Pewny jest upadek polskiego lobby w Watykanie, wątpliwa dymisja papieża Papież z trudem wyszedł z opresji zdrowotnej, ale czy wyjdzie z opresji kurialnej? 1 lutego był o krok od śmierci po grypowych komplikacjach, ale antybiotyki postawiły go na nogi. Nie wiadomo, czy powróci do formy poprzedzającej chorobę, a zwłaszcza czy będzie w stanie mówić. Choroba Jana Pawła II wzbudziła kolejną falę polemik, czy jest on w stanie nadal kierować Kościołem, czy też powinien ustąpić. Dyskutuje się o tym w mediach, ale także we wszystkich środowiskach katolickich. Tylko w Polsce ten temat stanowi swego rodzaju tabu. O ewentualnej rezygnacji Jana Pawła II mówi się nie pierwszy raz. Po raz pierwszy natomiast w ogniu krytyk znalazło się grono najbliższych współpracowników papieża, zwane w watykańskim żargonie "apartamentem". Znaczenie polskiego Kościoła wraz z końcem pontyfikatu Jana Pawła II dramatycznie się zmniejszy. Nie dość, że polscy kardynałowie nie mają szans na objęcie Tronu Piotrowego, to nie mają również najmniejszych widoków na to, by podczas najbliższego konklawe odegrać znaczącą rolę. Nie ma też wątpliwości, że z nastaniem nowych rządów nastąpi prawdziwa czystka wśród Polaków pracujących w Watykanie i w jego służbie dyplomatycznej.
Papolatria
"Przestańmy udawać, że to papież rządzi w Watykanie" - napisał francuski dziennik "Le Monde". Gazeta ta jest rzecznikiem Francji laickiej, ale Henri Tincq, jej rzymski korespondent, jest zbyt poważnym watykanistą, by rzucać słowa na wiatr. Tincq napisał: "Większość końcówek pontyfikatów cechowała owa specyficzna idiolatria, którą Andre Frossard nazywał papolatrią. W wypadku Jana Pawła II doszliśmy do jej kresu. (...) Fikcja, że Jan Paweł II nadal jest zdolny rządzić, nie może być dalej podtrzymywana. Mimo determinacji papieża jego władza powoli przeszła w ręce małej grupy sekretarzy i kardynałów podporządkowanych grupom nacisku i manipulatorów. (...) Dlaczego nie pozostawić mu statusu symbolicznej ikony i pozwolić w pokoju dożyć swych dni, powołując do kierowania Kościołem organy kolegialne?". Opinię Frossarda cytowały najważniejsze gazety na Zachodzie. Uważa się, że był to najsilniejszy dotychczas atak na "apartament", czyli najbliższych współpracowników papieża. Co najistotniejsze dla Polaków, zniknęła swego rodzaju ochrona, jaką otoczony był abp Stanisław Dziwisz. A cieszył się on taką ochroną z racji roli niezastąpionej podpory papieża.
Znacznie bardziej bolesna dla "apartamentu" niż atak korespondenta "Le Monde" była krytyka ze strony katolickiego dziennika francuskiego "La Croix". Tym bardziej że wcześniej był on wierny linii Watykanu (był nawet uznawany za oficjalny organ wszystkich papieskich pielgrzymek do Francji). Redaktor naczelny "La Croix" Bruno Frappat 8 lutego skrytykował sposób informowania o zdrowiu papieża: "Między przejrzystością a matowością wybrano najbardziej rozczarowujące i patetyczne z rozwiązań. Wybrano półprawdy, które pozostawiają wolną drogę wszystkim niepokojom. To ma być owo >>okazywanie szacunku<<"? - pytał Frappat. "To, co się dzieje w Rzymie - czytamy - nie wydaje się dobrą odpowiedzią na potrzebę szacunku dla chorego i potrzebę prawdy. Watykan zorganizował system komunikacji i łagodzenia, ale zwrócił się on przeciwko jego pomysłodawcom, ponieważ w rzeczywistości wizerunek papieża (w oknie kliniki) mógł dodać otuchy, zaś jego głos ją odebrał".
