Carly Fiorinę pokonały drukarki, kopiarki i niechęć Hewletta juniora Carly Fiorina, dziś już była prezes Hewletta-Packarda, była pierwszą kobietą prezesem (CEO) spółki zaliczanej do grupy największych firm w rankingu Fortune 100. Podczas pięcioletnich rządów w HP otrzymała większość najbardziej liczących się tytułów i nagród biznesowych. Przyjmowali ją prezydenci państw oraz niemal wszystkie koronowane głowy. Jej oceny kształtowały wskaźniki największych giełd świata. Carly, obok Madonny, Oprah (Winfrey), Hillary (Clinton) oraz Condoleezzy (Rice), uznawana była za jedną z najsławniejszych kobiet w historii Ameryki. Dlaczego musiała odejść?
Executive Ameryki
W sobotę 5 lutego członkowie rady nadzorczej Hewletta-Packarda dowiedzieli się, że mają się spotkać na nadzwyczajnym posiedzeniu następnego dnia, czyli w niedzielę, w hotelu O'Hare Hyatt, który mieści się koło lotniska na przedmieściach Chicago. Zdumienie było ogromne, bo siedziba firmy znajduje się kilka tysięcy kilometrów od Chicago, w Palo Alto, tuż koło Uniwersytetu Stanforda, niedaleko San Francisco w Kalifornii! Wszystkie dotychczasowe obrady odbywały się w mateczniku HP. Rozmowy pod Chicago trwały trzy dni i w środę 9 lutego świat dowiedział się, że o godzinie 17.00 Carly Fiorina przestała być szefem i wyrocznią HP. To był szok dla Ameryki. Carly Fiorina (50 lat) urodziła się jako Carly Carleton Sneed w Austin, w stolicy Teksasu. Jej ojciec był profesorem prawa, a potem sędzią. Matka - malarką. Ukończyła historię średniowiecza i filozofię na Uniwersytecie Stanforda. Tytuł Master of Business Administration uzyskała na uniwersytecie Maryland. Potem zdobyła tytuł Master of Science in Management w słynnym Massachusetts Institute of Technology, w Cambridge koło Bostonu. Swego męża Franka Fiorinę poznała, pracując w AT&T. Mąż ze stanowiska wiceprezesa firmy przeszedł na emeryturę, by zająć się domem, dwojgiem dzieci i... umożliwić żonie karierę.
Zanim Carly przyszła do HP, już w 1998 r. magazyn "Fortune" uznał, że jest najpotężniejszą szefową firmy (executive) w Ameryce i tytuł ten otrzymywała potem rokrocznie. Dopiero w 2004 r. wyprzedziła ją Meg Whitman, prezes i CEO firmy eBay. Fiorinę nazywano w korporacji "super-saleswoman". Jeden z poprzednich szefów mówił o niej "diabelsko sprytna babka".
Carly z pewnością początkowo była bardzo dobrym ambasadorem HP. Przez ponad pięć lat swoich rządów radykalnie zmieniła firmę. Była swego rodzaju superstar. Jej fotografie zapełniały magazyny i gazety, często występowała w telewizji. Jej zdolności komunikacji z ludźmi były wręcz nadzwyczajne. Na Cosumer Electronic Show w Las Vegas, największej światowej wystawie i targach elektroniki konsumpcyjnej, supergwiazdą była właśnie Carly Fiorina. Ludzie gromadzili się, by posłuchać, co powie, i przy okazji obejrzeć nowości HP. Kochała Hollywood i była obdarzana przez gwiazdy filmowe wzajemnością. Czy to pomogło HP? - Dopiero historia osądzi, czy wprowadzone przez nią zmiany i jej postępowanie były korzystne dla korporacji, która jest ikoną Silicon Valley - mówi "Wprost" jeden z najważniejszych menedżerów firmy, który, jak sam przyznaje, nigdy nie był fanem swojej niedawnej szefowej.
