Zwyczajna Hinduska opłakuje śmierć bliskiej osoby, która zginęła podczas tsunami - to kolorowe zdjęcie indyjskiego fotografa Arko Datty z Agencji Reutera wykonane w Cuddalore 28 grudnia 2004 r. zostało fotografią roku 2004 w 48. edycji konkursu World Press Photo. Nagrodzona praca idealnie nadaje się do postawienia jej zarzutu (powtarzanego od lat), że fotografia prasowa epatuje rozpaczą i przemocą. Przy okazji konkursu wciąż padają pytania, po co właściwie organizowany jest World Press Photo i dokąd zmierza fotografia prasowa? - Odpowiedź jest bardzo prosta: fotografia prasowa zmierza tam, dokąd zmierza świat - mówi "Wprost" wybitny nowojorski fotografik Ryszard Horowitz.
Diego Goldberg, przewodniczący jury, powiedział, że tegoroczne World Press Photo pobiło dwa rekordy - pod względem liczby fotografów i liczby prac zgłoszonych do konkursu. 4266 profesjonalnych fotografów ze 123 krajów zgłosiło niemal 70 tys. prac. Jury przyznało 59 fotografom z 24 krajów nagrody w 10 kategoriach. Zwycięzca Arko Datta odbierze nagrodę oraz 10 tys. euro w Oude Kerk w Amsterdamie w niedzielę 24 kwietnia.
World Press Photo istnieje już pół wieku i ma się coraz lepiej, choć świat prezentowany na zdjęciach fotoreporterów wygląda z każdą dekadą gorzej. Konflikty wojenne nadal nękają ludzkość, na głód, choroby i klęski żywiołowe nikt nie znalazł lekarstwa, a bohaterowie zdjęć nagrodzonych fotoreporterów nadal cierpią samotnie.
Pomysł, aby to, co miało być zaledwie ilustracją tekstu prasowego, stało się autonomicznym komunikatem wystawianym w galeriach, okazał się strzałem w dziesiątkę. Nieważne jest już, dlaczego żołnierze na zdjęciu zabili chłopca lub przed kim i dokąd uciekają tłumy. Ta impreza nie tylko promuje dobrych fotografów i rzetelną robotę dziennikarską, rozwijając jednocześnie kulturę wizualną społeczeństwa, ale przede wszystkim co roku zwabia do galerii setki tysięcy osób na całym świecie.
World Press Photo istnieje już pół wieku i ma się coraz lepiej, choć świat prezentowany na zdjęciach fotoreporterów wygląda z każdą dekadą gorzej. Konflikty wojenne nadal nękają ludzkość, na głód, choroby i klęski żywiołowe nikt nie znalazł lekarstwa, a bohaterowie zdjęć nagrodzonych fotoreporterów nadal cierpią samotnie.
Pomysł, aby to, co miało być zaledwie ilustracją tekstu prasowego, stało się autonomicznym komunikatem wystawianym w galeriach, okazał się strzałem w dziesiątkę. Nieważne jest już, dlaczego żołnierze na zdjęciu zabili chłopca lub przed kim i dokąd uciekają tłumy. Ta impreza nie tylko promuje dobrych fotografów i rzetelną robotę dziennikarską, rozwijając jednocześnie kulturę wizualną społeczeństwa, ale przede wszystkim co roku zwabia do galerii setki tysięcy osób na całym świecie.
Więcej możesz przeczytać w 7/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.