Dziwisz na celowniku
W skład "apartamentu" wchodzą (według ważności): sekretarz papieża abp Stanisław Dziwisz, sekretarz stanu (odpowiednik premiera) kard. Angelo Sodano, zastępca sekretarza stanu (wicepremier), Argentyńczyk abp Leonardo Sandri i Paweł Ptasznik, szef polskiej sekcji Sekretariatu Stanu. Niektóre źródła lokują w "apartamencie" także kard. Josefa Ratzingera, prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, ale inne uważają, że już z tego grona wypadł. Wcześniej wypadli z niego kard. Roger Etchegaray i wikariusz papieski kard. Camillo Ruini. Asystent papieża i abp. Dziwisza - Mieczysław Mokrzycki - jest uważany za osobę bliską "apartamentu", ale nie biorącą udziału w politycznych rozgrywkach.
O abp. Dziwiszu krążą legendy. Krąży wręcz pogłoska, że papież mianował go kardynałem in pectoris, a więc utrzymywanym w tajemnicy. "Żaden sekretarz papieża w ciągu ostatniego stulecia nie miał takiej władzy jak Dziwisz. Otoczył się swoimi ludźmi, takimi jak Polak Stanisław Ryłko, którego umieścił na czele papieskiej rady ds. ludzi świeckich, czyli na stanowisku kardynalskim" - napisał niepokorny watykanista Sandro Magister w tygodniku "L'Espresso". Abp Dziwisz nie potrzebuje już mówić - jak kiedyś - "jest wolą Ojca Świętego, by...", teraz po prostu mówi: "proszę zrobić to i to". Watykanista tygodnika "L'Espresso" Sandro Magister twierdzi, że to abp Dziwisz był osobą, która miała ostatnie słowo przy zatwierdzaniu listy kardynałów podczas ostatnich konsystorzy.
Stanisław Dziwisz prawie na pewno będzie arcybiskupem Krakowa. Papież miał już o tym uprzedzić kierownictwo episkopatu Polski. Arcybiskup jest uważany za człowieka o bardzo konserwatywnych poglądach. Wyraża się to m.in. niedopuszczaniem do papieża nazbyt - jego zdaniem - postępowych przedstawicieli polskiego (i nie tylko) Kościoła, choćby byli bardzo znani, a nawet choćby byli dobrymi znajomymi czy wręcz przyjaciółmi Jana Pawła II.
Szara eminencja Ptasznik
W ostatnich latach zajaśniała w Watykanie gwiazda ks. Pawła Ptasznika, szefa Polskiej Sekcji Sekretariatu Stanu. To z jego inicjatywy i pod jego (nie zawsze błyskotliwą) redakcją powstały dwie ostatnie książki papieża. To on jest autorem większości papieskich przemówień. On też stał w centrum zamieszania wywołanego zapowiedzią, że w tym roku papież nie przyjedzie do Polski: kilka godzin po oświadczeniu rzecznika Navarro-Vallsa Ptasznik powiedział polskim mediom, że mimo wszystko podróż Jana Pawła II do ojczyzny jest możliwa. Po wielkiej awanturze wywołanej przez Navarro-Vallsa Ptasznik wystąpił w telewizji, by ostro skrytykować tych, "którzy bez upoważnienia" podważają oświadczenia watykańskiego rzecznika. Ks. Ptasznik jest uważany za najlepszego pośrednika między światem zewnętrznym a osobą, która w Watykanie podejmuje wszystkie ważniejsze decyzje, czyli abp. Dziwiszem.
Zbuntowany Sodano
Przeciwko polskiemu otoczeniu Jana Pawła II coraz śmielej występują włoscy duchowni. Jeden z wpływowych członków "apartamentu", kard. Angelo Sodano, zawsze był uważany za głównego oponenta abp. Dziwisza. Wydawało się, że ostatnio ustąpił i podporządkował się jego woli, domagając się jedynie szacunku i respektowania hierarchii. Podczas niedawnej choroby papieża Sodano wystąpił jednak z oświadczeniem, które jest interpretowane jako swego rodzaju bunt przeciwko jedynowładztwu abp. Dziwisza. Na pytanie, czy papież powinien się podać do dymisji ze względu na stan zdrowia, Sodano odpowiedział: "Pozostawmy tę sprawę jego sumieniu". Czy te słowa wyrwały się kardynałowi, czy zaplanował przekazanie prasie i miliardowi katolików swojej opinii, że kwestia dymisji papieża jest przedmiotem poważnych dyskusji na szczytach kościelnej hierarchii? Większość dziennikarzy obecnych podczas wygłaszania owej deklaracji twierdzi, że Sodano starannie opracował swą odpowiedź, tym bardziej że chciał wcześniej znać pytania.