Fiorina wiedziała!
Odejście Fioriny, która kierowała jedenastą pod względem wielkości korporacją Ameryki (sprzedaż w wysokości 80 mld USD rocznie!), było szokiem dla właścicieli akcji i dla mediów. Jeszcze w zeszłym miesiącu w Davos na światowym forum ekonomicznym powiedziała dziennikarzom, że z radą nadzorczą HP jest w dobrych stosunkach. Raczej robiła wtedy dobrą minę do złej gry. Faktycznie bowiem już w zeszłym roku, w okresie świąt Bożego Narodzenia - jak powiedział "Wprost" jeden z szefów HP - spotkała się z kilkoma kolegami, szefami największych korporacji w Silicon Valley, by przedyskutować "delikatne" sprawy. Powiedziała im, że od pewnego czasu odczuwa, że rada nadzorcza HP naciska na konieczność przeprowadzenia zmian w firmie i daje jej do zrozumienia, że powinna rozważyć możliwość ustąpienia ze stanowiska. Pytała kolegów o radę, jak odejść i zachować twarz. - Zdawała sobie sprawę, że to być może koniec jej rządów w HP - mówi nasz informator.
- Jako CEO powinna na bieżąco kierować firmą - ocenia jej były współpracownik. Prawie nigdy nie było jej w biurze, bo podróżowała. To, że firmą nominalnie kierowała supergwiazda biznesu, coraz mniej zaspokajało wymagania rady nadzorczej. Wartość akcji HP stale spadała, akcjonariusze byli coraz bardziej niezadowoleni. Jednym z głównych zarzutów pod jej adresem było to, że nie spełniła obietnic zwiększenia zysku w wyniku wchłonięcia firmy Compaq, producenta komputerów, w roku 2002 (kosztem 19 mld USD). HP miał w komputerach konkurować z firmą Dell - nic tego nie wyszło. Komputery przynoszą ciągle zaledwie 4 proc. zysku firmy (drukarki będące tradycyjnym produktem HP - 72 proc.). Zarzuca się jej, że zaniedbała zakup Veritas Software, firmy mającej bardzo wysokie zyski. Kupił ją natomiast Symantec - działający szybciej i sprawniej. Również spowodowany przez nią zwrot strategii w kierunku cyfrowych kamer fotograficznych, by konkurować z Kodakiem, i w stronę kopiarek (to domena Xeroksa) nie dał spodziewanych efektów. I na koniec zarzuca się Fiorinie "imperialny" styl rządzenia i brak dobrych stosunków z pracownikami. Te ostatnie były wręcz symbolem HP, pielęgnowane przez założycieli firmy, inżynierów Hewletta i Packarda. Fiorina doprowadziła do zwolnień ludzi, którzy byli tuż przed emeryturą, oraz wielu pracowników zasłużonych dla rozwoju firmy. Tego nigdy nie zrobiliby obaj założyciele, którzy prawie do śmierci kierowali korporacją. Z tego powodu prawie wszyscy byli przeciwko Fiorinie. - Generał nie wygra bitwy, jeśli ma przeciwko sobie własne wojsko - mówi nasz informator.
Kto zastąpi Fiorinę?
Głównym powodem zwolnienia Fioriny była z całą pewnością niechęć do demonicznej prezes Waltera Hewletta, syna założyciela, który od początku był przeciwny na przykład przejęciu firmy Compaq, nie widząc w tym korzyści dla HP. Okazało się, że miał racje - i wygrał z radą nadzorczą, do niedawna wielbiącą Fiorinę. Kto zastąpi Fiorinę? Tymczasowo funkcje CEO przejął Robert P. Wayman, dotychczasowy szef finansowy firmy. - Tymczasowość może potrwać kilka miesięcy - uważa nasz informator.
