Niefortunne” to jedno z najłagodniejszych określeń, którymi amerykańskie media niechętne Trumpowi opisują kolejne prezydenckie nominacje ambasadorów. Bywało, że na placówkach w ważnych stolicach pojawiali się dotąd nawet celebryci, ale nigdy nie byli tak kontrowersyjni jak teraz. Serwis Huffington Post wybrzydza, że ambasadorką we Francji i w Monako została była właścicielka drużyny baseballowej Los Angeles Dodgers, która poza tym wsławiła się jedynie najdroższym rozwodem w historii Kalifornii. Nawet Jon Huntsman, dwukrotny gubernator i kandydat na prezydenta, nazywany do niedawna przez dziennik „New York Times” „jedynym przytomnym” republikaninem, stracił w oczach dziennikarzy wszystkie swoje zalety w momencie, kiedy okazało się, że przyjął ofertę Trumpa i został ambasadorem USA w Moskwie. Mimo to śmiałków, którzy nie zrażają się tym, że nominacja obecnego prezydenta to pocałunek śmierci, nie brakuje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.