Czyszczenie Watykanu
W Watykanie coraz wyraźniej mówi się, że nieuchronny kolejny konflikt między abp. Dziwiszem i kard. Sodano już wkrótce zaowocuje końcem wielu polskich karier w Rzymie. Nie wiadomo tylko, czy stanie się to dopiero po zakończeniu pontyfikatu Jana Pawła II, czy wcześniej. Już dziś wiadomo, że szans na pozostanie w Watykanie nie ma drugi papieski sekretarz, prałat Mieczysław Mokrzycki. Dwaj inni wpływowi polscy Watykańczycy, czyli kard. Andrzej Maria Deskur i abp Szczepan Wesoły, też nie mają już szans na nowe stanowiska. Deskur, który jest przyjacielem Jana Pawła II od lat, od dawna jest przykuty do inwalidzkiego wózka, zaś abp Wesoły w przyszłym roku skończy 80 lat. Przyszłość wielu innych Polaków w służbie watykańskiej też maluje się w ciemnych barwach. - Słyszy się nawet o planach likwidacji polskiej sekcji w Sekretariacie Stanu - mówi "Wprost" polski duchowny świetnie znający watykańskie układy. Spekuluje się, że polska sekcja, utworzona przez Jana Pawła II, może zostać przekształcona w sekcję wschodnią i dołączy do innych komórek Sekretariatu Stanu - angielskiej, włoskiej, hiszpańskiej, francuskiej i portugalskiej. Ich nazwy nie są związane z krajami, lecz z najpopularniejszymi w świecie katolickim językami.
Błogosławiona dymisja?
Kardynał Angelo Sodano, mówiąc o ewentualnej dymisji papieża, dotknął tematu dla Polaków bolesnego, ale często poruszanego w środowiskach katolickich. Na przykład wpływowy szwajcarski dziennik "Le Temps" napisał 9 lutego płomienny artykuł wstępny "A jeśli dymisja papieża byłaby błogosławieństwem?". "Rezygnacja Jana Pawła II wydaje się obecnie jedyną prawdziwą posługą, jaką może on oddać Kościołowi" - czytamy. Komentator "Le Temps" oskarża otoczenie Jana Pawła II o stworzenie "kultu jednostki".
Warto przytoczyć zdanie wybitnego watykanisty Marco Politiego o "starciu na szczycie Kościoła". Z jednej strony, Politi przytacza w "La Repubblice" opinię argentyńskiego kardynała Jeorge Mejii, byłego szefa archiwów watykańskich, iż niemy papież nie może sprawować sakramentów, a co za tym idzie powinien zrezygnować ze swej funkcji. Z drugiej strony, cytuje kard. Francesco Pompeddę, dowodzącego, że papież nie musi mówić. Wystarczy, by zamanifestował swoją wolę gestem lub na piśmie.
Sandro Magister przypomina deklarację Navarro-Vallsa z 2001 r., kiedy to rzecznik Watykanu powiedział, iż papież co prawda nie jest w stanie pisać z powodu drżenia rąk, ale "nie stwarza to problemów, ponieważ dyktuje on swoje instrukcje i w ten sposób robi więcej rzeczy w krótszym czasie". Niestety, od 2001 r. zdolność wymawiania słów przez papieża znacznie się zmniejszyła: przed niedawnym zapadnięciem na grypę był w stanie mówić w sposób zrozumiały nie dłużej niż minutę. Jak zatem papież, który nie pisze i nie mówi, może przekazywać swoją wolę?