Na zwolnienie Fioriny giełda zareagowała pozytywnie - akcje HP poszły w górę. Carly Fiorina, jak mówią nam jej koledzy, nie jest przygnębiona. W 2003 r. zarobiła 3,5 mln USD, odchodzi z firmy z odprawą w wysokości 21 mln USD. Najprawdopodobniej jej gwiazda nadal będzie świecić, lecz już tylko na salonach.
Autor jest konsultantem biznesu w Silicon Valley w Kalifornii
W sobotę 5 lutego członkowie rady nadzorczej Hewletta-Packarda dowiedzieli się, że mają się spotkać na nadzwyczajnym posiedzeniu następnego dnia, czyli w niedzielę, w hotelu O'Hare Hyatt, który mieści się koło lotniska na przedmieściach Chicago. Zdumienie było ogromne, bo siedziba firmy znajduje się kilka tysięcy kilometrów od Chicago, w Palo Alto, tuż koło Uniwersytetu Stanforda, niedaleko San Francisco w Kalifornii! Wszystkie dotychczasowe obrady odbywały się w mateczniku HP. Rozmowy pod Chicago trwały trzy dni i w środę 9 lutego świat dowiedział się, że o godzinie 17.00 Carly Fiorina przestała być szefem i wyrocznią HP. To był szok dla Ameryki. Carly Fiorina (50 lat) urodziła się jako Carly Carleton Sneed w Austin, w stolicy Teksasu. Jej ojciec był profesorem prawa, a potem sędzią. Matka - malarką. Ukończyła historię średniowiecza i filozofię na Uniwersytecie Stanforda. Tytuł Master of Business Administration uzyskała na uniwersytecie Maryland. Potem zdobyła tytuł Master of Science in Management w słynnym Massachusetts Institute of Technology, w Cambridge koło Bostonu. Swego męża Franka Fiorinę poznała, pracując w AT&T. Mąż ze stanowiska wiceprezesa firmy przeszedł na emeryturę, by zająć się domem, dwojgiem dzieci i... umożliwić żonie karierę.
Zanim Carly przyszła do HP, już w 1998 r. magazyn "Fortune" uznał, że jest najpotężniejszą szefową firmy (executive) w Ameryce i tytuł ten otrzymywała potem rokrocznie. Dopiero w 2004 r. wyprzedziła ją Meg Whitman, prezes i CEO firmy eBay. Fiorinę nazywano w korporacji "super-saleswoman". Jeden z poprzednich szefów mówił o niej "diabelsko sprytna babka".
Carly z pewnością początkowo była bardzo dobrym ambasadorem HP. Przez ponad pięć lat swoich rządów radykalnie zmieniła firmę. Była swego rodzaju superstar. Jej fotografie zapełniały magazyny i gazety, często występowała w telewizji. Jej zdolności komunikacji z ludźmi były wręcz nadzwyczajne. Na Cosumer Electronic Show w Las Vegas, największej światowej wystawie i targach elektroniki konsumpcyjnej, supergwiazdą była właśnie Carly Fiorina. Ludzie gromadzili się, by posłuchać, co powie, i przy okazji obejrzeć nowości HP. Kochała Hollywood i była obdarzana przez gwiazdy filmowe wzajemnością. Czy to pomogło HP? - Dopiero historia osądzi, czy wprowadzone przez nią zmiany i jej postępowanie były korzystne dla korporacji, która jest ikoną Silicon Valley - mówi "Wprost" jeden z najważniejszych menedżerów firmy, który, jak sam przyznaje, nigdy nie był fanem swojej niedawnej szefowej.
Fiorina wiedziała!
