Kinowe piekło podobno jest wybrukowane filmami zrodzonymi z dobrych chęci. "Syriana" - wyreżyserowana przez Stephena Gaghana, scenarzystę m.in. filmu "Traffic" - może niekoniecznie jest kolejnym kocim łbem w tym piekle, ale niewątpliwie jest to film, w którym polityczne, anty-Bushowskie przesłanie dominuje. Teza filmu jest prosta: interesy chciwych amerykańskich koncernów naftowych mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia konfliktu między Zachodem a krajami arabskimi. Coś podobnego - na przykładzie związków rodziny Bushów z domem panującym Saudów - dowodził Michael Moore w "Fahrenheit 9.11". "Syriana" jest mimo to interesującym obrazem, chwilami budzi nadzieję na odrodzenie się politycznego kina made in USA. Dla kogoś, kto odzwyczaił się od filmów bez pozytywnych bohaterów (bo takich tu nie ma) i nie ma dobrej orientacji w amerykańskiej polityce bliskowschodniej, może się jednak okazać trudnym orzechem do zgryzienia.
Jerzy A. Rzewuski
"Syriana", reż. Stephen Gaghan. USA. 2005 (Warner Bros)
Jerzy A. Rzewuski
"Syriana", reż. Stephen Gaghan. USA. 2005 (Warner Bros)
Więcej możesz przeczytać w 9/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.