"Przestańmy udawać, że to papież rządzi w Watykanie" - napisał francuski dziennik "Le Monde". Gazeta ta jest rzecznikiem Francji laickiej, ale Henri Tincq, jej rzymski korespondent, jest zbyt poważnym watykanistą, by rzucać słowa na wiatr. Tincq napisał: "Większość końcówek pontyfikatów cechowała owa specyficzna idiolatria, którą Andre Frossard nazywał papolatrią. W wypadku Jana Pawła II doszliśmy do jej kresu. (...) Fikcja, że Jan Paweł II nadal jest zdolny rządzić, nie może być dalej podtrzymywana. Mimo determinacji papieża jego władza powoli przeszła w ręce małej grupy sekretarzy i kardynałów podporządkowanych grupom nacisku i manipulatorów. (...) Dlaczego nie pozostawić mu statusu symbolicznej ikony i pozwolić w pokoju dożyć swych dni, powołując do kierowania Kościołem organy kolegialne?". Opinię Frossarda cytowały najważniejsze gazety na Zachodzie. Uważa się, że był to najsilniejszy dotychczas atak na "apartament", czyli najbliższych współpracowników papieża. Co najistotniejsze dla Polaków, zniknęła swego rodzaju ochrona, jaką otoczony był abp Stanisław Dziwisz. A cieszył się on taką ochroną z racji roli niezastąpionej podpory papieża.
Znacznie bardziej bolesna dla "apartamentu" niż atak korespondenta "Le Monde" była krytyka ze strony katolickiego dziennika francuskiego "La Croix". Tym bardziej że wcześniej był on wierny linii Watykanu (był nawet uznawany za oficjalny organ wszystkich papieskich pielgrzymek do Francji). Redaktor naczelny "La Croix" Bruno Frappat 8 lutego skrytykował sposób informowania o zdrowiu papieża: "Między przejrzystością a matowością wybrano najbardziej rozczarowujące i patetyczne z rozwiązań. Wybrano półprawdy, które pozostawiają wolną drogę wszystkim niepokojom. To ma być owo >>okazywanie szacunku<<"? - pytał Frappat. "To, co się dzieje w Rzymie - czytamy - nie wydaje się dobrą odpowiedzią na potrzebę szacunku dla chorego i potrzebę prawdy. Watykan zorganizował system komunikacji i łagodzenia, ale zwrócił się on przeciwko jego pomysłodawcom, ponieważ w rzeczywistości wizerunek papieża (w oknie kliniki) mógł dodać otuchy, zaś jego głos ją odebrał".
Dziwisz na celowniku
W skład "apartamentu" wchodzą (według ważności): sekretarz papieża abp Stanisław Dziwisz, sekretarz stanu (odpowiednik premiera) kard. Angelo Sodano, zastępca sekretarza stanu (wicepremier), Argentyńczyk abp Leonardo Sandri i Paweł Ptasznik, szef polskiej sekcji Sekretariatu Stanu. Niektóre źródła lokują w "apartamencie" także kard. Josefa Ratzingera, prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, ale inne uważają, że już z tego grona wypadł. Wcześniej wypadli z niego kard. Roger Etchegaray i wikariusz papieski kard. Camillo Ruini. Asystent papieża i abp. Dziwisza - Mieczysław Mokrzycki - jest uważany za osobę bliską "apartamentu", ale nie biorącą udziału w politycznych rozgrywkach.
O abp. Dziwiszu krążą legendy. Krąży wręcz pogłoska, że papież mianował go kardynałem in pectoris, a więc utrzymywanym w tajemnicy. "Żaden sekretarz papieża w ciągu ostatniego stulecia nie miał takiej władzy jak Dziwisz. Otoczył się swoimi ludźmi, takimi jak Polak Stanisław Ryłko, którego umieścił na czele papieskiej rady ds. ludzi świeckich, czyli na stanowisku kardynalskim" - napisał niepokorny watykanista Sandro Magister w tygodniku "L'Espresso". Abp Dziwisz nie potrzebuje już mówić - jak kiedyś - "jest wolą Ojca Świętego, by...", teraz po prostu mówi: "proszę zrobić to i to". Watykanista tygodnika "L'Espresso" Sandro Magister twierdzi, że to abp Dziwisz był osobą, która miała ostatnie słowo przy zatwierdzaniu listy kardynałów podczas ostatnich konsystorzy.
Stanisław Dziwisz prawie na pewno będzie arcybiskupem Krakowa. Papież miał już o tym uprzedzić kierownictwo episkopatu Polski. Arcybiskup jest uważany za człowieka o bardzo konserwatywnych poglądach. Wyraża się to m.in. niedopuszczaniem do papieża nazbyt - jego zdaniem - postępowych przedstawicieli polskiego (i nie tylko) Kościoła, choćby byli bardzo znani, a nawet choćby byli dobrymi znajomymi czy wręcz przyjaciółmi Jana Pawła II.
