Oziębłość płciowa u kobiet to wymysł firm farmaceutycznych W latach 90. chirurdzy plastyczni uważali mały biust u kobiet za stan patologiczny, zwany mikromastią, który trzeba leczyć operacyjnie. Teraz firmy farmaceutyczne przekonują, że oziębłość kobiet to "wielki, niezaspokojony rynek", niecierpliwie czekający na damski odpowiednik viagry. - To przykład wymyślania choroby i wmawiania kobietom, że na nią cierpią, by potem zarabiać na ich "leczeniu" - powiedziała "Wprost" prof. Leonore Tiefer z New York University School of Medicine, światowej sławy ekspert w dziedzinie zaburzeń seksualnych u kobiet. Na spadek libido w Polsce cierpi 25 proc. kobiet, dla których nadzieją na szczęśliwsze życie seksualne ma być vamea - nowy preparat o 70 proc. zwiększający liczbę orgazmów! Tak przynajmniej zapewnia firma Polski Lek, która przed tegorocznymi walentynkami wprowadziła na rynek farmaceutyk sprzedawany bez recepty. Lek ma pomóc kobietom, które nie mają ochoty na seks, mimo że są zdrowe, nie cierpią na depresję i żyją w szczęśliwych związkach. Takiego środka nikomu na świecie nie udało się jeszcze wynaleźć!
Kulturystyka seksu
Vamea zawiera aminokwas argininę, stosowaną dotychczas głównie przez kulturystów do zwiększania masy mięśni. U kobiet ta substancja ma poprawiać ukrwienie narządów płciowych i zwiększać intensywność doznań.Terapię rekomenduje Instytut Seksuologii Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, a badania potwierdzające jej skuteczność przeprowadził prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Z punktu widzenia nauki te badania są nic niewarte, a "lek" opiera się wyłącznie na marketingu - mówi prof. Tiefer. Za rzekomą skuteczność argininy odpowiada wyłącznie efekt placebo - podniecające jest samo branie "pigułki na pożądanie".
Firma Procter & Gamble niedawno próbowała wprowadzić na amerykański rynek intrinsę - plastry z testosteronem, które - według badań producenta - u części kobiet zwiększały zadowolenie z życia intymnego prawie czterokrotnie. Gdy dane przeanalizowała Agencja ds. Żywności i Leków), okazało się, że wyniki zawyżono. W stupunktowej skali satysfakcji seksualnej plastry dawały poprawę o 5-6 punktów, czyli na granicy błędu statystycznego.
Apetyt firm farmaceutycznych rozbudził gigantyczny sukces sildenafilu, znanego powszechnie jako viagra. Teoretycznie lek jest przeznaczony dla mężczyzn mających problemy z erekcją - ich odsetek szacuje się na
5 proc. Tymczasem niebieską pigułkę zażywa kilkanaście milionów osób na całym świecie, co daje produkującej ją firmie Pfizer roczne przychody w wysokości prawie 2 mld dolarów! Viagra uważana jest za tzw. lek rekreacyjny - podnoszący wydolność seksualną. Jego renomę skutecznie wspierały odpowiednio przygotowane badania, z których wynikało, jakoby wymagające leczenia problemy seksualne miał co trzeci mężczyzna.
W 1999 r. prestiżowe czasopismo "Journal of American Medical Association" opublikowało wyniki podobnych analiz dotyczących płci pięknej. Okazało się, że na tzw. kobiecą dysfunkcję seksualną (female sexual dysfunction) miało cierpieć aż 43 proc. pań w wieku 15-59 lat. Te dane wciąż są podawane jako prawdziwe, choć zakwestionowano rzetelność i niezależność naukowców, którzy je uzyskali - badania prowadzili jako konsultanci Pfizera, sprawdzającego możliwość zastosowania viagry u kobiet. Dziś twierdzą, że ich wyniki niewłaściwie wykorzystano. "Większość z tych 43 proc. kobiet to osoby zestresowane, u których spadek zainteresowania seksem jest naturalny. Leczenia potrzebuje zapewne niewielka grupa" - zarzeka się prof. Edward Laumann z University of Chicago, główny autor kontrowersyjnego raportu.
Sildenafil i inne podobne leki, takie jak tadalafil (cialis) czy vardenafil (levitra) rozluźniają mięśnie gładkie w narządach płciowych, wskutek czego napływa do nich więcej krwi. U mężczyzn oznacza to dłuższą i silniejszą erekcję. W wypadku kobiet uczeni spodziewali się zwiększenia wrażliwości okolic intymnych i lepszego nawilżenia pochwy. Wieloletnie badania nie potwierdziły jednak takiego działania (okazało się za to, że viagra może być lekiem na nadciśnienie płucne i niewydolność serca). Tym dziwniejsze jest to, że ten sam mechanizm ma decydować o skuteczności polskiej vamei. - Arginina zwiększa w organizmie kobiety poziom tlenku azotu, który poprawia ukrwienie narządów płciowych i w ten sposób zwiększa pożądanie oraz sprawia, że orgazmy są częstsze i silniejsze - twierdzi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Rewelacyjne wyniki polskich badań nad argininą nie mają jednak wiele wspólnego z medycyną. W testach trwających miesiąc wzięło udział 50 kobiet zażywających codziennie zalecaną dawkę sześciu kapsułek leku (miesięczny koszt takiej terapii to 100 zł). Prof. Lew-Starowicz poprosił je o ocenę jakości życia seksualnego przed leczeniem i po nim. Na tej podstawie wyliczył m.in., że u 85 proc. pacjentek wzrosło pożądanie, a u 73 proc. zwiększyła się liczba kontaktów seksualnych. W badaniu zabrakło jednak grupy kontrolnej - kobiet biorących nieaktywną pigułkę, dlatego cały wynik można przypisać efektowi placebo, który w wypadku "dysfukcji seksualnej" jest bardzo silny.