Odejście Fioriny, która kierowała jedenastą pod względem wielkości korporacją Ameryki (sprzedaż w wysokości 80 mld USD rocznie!), było szokiem dla właścicieli akcji i dla mediów. Jeszcze w zeszłym miesiącu w Davos na światowym forum ekonomicznym powiedziała dziennikarzom, że z radą nadzorczą HP jest w dobrych stosunkach. Raczej robiła wtedy dobrą minę do złej gry. Faktycznie bowiem już w zeszłym roku, w okresie świąt Bożego Narodzenia - jak powiedział "Wprost" jeden z szefów HP - spotkała się z kilkoma kolegami, szefami największych korporacji w Silicon Valley, by przedyskutować "delikatne" sprawy. Powiedziała im, że od pewnego czasu odczuwa, że rada nadzorcza HP naciska na konieczność przeprowadzenia zmian w firmie i daje jej do zrozumienia, że powinna rozważyć możliwość ustąpienia ze stanowiska. Pytała kolegów o radę, jak odejść i zachować twarz. - Zdawała sobie sprawę, że to być może koniec jej rządów w HP - mówi nasz informator.
- Jako CEO powinna na bieżąco kierować firmą - ocenia jej były współpracownik. Prawie nigdy nie było jej w biurze, bo podróżowała. To, że firmą nominalnie kierowała supergwiazda biznesu, coraz mniej zaspokajało wymagania rady nadzorczej. Wartość akcji HP stale spadała, akcjonariusze byli coraz bardziej niezadowoleni. Jednym z głównych zarzutów pod jej adresem było to, że nie spełniła obietnic zwiększenia zysku w wyniku wchłonięcia firmy Compaq, producenta komputerów, w roku 2002 (kosztem 19 mld USD). HP miał w komputerach konkurować z firmą Dell - nic tego nie wyszło. Komputery przynoszą ciągle zaledwie 4 proc. zysku firmy (drukarki będące tradycyjnym produktem HP - 72 proc.). Zarzuca się jej, że zaniedbała zakup Veritas Software, firmy mającej bardzo wysokie zyski. Kupił ją natomiast Symantec - działający szybciej i sprawniej. Również spowodowany przez nią zwrot strategii w kierunku cyfrowych kamer fotograficznych, by konkurować z Kodakiem, i w stronę kopiarek (to domena Xeroksa) nie dał spodziewanych efektów. I na koniec zarzuca się Fiorinie "imperialny" styl rządzenia i brak dobrych stosunków z pracownikami. Te ostatnie były wręcz symbolem HP, pielęgnowane przez założycieli firmy, inżynierów Hewletta i Packarda. Fiorina doprowadziła do zwolnień ludzi, którzy byli tuż przed emeryturą, oraz wielu pracowników zasłużonych dla rozwoju firmy. Tego nigdy nie zrobiliby obaj założyciele, którzy prawie do śmierci kierowali korporacją. Z tego powodu prawie wszyscy byli przeciwko Fiorinie. - Generał nie wygra bitwy, jeśli ma przeciwko sobie własne wojsko - mówi nasz informator.
Kto zastąpi Fiorinę?
Głównym powodem zwolnienia Fioriny była z całą pewnością niechęć do demonicznej prezes Waltera Hewletta, syna założyciela, który od początku był przeciwny na przykład przejęciu firmy Compaq, nie widząc w tym korzyści dla HP. Okazało się, że miał racje - i wygrał z radą nadzorczą, do niedawna wielbiącą Fiorinę. Kto zastąpi Fiorinę? Tymczasowo funkcje CEO przejął Robert P. Wayman, dotychczasowy szef finansowy firmy. - Tymczasowość może potrwać kilka miesięcy - uważa nasz informator.
Na zwolnienie Fioriny giełda zareagowała pozytywnie - akcje HP poszły w górę. Carly Fiorina, jak mówią nam jej koledzy, nie jest przygnębiona. W 2003 r. zarobiła 3,5 mln USD, odchodzi z firmy z odprawą w wysokości 21 mln USD. Najprawdopodobniej jej gwiazda nadal będzie świecić, lecz już tylko na salonach.
Autor jest konsultantem biznesu w Silicon Valley w Kalifornii
Więcej możesz przeczytać w 7/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.