Szara eminencja Ptasznik
W ostatnich latach zajaśniała w Watykanie gwiazda ks. Pawła Ptasznika, szefa Polskiej Sekcji Sekretariatu Stanu. To z jego inicjatywy i pod jego (nie zawsze błyskotliwą) redakcją powstały dwie ostatnie książki papieża. To on jest autorem większości papieskich przemówień. On też stał w centrum zamieszania wywołanego zapowiedzią, że w tym roku papież nie przyjedzie do Polski: kilka godzin po oświadczeniu rzecznika Navarro-Vallsa Ptasznik powiedział polskim mediom, że mimo wszystko podróż Jana Pawła II do ojczyzny jest możliwa. Po wielkiej awanturze wywołanej przez Navarro-Vallsa Ptasznik wystąpił w telewizji, by ostro skrytykować tych, "którzy bez upoważnienia" podważają oświadczenia watykańskiego rzecznika. Ks. Ptasznik jest uważany za najlepszego pośrednika między światem zewnętrznym a osobą, która w Watykanie podejmuje wszystkie ważniejsze decyzje, czyli abp. Dziwiszem.
Zbuntowany Sodano
Przeciwko polskiemu otoczeniu Jana Pawła II coraz śmielej występują włoscy duchowni. Jeden z wpływowych członków "apartamentu", kard. Angelo Sodano, zawsze był uważany za głównego oponenta abp. Dziwisza. Wydawało się, że ostatnio ustąpił i podporządkował się jego woli, domagając się jedynie szacunku i respektowania hierarchii. Podczas niedawnej choroby papieża Sodano wystąpił jednak z oświadczeniem, które jest interpretowane jako swego rodzaju bunt przeciwko jedynowładztwu abp. Dziwisza. Na pytanie, czy papież powinien się podać do dymisji ze względu na stan zdrowia, Sodano odpowiedział: "Pozostawmy tę sprawę jego sumieniu". Czy te słowa wyrwały się kardynałowi, czy zaplanował przekazanie prasie i miliardowi katolików swojej opinii, że kwestia dymisji papieża jest przedmiotem poważnych dyskusji na szczytach kościelnej hierarchii? Większość dziennikarzy obecnych podczas wygłaszania owej deklaracji twierdzi, że Sodano starannie opracował swą odpowiedź, tym bardziej że chciał wcześniej znać pytania.
Czyszczenie Watykanu
W Watykanie coraz wyraźniej mówi się, że nieuchronny kolejny konflikt między abp. Dziwiszem i kard. Sodano już wkrótce zaowocuje końcem wielu polskich karier w Rzymie. Nie wiadomo tylko, czy stanie się to dopiero po zakończeniu pontyfikatu Jana Pawła II, czy wcześniej. Już dziś wiadomo, że szans na pozostanie w Watykanie nie ma drugi papieski sekretarz, prałat Mieczysław Mokrzycki. Dwaj inni wpływowi polscy Watykańczycy, czyli kard. Andrzej Maria Deskur i abp Szczepan Wesoły, też nie mają już szans na nowe stanowiska. Deskur, który jest przyjacielem Jana Pawła II od lat, od dawna jest przykuty do inwalidzkiego wózka, zaś abp Wesoły w przyszłym roku skończy 80 lat. Przyszłość wielu innych Polaków w służbie watykańskiej też maluje się w ciemnych barwach. - Słyszy się nawet o planach likwidacji polskiej sekcji w Sekretariacie Stanu - mówi "Wprost" polski duchowny świetnie znający watykańskie układy. Spekuluje się, że polska sekcja, utworzona przez Jana Pawła II, może zostać przekształcona w sekcję wschodnią i dołączy do innych komórek Sekretariatu Stanu - angielskiej, włoskiej, hiszpańskiej, francuskiej i portugalskiej. Ich nazwy nie są związane z krajami, lecz z najpopularniejszymi w świecie katolickim językami.
Błogosławiona dymisja?