Arginina była do tej pory sprzedawana jako lek na zaburzenia pracy wątroby. Lekarze próbowali również stosować ją w terapii nadciśnienia, choroby wieńcowej i sepsy. Choć producent vamei twierdzi, że ta substancja jest środkiem naturalnym i nieszkodliwym, wśród działań niepożądanych wymieniana jest m.in. biegunka. Nie są też znane zdrowotne skutki długotrwałego zażywania dużych dawek argininy.
Ludzie to nie myszy
Uczeni poszukujący "viagry dla kobiet" przetestowali do tej pory bez większych sukcesów wiele farmaceutyków, m.in. leki przeciwdepresyjne, takie jak bupropion (sprzedawany w Polsce pod nazwą zyban), prostaglandyny i ziołowy avilmil. Większość leków hormonalnych wywołuje skutki uboczne o wiele gorsze niż oziębłość płciowa. Testosteron - nawet podawany w formie żelu, plastra czy aerozolu - zwiększa ryzyko rozwinięcia się choroby wieńcowej, wywołuje trądzik, trwałe zmiany głosu i nadmierne owłosienie ciała. "Ten hormon może być skuteczny u kobiet cierpiących na jego niedobór. Niestety, nadal nie wiemy, jaki powinien być prawidłowy poziom testosteronu u pań ani jak go precyzyjnie zmierzyć" - mówi prof. Andrea Dunaif z Amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologicznego. Fentolamina, która miała być sprzedawana w USA pod nazwą vasofem, może doprowadzić do powstania niezłośliwych guzów tkanki tłuszczowej.
Firmy farmaceutyczne traktują kobiecą seksualność tak samo jak męską i proponują te same leki dla obu płci. Tymczasem kobiety zwykle reagują inaczej na bodźce erotyczne niż mężczyźni. Różnice są widoczne nawet na poziomie budowy i aktywności mózgu - u mężczyzn większe i aktywniejsze jest ciało migdałowate, zajmujące się przetwarzaniem pierwotnych emocji. Większość przypadków oziębłości seksualnej ma podłoże psychiczne, a na to nie pomogą tabletki. - Kobiety potrzebują ustabilizowania sytuacji życiowej i zwykłej, staromodnej czułości - twierdzi prof. Tiefer. Skuteczniejszy od "damskiej viagry" może być bukiet kwiatów i romantyczna kolacja przy świecach.
Vamea zawiera aminokwas argininę, stosowaną dotychczas głównie przez kulturystów do zwiększania masy mięśni. U kobiet ta substancja ma poprawiać ukrwienie narządów płciowych i zwiększać intensywność doznań.Terapię rekomenduje Instytut Seksuologii Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, a badania potwierdzające jej skuteczność przeprowadził prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Z punktu widzenia nauki te badania są nic niewarte, a "lek" opiera się wyłącznie na marketingu - mówi prof. Tiefer. Za rzekomą skuteczność argininy odpowiada wyłącznie efekt placebo - podniecające jest samo branie "pigułki na pożądanie".
Firma Procter & Gamble niedawno próbowała wprowadzić na amerykański rynek intrinsę - plastry z testosteronem, które - według badań producenta - u części kobiet zwiększały zadowolenie z życia intymnego prawie czterokrotnie. Gdy dane przeanalizowała Agencja ds. Żywności i Leków), okazało się, że wyniki zawyżono. W stupunktowej skali satysfakcji seksualnej plastry dawały poprawę o 5-6 punktów, czyli na granicy błędu statystycznego.
Apetyt firm farmaceutycznych rozbudził gigantyczny sukces sildenafilu, znanego powszechnie jako viagra. Teoretycznie lek jest przeznaczony dla mężczyzn mających problemy z erekcją - ich odsetek szacuje się na
5 proc. Tymczasem niebieską pigułkę zażywa kilkanaście milionów osób na całym świecie, co daje produkującej ją firmie Pfizer roczne przychody w wysokości prawie 2 mld dolarów! Viagra uważana jest za tzw. lek rekreacyjny - podnoszący wydolność seksualną. Jego renomę skutecznie wspierały odpowiednio przygotowane badania, z których wynikało, jakoby wymagające leczenia problemy seksualne miał co trzeci mężczyzna.
