidzialnego rządu świata. Niewidzialny rząd Belki wciąż jednak widzialnie psuje gospodarkę i konsekwentnie niszczy klasę średnią. I jak potem takich niewidzialnych postawić na przykład przed Trybunałem Stanu - też skądinąd niewidzialną instytucją ("Trybunał wyrozumiałości").
Byłoby pół biedy, gdyby Marek Belka hołdował koncepcji niewidzialnej ręki Adama Smitha (z 1776 r.). Niestety, Belka wzoruje się na dziecinnej wersji niewidzialnej ręki. Młodszym czytelnikom przypomnę, że w latach 1966-1981 akcję "Niewidzialna ręka" prowadził "Teleranek". Anonimowi młodzi ludzie pomagali niektórym potrzebującym (rąbali drwa, przynosili węgiel), podpisując swe dzieło znakiem odbitej dłoni. Marek Belka również pomaga niektórym potrzebującym (niestety, zapomina zostawić na miejscu odcisk dłoni), tylko tak się składa, że są to potrzebujący w rodzaju prezydenta lub jego otoczenia bądź partyjni i osobiści koledzy premiera. Potrzeb zwykłych obywateli, w tym przedsiębiorców, niewidzialny rząd Belki nie widzi, a jeśli coś widzi, to ich niewidzialne, czyli nieistniejące potrzeby, na przykład większe obciążenia fiskalne ("Strit Belki").
Podczas gdy rząd Belki staje się coraz bardziej niewidzialny, widzialny jest kontrrząd Dochnali, Pęczaków i spółki. To oni zamiast ministra skarbu próbowali prywatyzować nasz sektor naftowy i energetyczny. Nie dziwię się postępującej irytacji prezydenta Kwaśniewskiego, bo sejmowa komisja śledcza dostarcza coraz więcej widzialnych dowodów niewidzialnego do niedawna kapitalizmu politycznego. Tę niewidzialność zawdzięczaliśmy dymom snutym nad politycznymi kapitalistami przez prezydenta (nazwanie go zadymiarzem nie byłoby wielką przesadą). Zamiast się uderzyć we własne piersi, Kwaśniewski bije w piersi Giertycha czy Wassermanna. Z kolei Andrzej Celiński bije się (podczas sobotnich przesłuchań w komisji śledczej i nie tylko tam) w piersi tygodnika "Wprost" i jego redaktora naczelnego. Czyżby dlatego, że zorientował się, iż nasz tygodnik odkrył jego niewidzialną prawdomówność ("Zakładnik Celiński"), niewidzialny wstręt do politycznego kapitalizmu i inne niewidzialne cnoty? Spod nich wyłazi całkiem widzialne chamstwo Celińskiego. Cóż, kiedy się nie ma lepszych argumentów, pozostaje tylko plucie.
Szkoda, że nasi politycy tak mało się przejmują niewidzialną ręką rynku w rozumieniu Adama Smitha i nie pozwolą jej po prostu działać. Pocieszające jest jednak to, że nawet tam, gdzie niewidzialna ręka rynku jest mocno pętana przez państwo i tolerowane przez nie monopole, rynek jednak zwycięża. Takim sukcesem rynku są tanie rozmowy telefoniczne przez Internet - prawdziwy bicz na telekomunikacyjne monopole (cover story tego numeru "Tanieją rozmowy w Internecie").
Ku przestrodze polityków (głównie niewidzialnych w działaniu prezydenta i premiera) przypomnę sens powieści Ralpha Ellisona "Niewidzialny człowiek". To historia klęski młodego idealisty. Jest on na najlepszej drodze, by się stać wielkim przywódcą, ale tak się nie dzieje, bo okazuje się, że jest tylko marionetką w rękach innych, wyrachowanych i cwanych graczy. Nie chce on uczestniczyć w brudnej grze, więc usuwa się, podejmuje decyzję o swoistej niewidzialności, o wewnętrznej emigracji.
Komisja ds. Orlenu dowodzi, że w Polsce brudnej gry jest tak dużo, iż wielu młodych ludzi może wybrać wariant niewidzialności - jak bohater powieści Ellisona (łącznie z tymi, którzy wybiorą emigrację - już nie wewnętrzną). Będzie to jednak widzialny dowód wielkiej klęski naszych politycznych niewidzialnych.
Podczas gdy rząd Belki staje się coraz bardziej niewidzialny, widzialny jest kontrrząd Dochnali, Pęczaków i spółki. To oni zamiast ministra skarbu próbowali prywatyzować nasz sektor naftowy i energetyczny. Nie dziwię się postępującej irytacji prezydenta Kwaśniewskiego, bo sejmowa komisja śledcza dostarcza coraz więcej widzialnych dowodów niewidzialnego do niedawna kapitalizmu politycznego. Tę niewidzialność zawdzięczaliśmy dymom snutym nad politycznymi kapitalistami przez prezydenta (nazwanie go zadymiarzem nie byłoby wielką przesadą). Zamiast się uderzyć we własne piersi, Kwaśniewski bije w piersi Giertycha czy Wassermanna. Z kolei Andrzej Celiński bije się (podczas sobotnich przesłuchań w komisji śledczej i nie tylko tam) w piersi tygodnika "Wprost" i jego redaktora naczelnego. Czyżby dlatego, że zorientował się, iż nasz tygodnik odkrył jego niewidzialną prawdomówność ("Zakładnik Celiński"), niewidzialny wstręt do politycznego kapitalizmu i inne niewidzialne cnoty? Spod nich wyłazi całkiem widzialne chamstwo Celińskiego. Cóż, kiedy się nie ma lepszych argumentów, pozostaje tylko plucie.
Szkoda, że nasi politycy tak mało się przejmują niewidzialną ręką rynku w rozumieniu Adama Smitha i nie pozwolą jej po prostu działać. Pocieszające jest jednak to, że nawet tam, gdzie niewidzialna ręka rynku jest mocno pętana przez państwo i tolerowane przez nie monopole, rynek jednak zwycięża. Takim sukcesem rynku są tanie rozmowy telefoniczne przez Internet - prawdziwy bicz na telekomunikacyjne monopole (cover story tego numeru "Tanieją rozmowy w Internecie").
Ku przestrodze polityków (głównie niewidzialnych w działaniu prezydenta i premiera) przypomnę sens powieści Ralpha Ellisona "Niewidzialny człowiek". To historia klęski młodego idealisty. Jest on na najlepszej drodze, by się stać wielkim przywódcą, ale tak się nie dzieje, bo okazuje się, że jest tylko marionetką w rękach innych, wyrachowanych i cwanych graczy. Nie chce on uczestniczyć w brudnej grze, więc usuwa się, podejmuje decyzję o swoistej niewidzialności, o wewnętrznej emigracji.
Komisja ds. Orlenu dowodzi, że w Polsce brudnej gry jest tak dużo, iż wielu młodych ludzi może wybrać wariant niewidzialności - jak bohater powieści Ellisona (łącznie z tymi, którzy wybiorą emigrację - już nie wewnętrzną). Będzie to jednak widzialny dowód wielkiej klęski naszych politycznych niewidzialnych.
Więcej możesz przeczytać w 48/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.