Kardynał Angelo Sodano, mówiąc o ewentualnej dymisji papieża, dotknął tematu dla Polaków bolesnego, ale często poruszanego w środowiskach katolickich. Na przykład wpływowy szwajcarski dziennik "Le Temps" napisał 9 lutego płomienny artykuł wstępny "A jeśli dymisja papieża byłaby błogosławieństwem?". "Rezygnacja Jana Pawła II wydaje się obecnie jedyną prawdziwą posługą, jaką może on oddać Kościołowi" - czytamy. Komentator "Le Temps" oskarża otoczenie Jana Pawła II o stworzenie "kultu jednostki".
Warto przytoczyć zdanie wybitnego watykanisty Marco Politiego o "starciu na szczycie Kościoła". Z jednej strony, Politi przytacza w "La Repubblice" opinię argentyńskiego kardynała Jeorge Mejii, byłego szefa archiwów watykańskich, iż niemy papież nie może sprawować sakramentów, a co za tym idzie powinien zrezygnować ze swej funkcji. Z drugiej strony, cytuje kard. Francesco Pompeddę, dowodzącego, że papież nie musi mówić. Wystarczy, by zamanifestował swoją wolę gestem lub na piśmie.
Sandro Magister przypomina deklarację Navarro-Vallsa z 2001 r., kiedy to rzecznik Watykanu powiedział, iż papież co prawda nie jest w stanie pisać z powodu drżenia rąk, ale "nie stwarza to problemów, ponieważ dyktuje on swoje instrukcje i w ten sposób robi więcej rzeczy w krótszym czasie". Niestety, od 2001 r. zdolność wymawiania słów przez papieża znacznie się zmniejszyła: przed niedawnym zapadnięciem na grypę był w stanie mówić w sposób zrozumiały nie dłużej niż minutę. Jak zatem papież, który nie pisze i nie mówi, może przekazywać swoją wolę?
POŻEGNAJĄ SIĘ Z WATYKANEM |
---|
Kardynał Andrzej Maria Deskur Lat 81, były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu. Prawnik i teolog. Ks. Prałat Mieczysław Mokrzycki Lat 45, doktor teologii. Kapłan archidiecezji lwowskiej. Drugi osobisty sekretarz Jana Pawła II. Ks. Prałat Paweł Ptasznik Lat 43, doktor teologii. Kieruje Polską Sekcją Sekretariatu Stanu. Autor większości papieskich przemówień i homilii. |
Kto rządzi Kościołem? |
---|
MARCO POLITI dla "Wprost" Kardynał Sodano powiedział, że papież w swoim sumieniu powinien zdecydować, czy zrezygnować, czy nie. Papież wyszedł z kliniki, wyleczył się z grypy, ale jest oczywiste, że jego niemoc wzrasta. Nie potrafimy powiedzieć kiedy, nie wiemy jak, ale w nieodległej przyszłości papież przestanie móc pracować nad najważniejszymi sprawami, które wymagają jego decyzji. Będzie się poruszał z coraz większą trudnością, coraz gorzej będzie mówił. W tej sytuacji uzasadnione jest pytanie: "Kto rządzi Kościołem"?. Papież ma drużynę wiernych współpracowników, ale wiemy, że może zlecać im pracę, natomiast nie może przekazać im swojej władzy. Dlatego potrzebujemy maksimum przejrzystości, a tymczasem podczas niedawnej choroby nie mieliśmy ani jednego prawdziwego biuletynu lekarskiego o stanie jego zdrowia [wszystkie komunikaty podpisywał Navarro-Valls]. Nie wiemy, jakim badaniom został papież poddany. Nie wiemy, jak rozwijają się niektóre z jego chorób. W tej sytuacji jest oczywiste, że opinia publiczna musi zadawać sobie pytania. Bardzo znaczące jest też, że argentyński kardynał Mejia przypomniał o tym, iż zarówno Pius XII, jak i Paweł VI przygotowali in blanco list z rezygnacją na wypadek niemożności sprawowania władzy nad Kościołem. Mejia zauważył, że jeśli Jan Paweł II jeszcze tego nie zrobił, powinien podobny list napisać. By mógł się podać do dymisji, kiedy nie będzie już w stanie sprawować władzy nad Kościołem. |
Więcej możesz przeczytać w 7/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.