W 1999 r. prestiżowe czasopismo "Journal of American Medical Association" opublikowało wyniki podobnych analiz dotyczących płci pięknej. Okazało się, że na tzw. kobiecą dysfunkcję seksualną (female sexual dysfunction) miało cierpieć aż 43 proc. pań w wieku 15-59 lat. Te dane wciąż są podawane jako prawdziwe, choć zakwestionowano rzetelność i niezależność naukowców, którzy je uzyskali - badania prowadzili jako konsultanci Pfizera, sprawdzającego możliwość zastosowania viagry u kobiet. Dziś twierdzą, że ich wyniki niewłaściwie wykorzystano. "Większość z tych 43 proc. kobiet to osoby zestresowane, u których spadek zainteresowania seksem jest naturalny. Leczenia potrzebuje zapewne niewielka grupa" - zarzeka się prof. Edward Laumann z University of Chicago, główny autor kontrowersyjnego raportu.
Sildenafil i inne podobne leki, takie jak tadalafil (cialis) czy vardenafil (levitra) rozluźniają mięśnie gładkie w narządach płciowych, wskutek czego napływa do nich więcej krwi. U mężczyzn oznacza to dłuższą i silniejszą erekcję. W wypadku kobiet uczeni spodziewali się zwiększenia wrażliwości okolic intymnych i lepszego nawilżenia pochwy. Wieloletnie badania nie potwierdziły jednak takiego działania (okazało się za to, że viagra może być lekiem na nadciśnienie płucne i niewydolność serca). Tym dziwniejsze jest to, że ten sam mechanizm ma decydować o skuteczności polskiej vamei. - Arginina zwiększa w organizmie kobiety poziom tlenku azotu, który poprawia ukrwienie narządów płciowych i w ten sposób zwiększa pożądanie oraz sprawia, że orgazmy są częstsze i silniejsze - twierdzi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Rewelacyjne wyniki polskich badań nad argininą nie mają jednak wiele wspólnego z medycyną. W testach trwających miesiąc wzięło udział 50 kobiet zażywających codziennie zalecaną dawkę sześciu kapsułek leku (miesięczny koszt takiej terapii to 100 zł). Prof. Lew-Starowicz poprosił je o ocenę jakości życia seksualnego przed leczeniem i po nim. Na tej podstawie wyliczył m.in., że u 85 proc. pacjentek wzrosło pożądanie, a u 73 proc. zwiększyła się liczba kontaktów seksualnych. W badaniu zabrakło jednak grupy kontrolnej - kobiet biorących nieaktywną pigułkę, dlatego cały wynik można przypisać efektowi placebo, który w wypadku "dysfukcji seksualnej" jest bardzo silny.
Arginina była do tej pory sprzedawana jako lek na zaburzenia pracy wątroby. Lekarze próbowali również stosować ją w terapii nadciśnienia, choroby wieńcowej i sepsy. Choć producent vamei twierdzi, że ta substancja jest środkiem naturalnym i nieszkodliwym, wśród działań niepożądanych wymieniana jest m.in. biegunka. Nie są też znane zdrowotne skutki długotrwałego zażywania dużych dawek argininy.
Ludzie to nie myszy
Uczeni poszukujący "viagry dla kobiet" przetestowali do tej pory bez większych sukcesów wiele farmaceutyków, m.in. leki przeciwdepresyjne, takie jak bupropion (sprzedawany w Polsce pod nazwą zyban), prostaglandyny i ziołowy avilmil. Większość leków hormonalnych wywołuje skutki uboczne o wiele gorsze niż oziębłość płciowa. Testosteron - nawet podawany w formie żelu, plastra czy aerozolu - zwiększa ryzyko rozwinięcia się choroby wieńcowej, wywołuje trądzik, trwałe zmiany głosu i nadmierne owłosienie ciała. "Ten hormon może być skuteczny u kobiet cierpiących na jego niedobór. Niestety, nadal nie wiemy, jaki powinien być prawidłowy poziom testosteronu u pań ani jak go precyzyjnie zmierzyć" - mówi prof. Andrea Dunaif z Amerykańskiego Towarzystwa Endokrynologicznego. Fentolamina, która miała być sprzedawana w USA pod nazwą vasofem, może doprowadzić do powstania niezłośliwych guzów tkanki tłuszczowej.
Firmy farmaceutyczne traktują kobiecą seksualność tak samo jak męską i proponują te same leki dla obu płci. Tymczasem kobiety zwykle reagują inaczej na bodźce erotyczne niż mężczyźni. Różnice są widoczne nawet na poziomie budowy i aktywności mózgu - u mężczyzn większe i aktywniejsze jest ciało migdałowate, zajmujące się przetwarzaniem pierwotnych emocji. Większość przypadków oziębłości seksualnej ma podłoże psychiczne, a na to nie pomogą tabletki. - Kobiety potrzebują ustabilizowania sytuacji życiowej i zwykłej, staromodnej czułości - twierdzi prof. Tiefer. Skuteczniejszy od "damskiej viagry" może być bukiet kwiatów i romantyczna kolacja przy świecach.
Więcej możesz przeczytać w 7/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.